wtorek, 22 kwietnia 2025

Wąchock pachnący wiosną

Świąteczny poranek w Wąchocku był jeszcze lekko pochmurny, ale ciepły. W powietrzu unosił się zapach kwitnącej w pobliżu stacji kolejowej i ruin zakładu przemysłowego Schoenberga czeremchy. 

czeremcha na murze fabryki

Mam prawie pół godziny do czasu zakończenia porannej mszy w kościele Wniebowzięcia NMP i św. Floriana, spaceruję więc nad rzeką. Wypada przejść wąchocką Aleją Humoru. Zebrano tu na płytach wbudowanych w chodnik 33 dowcipy o tym mieście, niegdyś wsi. Aleję zamyka pomnik sołtysa. Nie jest to jakiś konkretny sołtys, choć w roku 2023 zadedykowano ów obiekt pamięci prezesa Stowarzyszenia Sołtysów Ziemi Kieleckiej, Feliksa Januchty. Był on jednym z inicjatorów budowy tego jedynego we Polsce pomnika.  
 
autorem pomnika jest kielecki rzeźbiarz Sławomir Micek 
 


w alei nie tylko humor, ale i kwitnące krzewy
 
Uliczki zapełniają się ludźmi wychodzącymi z kościoła, można więc udać się na jego zwiedzanie. To najcenniejszy zabytek Wąchocka, zbudowany przez cystersów, którzy w XII wieku założyli tu swój zakon. Jako pierwszy zbudowali kościół. Powstał z miejscowego piaskowca, układanego w charakterystyczne pasy – czerwone i szare. 
 
kościół i późniejszy klasztor cystersów 
 
trzynastowieczne wejście do kościoła i romański portal
 

Podobne, choć zamiast czerwonego białe i szare pasy zauważamy w rozglifieniu romańskich okien kościoła.
 

Spokojnie podziwiam nawę główną i boczne. Zachwycam się freskami na sklepieniu i ścianach, ołtarzami, organami.
 
nawa główna
 
główne organy świątyni
 
Ołtarze boczne przy filarach nawy głównej są barokowe, pięknie zdobione, z obrazami przedstawiającymi świętych.
 


W ołtarzu głównym siedemnastowieczny obraz MB Miłosierdzia.
 

Nie zamierzam prezentować wszystkich godnych obejrzenia obiektów znajdujących się w świątyni, ale jeszcze jednego nie mogę sobie odmówić. To kaplica św. Anny z rokokowym ołtarzem przedstawiającym patronkę kaplicy. 
 

Z kościoła przechodzę na klasztorne krużganki. Spacer nimi to prawdziwa lekcja historii zakonu cystersów oraz odkrywanie architektonicznych i malarskich ciekawostek. Najcenniejszym pomieszczeniem udostępnionym do zwiedzania jest bez wątpienia romański kapitularz ze sklepieniem krzyżowo-żebrowym wspartym na 4 kolumnach i przyściennych wspornikach. Roślinne i zwierzęce motywy zdobiące kolumny i wsporniki zachwycają urodą. Są jednocześnie surowe w obróbce i bardzo delikatne.
 
jedno z dwóch romańskich biforiów, przez które wpada światło z krużganka do kapitularza
 

w kapitularzu
 
Udaje mi się zajrzeć do klasztornego karceru.  Zwykle dostępny do zwiedzania refektarz tym razem zamknięty. Myślę, że to z powodu Świąt. 
 
karcer
 
Klasztorna kawiarenka też jeszcze nieczynna, można za to pospacerować po klasztornych ogrodach, gdzie magnolie kończą kwitnięcie, a jabłonie już mają spore pąki. 
 

Znajduje się tu pomnik świętego Bernarda z Clairvaux, reformatora reguły zakonu cystersów. 
 

Można tu też spojrzeć na kościół i klasztor z innej perspektywy.
 


Po zakończeniu zwiedzania wędruję przez rynek z pomnikiem majora Piwnika „Ponurego”, którego prochy spoczywają w krypcie wąchockiego klasztoru.
 
 
Moim celem jest lessowy wąwóz Rocław. Dawno już do niego nie zaglądałam. Liczę, że teraz uda mi się go przejść, bo jeszcze nie wypasa się tam krów. I rzeczywiście – wąwóz dostępny, trawa się zieleni, kwitną krzewy czeremchy i tarnin. Trzeba tylko poruszać się bardzo ostrożnie, bo w wielu miejscach podłoże z kałużami i błotem. 
 
 
Poza tym nad wąwozem góruje duży, prawdopodobnie drewniany krzyż. Nie udało mi się dotrzeć do niego – zsunęłam się po ścianie wąwozu na dół. Nie ponawiałam próby.
 

I tym razem znów nie dotarłam do końca wąwozu. Jest niemiłosiernie zarośnięty, nie do przejścia. Zrobiłam więc sobie spacerek górą – na skraju wąwozu i pól.
 


Próbowałam dotrzeć do krzyża od strony łąk. Nie udało się – nie ma tam drogi. Może jest jakieś dojście od wsi Rataje? Gdzieś ono musi być, no bo jak by dostarczono krzyż na pola. 
 

Jako zamiennik mogę zaprezentować kamienny krzyż z roku 1865 stojący przy szosie na skraju Wąchocka. 
 
 
Na zakończenie spaceru po Wąchocku i okolicach wybieram się nad tutejszy zalew na Kamiennej. Zwykle z grupą idziemy szlakiem czerwonym wzdłuż południowo-zachodniego brzegu zalewu. Tym razem nie opuszczam ścieżki spacerowej, a ignoruję szlak. Moim celem jest dotarcie do mostku prowadzącego na drugi brzeg.
 
Kamienna widziana z mostku pieszo-rowerowego
 
Zanim się tam udam, zaglądam nad rozlewiska Kamiennej przed zalewem. 
 


Z oddali zauważam dziwny kształt – wygląda to coś jakby jasna, zgięta na górze rurka. Nie jest nią jednak – porusza się, znaczy – żyje. Podchodzę bliżej i już wiem – to samica łabędzia krzykliwego wysiaduje młode skryta w szuwarach, wystaje tylko jej sługa szyja i niewielka głowa. W pobliżu samiec patroluje teren. W tej sytuacji pozostaje tylko jedno – oddalić się po cichu. Zdjęcia robię z bezpiecznej odległości.
 
samica łabędzia krzykliwego
 
samiec jako malutki punkcik na zdjęciu (jego się bardziej bałam)
 

Na drugim brzegu zalewu robi się jakby tłoczniej. Pojawia się wielu spacerowiczów, śmigają rowery. Wniosek – zbliża się południe. W tej sytuacji pora się zbierać do domu. Jeszcze tylko rzut oka na plażę póki spacerowicze nie wlezą w kadr.
 
rozlewisko Kamiennej w pobliżu torów (tu oprócz mnie - nikogo)
 
plaża nad zalewem
 
w trawie bukiety mniszka
 
Można już zmierzać do stacji. Po drodze zaglądam jeszcze przez płot na teren wokół pałacu Schoenberga i kończę wiosenny spacer. 
 


Warto było wybrać się do Wąchocka. Mój spacerek trwał prawie 4 godziny, był nieśpieszny i sprawił mi wiele radości. Jak tylko znajdziecie czas, wybierzcie się też w te rejony. Wasz spacer nie musi być kopią mojego. Wąchock daje różne możliwości przyjemnego spędzania czasu. 
 
łyska zaprasza
 
Zdjęcia tylko mojego autorstwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz