Jedna myśl – powrót do średniowiecza. I jeśli komuś
średniowiecze wydaje się czasem ciemnoty i zacofania, to spotkanie z nim w
Erfurcie może mocno zaskoczyć.
Najbardziej czekałam na spotkanie z jedną malutką uliczką,
która przeniosła mnie w czasie. Nazywa się ona Waagegasse, jej przejście w obie
strony zajmuje 5 minut albo kilkaset lat. Jest wąska, ciasna, zabudowana piętrowym spichlerzami.
Gdybym założyła pantofle, to stukałyby na
wiekowym bruku.
No i miałam dużo szczęścia, że akurat nie przejeżdżał żaden
kupiecki wóz wyładowany po brzegi towarem, bo chyba byśmy się razem nie
zmieścili. Zwłaszcza podczas obowiązkowego wyładunku towarów, które zgodnie z
prawem składu musiały być w spichlerzach tej uliczki składowane przed ważeniem
w sąsiedniej ulicy i sprzedażą.
Nikogo, kto przejdzie tą ulicą, nie zdziwi, że w pobliżu
znajduje się Most Kramarski nad rzeką Gerą. Jest to jeden ze 142 mostów
Erfurtu, a jego osobliwość polega na tym, że jest najdłuższym w Europie
zabudowanym mostem. Stary też jest – akurat w tym roku jest obchodzony
jubileusz jego 700-lecia. Kupcy wjeżdżając na niego zapewne nie byli tego
świadomi, bo obie jego strony były i są nadal zabudowane szachulcowymi
kamieniczkami i kramami. Na wszelki wypadek dla ochrony przed nieszczęściem na
obu końcach mostu zbudowano kościoły. Dziwne się to może wydać, ale most
przetrwał, a z kościołów tylko jeden – pod wezwaniem świętego Idziego.
Wracając równoległą uliczką (toż ona też pewnie
jest mostem, ale nie tak sławnym) widzimy, że Most Kramarski faktycznie jest
zabudowany.
Wróćmy jeszcze na Waagegasse. Przy tej uliczce znajduje się
Stara Synagoga (jej początki sięgają roku 1250). Wszyscy się zastanawiali, jak
to się stało, że nie została zniszczona podczas rządów faszystów. Otóż, w
tamtym czasie była już od dawna nieczynna i
panowie w brunatnych koszulach nie zainteresowali się nią.
Obecnie
znajduje się tu Muzeum Historii Żydów, w którym można podziwiać dawną
architekturę, zabytki piśmiennictwa i tak zwany Skarb Erfurcki, czyli odkryty
przypadkowo w roku 1998 zamurowany w ścianie jednej ze starych kamienic zbiór
kosztowności ukrytych tam w czasie pogromu Żydów w roku 1349. Ich właścicielem był
zapewne zamożny jubiler, który pogromu nie przeżył i jego skarb przeleżał
ukryty przez wieki. Można go oglądać w podziemiach synagogi, nie wolno jednak
fotografować.
A teraz przenieśmy sie na górujące nad Erfurtem wzgórze
katedralne. Na nim pysznią się dwie gotyckie świątynie – Katedra NMP i kościół
świętego Sewera. Początkowo obie były zbudowane w stylu romańskim, potem
rozbudowano je w stylu gotyckim. Nawet, jeśli w oko wpadnie barokowy ołtarz, to
i tak tamte style dominują. Przynajmniej ja tak to widzę.
Ta podróż do przeszłości trwała nieco dłużej niż spacer
średniowieczną uliczką i też obfitowała we wrażenia.
fragment portalu głównego - pozwoliłam sobie pokazać panny głupie, bo wydają mi się zabawniejsze od panien mądrych po drugiej stronie
Choćby takie spotkanie ze świecznikiem (tak, nie mylicie
się, świecznikiem) o imieniu Wolfram. Prawie dorównuje mi wzrostem, odlano go
z brązu i jest ode mnie dobre 800 lat starszy. Nosi imię swojego fundatora.
Niedaleko Wolframa w jednej z nisz nawy bocznej sprzedawca
widokówek wskazuje romańskie retabulum z Madonną na tronie.
Przy
wejściu możemy się zachwycić tryptykiem z Madonną z jednorożcem. Czego chcieć
więcej? No, może obrazów maryjnych zawieszonym na gotyckich kolumnach.
W żadnym kościele nie spotkałam równie imponującej
chrzcielnicy, co w erfurckiej katedrze. Sama w sobie jest efektowna, a
wieńczący ją baldachim wręcz przypomina wysmukłą świątynię – sięga stropu nawy.
Jeszcze tylko jedno – gotyckie stalle przy ołtarzu głównym.
Ciemne ławy, misternie rzeźbione, zwieńczone strzelistymi, ażurowymi łukami jakby z koronki. I
do tego autentyczne późnogotyckie witraże w prezbiterium.
Tyle zachwytów w katedrze spowodowało, że na kościół św.
Sewera zostało zdecydowanie mniej czasu. A jest tu sporo interesujących
obiektów.
tryptyk maryjny z połowy 16. wieku
Zatrzymajmy się przy sarkofagu świętego Sewera. Jego
ściany tworzą czternastowieczne płyty zdobione płaskorzeźbami przedstawiającymi
żywot świętego i pokłon Trzech Króli.
Co ciekawe, płyta nagrobna sarkofagu w 15. wieku została
wbudowana w ołtarz św. Sewera w nawie bocznej, zaś sarkofag przykrywa jej
kopia.
Opuszczamy oba kościoły.
Przed nami Plac Katedralny i całe miasto. A w nim kolejne ciekawe obiekty, żeby je dokładnie obejrzeć i opisać, trzeba znów wrócić do Erfurtu, czego sobie i Wam życzę kończąc ten wpis.
Zdjęcia – Irena i ja
Super fotorelacja... kawał historii.
OdpowiedzUsuńDziękujemy, bo relacja fotograficzna jest wynikiem współpracy koleżeńskiej. Erfurt zauroczył wszystkich uczestników wycieczki. Warto odkryć jeszcze inne jego oblicza. Oczywiście innym razem.
Usuń