Ten refren starego przeboju grupy Dwa plus Jeden towarzyszył
mi właściwie podczas całej sobotniej wycieczki na pola Pakosławia. I wcale nie
trzeba było używać czarodziejskiej kredki – przyroda sama zadbała o to, żeby
świat zalśnił „w pełnym słońcu kolorami całej ziemi”*
Rzeczywiście przeważały trzy bardzo intensywne kolory –
zielony, żółty i niebieski. Przewijały się też inne, co będzie do okazania. Na
zdjęciach tego nie widać, ale podczas całej wycieczki towarzyszyły nam:
przyjemny wiaterek, intensywny zapach rzepaku i kwitnących głogów oraz cichy
szum skrzydeł wiatraków.
Trasę wybrałam dobrze znaną (tu link do relacji z
ubiegłego roku), nie będę więc opisywać jej przebiegu szczegółowo,
skoncentrujmy się na wrażeniach.
Wędrujemy wygodnymi drogami wśród pól zasianych zbożem i
rzepakiem. Nad nami cicho przesuwają się cienie rzucane przez śmigi wiatraków.
Niektóre pola jeszcze nieobsiane, czekają na swój
„przydział”.
W jednym z wąwozów, przez który prowadzi nieco błotnista
ścieżka, kwitną głogi. Mają tak intensywny zapach, że jako jedyne są w stanie przyćmić
aromat rzepaku.
Im głębiej w pola, tym więcej rzepakowych zasiewów i
wiatraków. Spotkany przypadkiem mieszkaniec wsi powiada, że przybyło ich w
ubiegłym roku i można się doliczyć ponad trzydziestu. Nie sprawdzaliśmy –
bardzo trudno liczyć rozmieszczone nieregularnie obiekty.
Na skraju jednego z pól zauważamy intensywnie czerwone
plamki. To kwitnąca teraz koniczyna krwistoczerwona. Przyznam, że spotkałam się
z nią pierwszy raz i nie mogłam uwierzyć, że ten gatunek ma tak nietypowe w
kształcie kwiaty.
Niedaleko łączki z koniczyną wije się nasza ulubiona polna
droga. A przy niej dwie grusze strzegą malutkiego pólka rzepaku.
Tym razem nie idziemy tą drogą, wybrałam inną. Ta prowadzi
grzbietem niewielkiego wzgórza i daje rozległe widoki na okolicę. Minusem jest
silniejszy wiatr. Mamy za to przed sobą widok na pola w pobliżu lasu. Brak tam
wiatraków, za to rzepak rozgościł się na dobre.
Naszą wycieczkę kończymy wracając do Pakosławia. To chyba
najtrudniejszy odcinek trasy. Słońce mocno już praży, wiatr tu akurat nie
wieje, a za to mamy towarzystwo rozległego pola rzepaku. Jego zapach zwala z
nóg. Nic to, idziemy przed siebie.
Chwilę odpoczynku w cieniu zapewnia ławeczka obok
patriotycznego skwerku w Pakosławiu. W tle słychać odgłosy meczu piłkarskiego
na pobliskim boisku.
skwer upamiętniający zdobycie 15 września 1943 roku przez oddział AK pod dowództwem Antoniego Hedy "Szarego" majątku w Pakosławiu, gdzie stacjonował oddział Wermachtu
Świąteczny spacer miał w planie spotkanie z ciekawymi, choć
dobrze znanymi kapliczkami. Pierwsza znajduje się przy jednej z uliczek
Pakosławia nad nieznanym z nazwy strumieniem.
Drugą spotykamy przy drodze w
kierunku Iłży. Pisałam o niej 5 lat temu (tu link). To kapliczka słupowa z
XVIII wieku przedstawiająca scenę chrztu Chrystusa w Jordanie. Jak widać na
zdjęciu, została niedawno odnowiona.
Wycieczkę kończymy w Iłży jedząc pyszne lody w jednej
z licznych iłżeckich lodziarni.
Nasz spacer wśród pól liczył 8 kilometrów. Trasa jest
idealna na rower, do chodzenia i nawet biegania. Można ją swobodnie wydłużyć o kolejne świetne drogi. Jej minusem jest kompletny
brak cienia. Sami widzicie na zdjęciach, że drzewa są tu dużą rzadkością. Trzeba
więc samemu zadbać o osłonę przed palącym słońcem.
Zdjęcia mojego wyrobu
*M. Dutkiewicz „Chodź, pomaluj mój świat”
Oleju będzie dostatek... fajne ścieżki.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. I już się cieszę, bo akurat zapachu rzepaku nie lubię, ale olej jest dla mnie w porządku.
UsuńA tymi ścieżkami chadzaliśmy razem przed laty z Trębowca do Iłży. Próbowałam odszukać malutki zagajnik na naszej dawnej trasie, ale mi się nie udało. Trzeba następnym razem zaplanować przejście zupełnie innymi ścieżkami.
W sumie także wykorzystuję niższe temperatury do spacerów po niezalesionych terenach. Za miesiąc-dwa będzie trzeba się chować w lesie. ;-)
OdpowiedzUsuńNa razie jest tak zimno, że nawet z domu się nie chce wychodzić. Na blogu zastój, trzeba jednak odrobiny ocieplenia.
UsuńU nas jakoś do 10 stopni, słonecznie i sucho, więc korzystamy i wybieramy trudniejsze szlaki, bo w lato nie będzie się tak chciało jak teraz. Ale fakt, rześko jest nad ranem i jak wieje.
UsuńNo to może i ja się skuszę... ;)
Usuń