wtorek, 4 sierpnia 2020

Żniwa pod okiem bocianów i wiatraków

Takie atrakcje możliwe w niewielu miejscach. Naszym ulubionym są pola Seredzic i Pakosławia (niedaleko Iłży).

Bociany sprawdzają, co się czai na rżysku...

...i lecą dalej.

Na początek mały spacer po Pakosławiu. To wieś o wiekowej historii, od końca 16 wieku w rękach rodu Pękosławskich. Może stąd podobna do tego nazwiska nazwa wsi na postumencie figury św. Jana Nepomucena ufundowanej, jak głosi ów napis, w roku 1908 przez mieszkańców wsi Pękosławia.

figura w roku 2009

i obecnie

W skład majątku Pękosławskich wchodził folwark, którego pozostałości możemy oglądać.

zabudowania folwarku widziane z pól (po prawej stronie stary park, którego nie zwiedzaliśmy, bo gąszcz tam okrutny)

pola przy folwarku

Podczas zwiedzania zaleca się jednakowoż daleko idącą ostrożność, a to za sprawą czujnego monitoringu.

monitoring powietrzny

od strony spichlerza nadbiega ujadający głośno monitoring naziemny

Zabudowania folwarku były w okresie powojennym wykorzystywane chyba przez PGR. Obecnie znajdują się w gminnym rejestrze zabytków. Zobaczcie, co mogliśmy obejrzeć bez narażania się czworonożny stróżom.

dawna kuźnia (w latach późniejszych warsztat)

widok z okna kuźni

kuźnia z suszarnią chmielu w tle

podworska obora

suszarnia chmielu - przypuszczamy, że widać tu pozostałość systemu wciągania chmielu na górę suszarni

W samej wsi obejrzeliśmy niedawno odnowiony budynek szkoły zbudowany w roku 1911 na gruncie podarowanym przez ówczesną właścicielkę majątku Jadwigę Smoleńską. Tuż obok wznosi się budynek nowej szkoły, a w starym ma swą siedzibę Koło Gospodyń Wiejskich.

stara szkoła z widoczną na szczycie ganku datą ukończenia jej budowy

Podczas spaceru kolega Ed prowadził poszukiwania starej chaty krytej strzechą. Sfotografował ją jakieś 40 lat temu. W końcu jeden z mieszkańców poinformował go, że ślad po niej nie został.

nieistniejąca już chata

Tyle zwiedzania. Wyruszamy na trasę. Na początek mamy dostać się do najbardziej znanego obiektu w okolicy Pakosławia. Wędrujemy do niego polną drogą, a potem przedzieramy się po ściernisku.

polną drogą przed siebie (nasz obiekt w kępie drzew po prawej)

Przed nami pomnik wystawiony w roku 1930 na mogile żołnierzy poległych w bitwie pod Pakosławiem w maju 1915 roku. Byli to Polacy - żołnierze Legionu Puławskiego wchodzącego w skład armii rosyjskiej. Legioniści puławscy zaskoczyli Niemców, przerwali linię ich wojsk i wygrali bitwę.

pomnik na skraju Pakosławia (otwory widoczne ne jednej ze ścian to nie zaniedbanie, a ślad historii z czasów 2 wojny światowej, kiedy to Niemcy urządzili sobie w tej okolicy strzelnicę)

tak wyglądał w roku 2009

Pomnik zaprojektował były legionista, artysta rzeźbiarz Piotr Milewski. W mogile złożono prochy legionistów zebrane z mogił polowych w okolicy. Już w 21 wieku u podnóża pomnika umieszczono tablicę z nazwiskami poległych.


płaskorzeźba wieńcząca pomnik

tablica upamiętniająca poległych

płaskorzeźba z Maryją nieuszkodzona, podobno istnieje legenda mówiąca o tym, że żołnierz, który do niej celował, oślepł

Po takiej solidnej porcji historii możemy wreszcie spotkać się z teraźniejszością.

Wędrujemy wśród pól, nad którymi góruję wiatraki. Lekki wiatr porusza ich śmigami, a nam zapewnia ochłodę w upalny dzień. Edek i ja pamiętamy te pola bez wiatraków, ale już i do nich przywykliśmy.


wiatraki tu i tam

Na polach trwają żniwa. Maszyny, które tu pracują, budzą respekt – wielkie są i przejeżdżając wznoszą tumany kurzu. Nie wiem, jak kierowcy owych potworów, ale my jesteśmy mocno zakurzeni.

żniwny smok w centrum kadru

odjechał, a kurz jeszcze się unosi

Część zbóż już zżęta. Snopków na polach nie uświadczysz, ale wielkie bele słomy też niebrzydko się prezentują.

żniwny pejzaż dwudziestego pierwszego wieku

Kukurydza niegotowa do żniw. Kolby spokojnie rosną, jeszcze będą większe.

kukurydza jeszcze niedojrzała

nieśmiało wychyla się na świat

czasem się wygłupia

Wędrujemy sobie spokojnie, wypatrujemy na horyzoncie widoku na Łysogóry. Jest, ale dla osób z sokolim wzrokiem albo dużą wyobraźnią.

błękitny, wypukły  paseczek za polami to Łysogóry

Nawet najpiękniejsze pola mają swoje granice. Nasze sąsiadują z szosą iłżecką. Próbujemy uciec od jej asfaltu kierując się w stronę Starosiedlic. Ed pamięta, że od tej wsi prowadzi do Pakosławia przyjemna polna droga. Otóż nie. Już ją zamieniono na asfaltową.

przydrożny krzyż za Starosiedlicami

W tej sytuacji postanawiamy przedrzeć się polną drogą, a potem przez kolejne ściernisko do głównej szosy. Tam czeka na nas niezwykła kapliczka słupowa. Podobno liczy ona około 200 lat. Ma ze cztery metry wysokości. Słup zwężający się lekko ku górze i objęty pordzewiałymi obręczami robi wrażenie. Ciekawa jest też grupa wieńcząca go. To zapewne Jan Chrzciciel i Chrystus w scenie chrztu Chrystusa.

kapliczka 40 lat temu

i obecnie

scena chrztu Chrystusa

Warto było przedrzeć się do tej kolumny. Przy okazji wypatrzyliśmy niebrzydki kamienny krzyż z roku 1900 (podobny, trzy lata starszy krzyż znajduje się we wsi, ale trudno go sfotografować za płotem domostwa). Nie udało nam się tym razem dotrzeć do równie starej figury Matki Boskiej, pokażę więc zdjęcie sprzed kilku lat.

niebieski krzyż wśród pól

figura z roku 1904

Nasza trasa liczyła 14,1 kilometra, a na zakończenie relacji dorzucę zdjęcie nawiązujące do tytułu. Nie jest idealne, ale miałam czas tylko na ten jeden „strzał”, bo bociek za chwilę odleciał.

kontroler jakości

mapka trasy

Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze: