wtorek, 31 grudnia 2019

A czasu i tak nie da się zatrzymać *

… czas ma za nic nasze zdjęcia. Czas wręcz drwi z naszych zdjęć.* 
Mimo to wędrujemy z aparatami fotograficznymi i na przekór czasowi robimy te nasze zdjęcia, próbujemy zatrzymać chwile, żeby znów kiedyś do nich wrócić.
Tradycyjnie na koniec grudnia wrócę do chwil z mijającego roku 2019.
Tak to się prezentuje statystycznie: odbyliśmy 77 wycieczek o łącznej długości 1221,2 kilometra. Średnia lekko zmalała do 15,9 km.
W tym roku kręciliśmy się bliżej domu. Mieliśmy też kilka wyjazdów samochodowych poza nasze okolice. Zajrzeliśmy dzięki temu do miejsc ciekawych i nieco bardziej odległych niż spotykanych na naszych typowych trasach. 
Najdalej na północ mieliśmy wielkie plany, ale i tak wyszło, jak wyszło – dotarliśmy do Rudy Wielkiej, na południe zaś do Bobolic. Wschodnią granicę naszej aktywności stanowi Kazimierz Dolny, a zachodnią Olsztyn pod Częstochową. Te trzy ostatnie miejsca udało się zobaczyć dzięki wyprawom samochodami.

 zimowy poranek w okolicy Rudy Wielkiej (tu relacja)

 odnowiony na glanc zamek w Bobolicach (tu relacja)

widok z Góry Trzech Krzyży na rynek w Kazimierzu (tu jedna z relacji)

 ruiny zamku w Olsztynie (tu relacja)

Wędrujemy już lata całe, a mimo to udało nam się znaleźć kilka miejsc, w których jeszcze nie byliśmy. To bez wątpienia zagroda w Marcinkowie, nieoczekiwanie efektowny kamieniołom w Parszowie i urocze jeziorka pokopalniane w lasach niedaleko Baranowa oraz wieś Zagrody z jej literacką przeszłością. Bardzo nas zaskoczyła informacja od zaprzyjaźnionych blogerów o skałkach na Górze Miejskiej. Wierzę, że są jeszcze miejsca nieodkryte, które na nas czekają.

kamieniołom w Parszowie (tu relacja)

skałki na Górze Miejskiej (tu relacja) 

Czarna Staszowska w Zagrodach (tu relacja)
 
Zrobiliśmy się ostrożniejsi i w razie zapowiedzi słabej pogody rezygnowaliśmy z wyjścia na trasę. A jednak udało nam się w tym roku zaliczyć spektakularną burzę z ulewą. Co ciekawe, niedawno przechodziliśmy w pobliżu domu, który wtedy udzielił nam schronienia. Już teraz byłoby to niemożliwe – jego budowa się zakończyła i już byśmy tam nie weszli.

już w Bodzentynie lało (tu relacja)
 
Żadna ostrożność nie uchroniła nas przed fatalnym w skutkach lądowaniem w gnojówce  na polnej drodze za Sobkowem. Cóż – i takie przygody trzeba znieść z godnością.

pola Sobkowa (tu relacja)
 
Poznaliśmy w tym roku kilka ciekawych osób – garncarza, właściciela zagrody w Marcinkowie, właścicieli glampingu Las Jurtas. Zaprzyjaźniliśmy się z Magdą, którą dotychczas znaliśmy tylko z jej bloga. 

 w warsztacie garncarskim pana Jana Rodaka (tu relacja)

właściciel zabytkowej zagrody w Marcinkowie, pan Stanisław Jaruszewicz (tu relacja)

z Magdą na trasie (tu relacja)

w bramie glampingu (tu relacja)

Przyszło nam też szukać nowych znajomych wśród kierowców busów, bo nasze dotychczasowe „murowane” połączenia niedzielne do Mostek i Bodzentyna zlikwidowano.
A ja musiałam się rozstać aż z dwoma kompasami, które zgubiłam gdzieś na trasie. Trzeci z trudem wyszukany w sklepie internetowym przywiązałam już do paska futerału aparatu fotograficznego. To go powinno uchronić przed zgubieniem.

kiedy robiłam to zdjęcie, jeszcze był ... (tu relacja z wycieczki)

a tak wyglądał pierwszy zgubiony (drugi był bardzo podobny, bo to mój ulubiony typ kompasu) 
 
Czas pędzi dalej, a my z nim. 
Co roku następują przetasowania na naszym wycieczkowym podium. W tym roku bezkonkurencyjnym zwycięzcą klasyfikacji został Janek (70 wycieczek). Kolejne miejsca zajęli Ania 62, Edek – 61 (tu szła ostra walka do ostatniej wycieczki), Ela – 47 i Staszek – 44.
To tyle na temat roku 2019, do zobaczenie w następnym – na trasach i na blogu.

W drogę!

*W. Myśliwski. Ostatnie rozdanie  

Zdjęcia różnych autorów z naszej grupy

15 komentarzy:

  1. Jak mi miło, że o mnie wspomniałaś. Moje statystyki piesze nie są aż tak imponujące. Bardzo miło wspominam wspólne wędrowanie, mam nadzieję, że w przyszłym roku znów uda nam się spotkać, może nawet więcej niż raz? Dziękuję za wszystkie Twoje relacje, dzięki którym tak wiele można się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapadłaś nam w serca. Jesteś "nasza Magda".
      Twój blog też z przyjemnością odwiedzamy (nie tylko ja).
      I oby nadchodzący rok miał dla nas wiele radosnych spotkań i wędrówek.

      Usuń
  2. Mimo upływu lat statystyki są imponujące... brawo i oby tak jak najdłużej (ale krócej...)
    DOBREGO NOWEGO 2020 !!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krócej już jest. I dzięki temu może być dłużej. ;)
      I oby wytrwać możliwie długo i w sprawności.

      Usuń
  3. Pięknie - choć ja sam nie lubię i nigdy nie robię podsumowań - bo to tak jak by się coś kończyło, a dla mnie koniec jednej przygody to start do następnej, więc skoro nie ma końca to po co podsumowywać?
    Serdeczności w Nowym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam wrażenie, że slaby ten rok był, a jak zaczęłam robić tabelkę do podsumowania, to mi się sporo przyjemnych wycieczek przypomniało. Dlatego warto czasem spojrzeć wstecz. Taka turystyczna buchalteria.

      Usuń
    2. Dlatego ja wolę z kolegami usiąść przy piwie i powspominać, a potem zawsze pada tekst - Panie, Panowie i wy dziewczynki (to do kolegów)gadu gadu a droga sama się nie przejdzie, zamiast podsumowywania robimy plany na przyszły rok

      Usuń
    3. Mnie już kilka razy sytuacja życiowa zaskoczyła i dlatego nie robię dalekosiężnych planów. Planuję na bieżąco.

      Usuń
    4. To oczywiste, mi cały zeszyły rok tak plany zabrało. Zresztą podobno nic tak Boga nie śmieszy jak człowiek który Mu swoje plany przedstawia. Co innego zamiary. Panie Boże jak pozwolisz to wtedy i wtedy kopsnę się tu czy tam... Jak nie pozwolisz to rzecz jasna pretensji miał nie będę...

      Zazwyczaj jak nie pozwala, to potem rekompensuje to z nadwyżką.

      Usuń
    5. No właśnie. Ja na taką okazję mam w komputerze folder "planowane wycieczki". Tam gromadzę materiały o ciekawych miejscach, a potem mija rok, albo trzy i nagle się przydają.
      Trzeba tylko cierpliwości i pokory. Pewnych spraw nie przeskoczysz.

      Usuń
  4. Zrobiło się nostalgicznie. Piękne podsumowanie! Widzę, że w tym roku Wasza ekipa nie spoczęła na laurach i zarówno dystans jak i ilość wycieczek bardzo zbliżona do tego,co było w 2018. Podziwiam za wytrwałość, a jednocześnie zazdroszczę, że możecie wędrować przez cały rok. Dziękujemy za wspomnienie o skałkach z Miejskiej Góry. W tym Nowym Roku życzę jeszcze więcej pomysłów na niezapomniane wycieczki i znalezienia kolejnych nieodkrytych miejsc, których u nas jestem pewny, że nie brakuje. Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że liczę na Was, chłopaki. Na pewno znów nas zainspirujecie swoim świeżym spojrzeniem.
      Życzę Wam udanych wycieczek, wspinaczek i penetracji jaskiń. No i długich, pełnych wrażeń wakacji.;)

      Usuń
    2. Dziękujemy i mam nadzieję, że nie zawiedziemy :)

      Usuń