poniedziałek, 19 maja 2025

Co mnie zauroczyło w Erfurcie

Jedna myśl – powrót do średniowiecza. I jeśli komuś średniowiecze wydaje się czasem ciemnoty i zacofania, to spotkanie z nim w Erfurcie może mocno zaskoczyć. 
 
w otoczeniu średniowiecznego bruku właz kanalizacyjny z herbem stolicy Turyngii - Erfurtu
 
Najbardziej czekałam na spotkanie z jedną malutką uliczką, która przeniosła mnie w czasie. Nazywa się ona Waagegasse, jej przejście w obie strony zajmuje 5 minut albo kilkaset lat. Jest wąska, ciasna, zabudowana piętrowym spichlerzami. 
 

Gdybym założyła pantofle, to stukałyby na wiekowym bruku. 
 

No i miałam dużo szczęścia, że akurat nie przejeżdżał żaden kupiecki wóz wyładowany po brzegi towarem, bo chyba byśmy się razem nie zmieścili. Zwłaszcza podczas obowiązkowego wyładunku towarów, które zgodnie z prawem składu musiały być w spichlerzach tej uliczki składowane przed ważeniem w sąsiedniej ulicy i sprzedażą. 
 
wjazd do bram zabezpieczały kamienne odbojnice (niestety, brama współczesna)
 
Nikogo, kto przejdzie tą ulicą, nie zdziwi, że w pobliżu znajduje się Most Kramarski nad rzeką Gerą. Jest to jeden ze 142 mostów Erfurtu, a jego osobliwość polega na tym, że jest najdłuższym w Europie zabudowanym mostem. Stary też jest – akurat w tym roku jest obchodzony jubileusz jego 700-lecia. Kupcy wjeżdżając na niego zapewne nie byli tego świadomi, bo obie jego strony były i są nadal zabudowane szachulcowymi kamieniczkami i kramami. Na wszelki wypadek dla ochrony przed nieszczęściem na obu końcach mostu zbudowano kościoły. Dziwne się to może wydać, ale most przetrwał, a z kościołów tylko jeden – pod wezwaniem świętego Idziego.
 
na Moście Kramarskim z widokiem na wieżę kościoła św. Idziego
 
Wracając równoległą uliczką (toż ona też pewnie jest mostem, ale nie tak sławnym) widzimy, że Most Kramarski faktycznie jest zabudowany.
 

Gera swobodnie przepływa pod domami
 
te zaś stoją na jej brzegu
 

Wróćmy jeszcze na Waagegasse. Przy tej uliczce znajduje się Stara Synagoga (jej początki sięgają roku 1250). Wszyscy się zastanawiali, jak to się stało, że nie została zniszczona podczas rządów faszystów. Otóż, w tamtym czasie była już od dawna nieczynna i  panowie w brunatnych koszulach nie zainteresowali się nią.
 
 
Obecnie znajduje się tu Muzeum Historii Żydów, w którym można podziwiać dawną architekturę, zabytki piśmiennictwa i tak zwany Skarb Erfurcki, czyli odkryty przypadkowo w roku 1998 zamurowany w ścianie jednej ze starych kamienic zbiór kosztowności ukrytych tam w czasie pogromu Żydów w roku 1349. Ich właścicielem był zapewne zamożny jubiler, który pogromu nie przeżył i jego skarb przeleżał ukryty przez wieki. Można go oglądać w podziemiach synagogi, nie wolno jednak fotografować.
 
piętro z babińcem
 


A teraz przenieśmy sie na górujące nad Erfurtem wzgórze katedralne. Na nim pysznią się dwie gotyckie świątynie – Katedra NMP i kościół świętego Sewera. Początkowo obie były zbudowane w stylu romańskim, potem rozbudowano je w stylu gotyckim. Nawet, jeśli w oko wpadnie barokowy ołtarz, to i tak tamte style dominują. Przynajmniej ja tak to widzę.
 
katedra po lewej
 
Ta podróż do przeszłości trwała nieco dłużej niż spacer średniowieczną uliczką i też obfitowała we wrażenia. 
 
boczny portal katedry
 
fragment portalu głównego - pozwoliłam sobie pokazać panny głupie, bo wydają mi się zabawniejsze od panien mądrych po drugiej stronie
 
Choćby takie spotkanie ze świecznikiem (tak, nie mylicie się, świecznikiem) o imieniu Wolfram. Prawie dorównuje mi wzrostem, odlano go z brązu i jest ode mnie dobre 800 lat starszy. Nosi imię swojego fundatora. 


Niedaleko Wolframa w jednej z nisz nawy bocznej sprzedawca widokówek wskazuje romańskie retabulum z Madonną na tronie. 
 

Przy wejściu możemy się zachwycić tryptykiem z Madonną z jednorożcem. Czego chcieć więcej? No, może obrazów maryjnych zawieszonym na gotyckich kolumnach.   
 


W żadnym kościele nie spotkałam równie imponującej chrzcielnicy, co w erfurckiej katedrze. Sama w sobie jest efektowna, a wieńczący ją baldachim wręcz przypomina wysmukłą świątynię – sięga stropu nawy. 
 


Jeszcze tylko jedno – gotyckie stalle przy ołtarzu głównym. Ciemne ławy, misternie rzeźbione, zwieńczone strzelistymi, ażurowymi łukami jakby z koronki. I do tego autentyczne późnogotyckie witraże w prezbiterium.
 
gotyckie stalle
 
prezbiterium z gotyckimi witrażami i barokowym ołtarzem

Tyle zachwytów w katedrze spowodowało, że na kościół św. Sewera zostało zdecydowanie mniej czasu. A jest tu sporo interesujących obiektów.
 
 tryptyk maryjny z połowy 16. wieku
 
Zatrzymajmy się przy sarkofagu świętego Sewera. Jego ściany tworzą czternastowieczne płyty zdobione płaskorzeźbami przedstawiającymi żywot świętego i pokłon Trzech Króli. 
 


Co ciekawe, płyta nagrobna sarkofagu w 15. wieku została wbudowana w ołtarz św. Sewera w nawie bocznej, zaś sarkofag przykrywa jej kopia. 
 

Opuszczamy oba kościoły. 
Przed nami Plac Katedralny i całe miasto. A w nim kolejne ciekawe obiekty, żeby je dokładnie obejrzeć i opisać, trzeba znów wrócić do Erfurtu, czego sobie i Wam życzę kończąc ten wpis. 


a nad placem prawdziwy maik - brzózka ozdobiona wstążkami

Zdjęcia – Irena i ja

2 komentarze:

  1. Super fotorelacja... kawał historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, bo relacja fotograficzna jest wynikiem współpracy koleżeńskiej. Erfurt zauroczył wszystkich uczestników wycieczki. Warto odkryć jeszcze inne jego oblicza. Oczywiście innym razem.

      Usuń