poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Wiosenne pola Pakosławia

Zwykle wędrujemy tędy latem. Tym razem postanowiłam sprawdzić, jak się prezentują w wiosennej zieleni.
 
tak się prezentują
 
albo tak - zielono i wiatrakowo
 

Ale wszystkim nie dogodzisz. Kolega Ed co jakiś czas narzeka, że za tydzień, to by było ładnie, bo rzepak już zakwitnie. Owszem, ładnie, ale zapach nawet niekwitnącego rzepaku mnie dobija, a pola pełne żółtego kwiecia utrudniłyby oddychanie na dłuższy czas. Było więc, jak było. Czyli tak:
 
rzepak ani myśli zakwitnąć na zawołanie
 
trochę się zastanawia
 

no, może się zdecyduje ...
 
Teraz konkrety. Startujemy w samym centrum Pakosławia i kierujemy się najpierw na południe, żeby wyjść w pola, tam zaś na południowy wschód. Czyli pola i wszechobecne na nich wiatraki mamy „pod światło”.
 
w promieniach słonecznych opalamy się
 
Dla wydłużenia trasy wybieram drogę, którą nie chadzamy zwykle. I tym razem można ją sobie było darować, bo nieco błotnista, ale mimo to warta przejścia. 
 
jednak jest błoto
 
ale na tym polu koleżanki spotkały zająca (podobno ogromny był)

wiatrak musi być koniecznie

Dzięki owej dróżce mamy możliwość przejścia obok mojej ulubionej (zawsze jej zdjęcia trafiają na blog) grupy wiatraków.
 
niebiesko-czerwoni
 
niebiesko-czarni
 

i bez towarzystwa
 
Po zejściu do kolejnej drogi proponuję wdrapanie się na najbliższe wzniesienie. Stąd znów widok na ulubione wiatraki. No i na pola i Łysogóry na południu. Lekki problem sprawia silniejszy w tej okolicy wiatr. Ale od czego czapki i kaptury?
 
 
pola na południe od naszej trasy

a te pola na północ od trasy

Nie chcemy dochodzić do szosy, wracamy więc tą samą drogą na zachód. 
 
zawracamy - chaos oczywisty
 
Tu prawie spotkaliśmy kolejnego tego dnia zająca. Jest na zdjęciu, ale zobaczenie go wymaga solidnego powiększenia. 
 
drogowy zakrętasek z ledwo widocznym zającem
 
Wystraszył się nadciągającej grupy i pokicał w pole. I tyle go widzieli.
 
siła złego na jednego (zająca)
 
a kierownictwo zostało w tyle, bo fotografowało tarninę
 
W okolicach Bud Pakosławskich zaczynamy zwijanie wycieczkowej pętelki. Na tych polach zaczyna wschodzić kukurydza. A wiatraki szumią śmigami już wolniej i ciszej. Przy jednym robimy postój śniadaniowy. 
 
polna geometria
 
polne grusze

najlepsze miejsce na piknik
 
a na polnej drodze oleica krówka (wydaje mi się, że samiczka, bo ma załamanie na czułkach)
 

Po krótkim odpoczynku docieramy do drogi na północ. Tu okolica nieco pagórkowata, ale przyjemna. 
 
pod górkę
 
pożegnanie z wiatrakami
 
z górki

w stronę wsi
 

Z pól rozciąga się widok na zabudowania dawnego folwarku. Później próbowaliśmy go obejrzeć z bliska, ale naraziliśmy się na zajadły atak człowieka podającego się za obecnego właściciela majątku. Radzę więc nie zwiedzać, nie pytać i nie zawracać sobie głowy tym zabytkiem. No, chyba że kto lubi być obruganym.
 
zabudowania folwarczne
 
pobliska kuźnia
 

Naszą wędrówkę kończymy w nowym miejscu Pakosławia. To coś w rodzaju skweru pamięci. Urządzono go we wrześniu ubiegłego roku dla uczczenia 80. rocznicy akcji partyzantów z oddziału AK pod dowództwem Antoniego Hedy „Szarego” na majątek w Pakosławiu, gdzie stacjonował oddział Wehrmachtu. Akcją dowodził zastępca „Szarego” Zygmunt Kiepas „Krzyk”. Niemiecki oddział został rozbity, Polacy nie ponieśli strat, a nawet zdobyli niezłe zapasy broni i prowiantu.
 
upamiętnienie bitwy
 
tablica upamiętniająca to samo wydarzenie ustawiona na placu kościelnym
 

Tablice na pozostałych kamieniach upamiętniają imiennie iłżeckich partyzantów i zasłużone rodziny Kiepasów i Cichoszów. 
 
 
pamiątkowe tablice 

Ciekawym elementem ogrodzenia skweru są wystrugane z drewna „berety”, charakterystyczne nakrycie głowy partyzantów „Szarego”. W sieci znajdą się i zdjęcia dowódcy w takiej beretce, jak to się w naszych okolicach mawia.
 
jeden z drewnianych "beretów"
 
nieco dalej nasz ulubiony Nepomucen
 

Dwa kolejne postoje na trasie wycieczki są związane z historią 1 wojny światowej, kiedy to w okolicy Iłży toczyły się zacięte walki wojsk rosyjskich z niemieckimi i austro-węgierskimi. Brał w nich udział wchodzący w skład armii rosyjskiej polski Legion Puławski, który zaskoczył przeciwnika nocnym atakiem w okolicy Pakosławia i zmusił go do wycofania się. Te wydarzenia upamiętnia pokazywany już na blogu (tu link) pomnik na miejscu wspólnej mogiły legionistów poległych w tej bitwie.  
 
 pomnik według projektu legionisty Piotra Milewskiego
 
Przed nami jeszcze jedno wyzwanie. W lesie za Pakosławiem chcemy odszukać bezimienną mogiłę żołnierza bądź żołnierzy poległych w opisywanej przed chwilą bitwie. To z takich mogił polowych ekshumowano prochy legionistów i przenoszono do wspólnej mogiły w miejscu pomnika. 
Zatrzymujemy się na skraju lasu, skąd mamy do wyboru dwie drogi – jedną bardzo dobrą na północ i drugą błotnistą na północny wschód. Nic, że droga wyboista, ważne, że kierunek słuszny – maszerujemy tą drugą. 
 
nasza droga
 
Na zakręcie spotykamy czerwoną drewniana strzałkę. Jest nadzieja na znalezienie mogiły. Kiedy już droga robi się naprawdę słaba, a grupa lekko narzeka, spoglądam w lewo i głębiej w lesie widzę mogiłę. Gdyby nie intensywnie czerwona tabliczka znalezienie jej byłoby niemożliwe. A przynajmniej bardzo trudne. Jednak się udało. Parlando, dziękuję za wskazówki.
 
żołnierska mogiła
 
ślad zostawiony przez tych, co o niej pamiętają
 

Wracamy do aut i po wycieczce. 
 
mapka trasy (oznaczenie drogi do mogiły raczej niezbyt dokładne)
 
Zdjęcia – Lena, Edek i ja

2 komentarze:

  1. Fotki ze ścieżkami przednie... ogromnych zajęcy to strach się bać. (warto poczytać dlaczego UE robi się sceptyczna odnośnie opłacalności tej formy pozyskiwania energii...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zające bardziej się nas boją. Nawet bardziej niż sceptycy energii wiatrowej. Jak na razie jej udział w produkcji energii elektrycznej w karkach UE rośnie. Nawet, jeśli Niemcy zamienili obszar farm wiatrowych na kopalnię węgla brunatnego, to mnie to nie przekonuje - węgiel się za jakiś czas wyczerpie i co wtedy? Wiatrak w dole pokopalnianym nie zadziała.

      Usuń