poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Zielono na Zielonej

Jedna z koleżanek przypomniała sobie efektowne wąwozy na podejściu pod jakąś górę. Skojarzyłam, że może tu chodzić jedynie o Zieloną w Paśmie Zgórskim. Żeby sprawdzić, czy się nie pomyliłam, wybraliśmy się w niedzielę na tę górę. Od razu otoczyła nas wszechobecna świeża wiosenna zieleń bukowego lasu. 


Szliśmy czarnym szlakiem w kierunku szczytu Zielonej. 
 
marzanka wonna
 
Kiedy już skończył się łagodny fragment podejścia, zobaczyliśmy je – zapamiętane sprzed lat wąwozy. 
 



Paradoksalnie rozbuchana zieleń liści i trawy nieco zakryła widok na wąwozy. Były one widoczne, ale trudne do sfotografowania. Tak czy siak – nadal przyjemne dla oka.
 

Kto podchodził na Zieloną, ten wie – ostatni fragment podejścia jest stromy. Na szczęście nie trwa długo. Poradziliśmy sobie.
 
 
Na szczycie, przy połączeniu szlaku czarnego z niebieskim, spontanicznie zrezygnowałam z przejścia nim (jeszcze się później spotkamy). Mapa sugerowała przyzwoitą ścieżkę na południe, którą postanowiłam sprawdzić. Świetny wybór. Ścieżka była właściwie szeroką leśną drogą, łagodnie schodzącą z góry. Trochę się wiła malowniczo, bez kałuż. 
 
 
Raz tylko spotkaliśmy powalone drzewo, które zatarasowało przejście. To raczej nie poważna przeszkoda, a niewielkie urozmaicenie.
 

Na końcu drogi wyłoniła się spora polana z pomnikiem. Nie będę udawać zaskoczenia. O pomniku odsłoniętym we wrześniu 2024 roku dowiedziałam się z zaprzyjaźnionego bloga kieleckiej grupy CKRajdCommnado (tu link). Słusznie przypuszczałam, że wybrana przeze mnie droga do niego doprowadzi. Pomnik autorstwa Sławomira Micka wystawiono na miejscu egzekucji 4 żołnierzy AK i organizacji „Wolność i Niezawisłość”, w której ich stracono 24 września 1948 roku. 
 
 
Z daleka pomnik wyglądał jak wykonany z blachy kortenowskiej. Kiedy podeszliśmy bliżej, pomyśleliśmy, że to chyba jednak piaskowiec tumlińslki. Później znalazłam informację, że odlano go z betonu zmieszanego z opiłkami żelaza. 

wycięte postaci żołnierzy mają symbolizować próby wycięcia ich z historii
 
Kolejną leśną drogą przeszliśmy na zachód.
 
niezapominajka
 
świeże liście dębu
 

Potem jednak zdecydowałam się na dojście do szosy, żeby zatrzymać się przy pomniku upamiętniającym zwycięską bitwę oddziału partyzanckiego AK pod dowództwem majora Hedy „Szarego”, która miała miejsce we wrześniu 1944 roku. 
 

Teraz już wracamy na szlak niebieski, którym podchodzimy w stronę Zielonej. Nie jest trudno, droga przyjemna. Czasem pojawiają się na niej niewielkie wąwozy, czasem ciekawe roślinki. 
 

Gdy szlak skręca pod kątem prostym w prawo, my kierujemy się w lewo. Naszym celem jest zdobycie Pruskowej, którą szlak omija. W oddali słychać warkot motocykli terenowych, pod stopami widać ślady ich kół. Obawiamy się, że w każdej chwili mogą się wyłonić zza dowolnego zakrętu. Mimo to rozpoczynamy mozolne wdrapywanie się na szczyt Pruskowej (368 m n.p.m.).
 
czołówka
 
peleton

Mieliśmy szczęście – nic nie nadjechało, a my dotarliśmy do szczytu.
 
pierwszy zdobywca na szczycie
 
Zostały nam do wyboru 2 drogi na dół – jedna (zaplanowana przeze mnie) okazała się stroma, wybraliśmy więc drugą, która wprawdzie oddalała od mety, ale była dosyć łagodna. Kolejne drogi nie były zaznaczone na mapie, ale prowadziły w dobrym kierunku, to szliśmy nimi. To raczej ścieżki, miejscami podmokle, miejscami pełne wykrotów. 
 
prawie bezdroża
 
czworolist zaczyna kwitnąć
 

W końcu jednak dotarliśmy do zaplanowanej wcześniej drogi, zrobiliśmy nawet postój na posiłek i kilka fotek wiosennych roślin.
 
dąbrówka rozłogowa
 
gajowiec żółty
 
Po przekroczeniu strumienia Biała Woda mieliśmy już prostą, choć raczej wąską dróżkę na skraj lasu.
 

Po wyjściu z lasu przeszliśmy obwodnicą w stronę parkingu i po wycieczce.
Większość trasy liczącej 9,5 km była łagodna. Szło się przyjemnie napawając oczy świeżą zielenią. Jedynie odcinek bez szlaku od zejścia z Pruskowej trudniejszy – moim zdaniem nieodpowiedni na rower (no, chyba że górski).
 

Na zakończenie zdjęcie zrobione na Paśmie Zgórskm podczas postoju. Zawiera ono pewną ukrytą wiadomość dla czytelników bloga. Zobaczycie tu nie reklamę firmy cukierniczej, a zaszyfrowaną informację o wycieczce, na której byliśmy w ostatni czwartek. Więcej o niej na blogu niedługo.
 

Zdjęcia – Edek i ja  

 

2 komentarze:

  1. Krajobrazy jak morenowe wzgorza w pomorskim. Poczułem się jak u siebie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jedno z centralnych pasm Gór Świętokrzyskich. Jakie to mogą się przytrafić zaskakujące podobieństwa... :)

      Usuń