poniedziałek, 7 listopada 2022

Lipa, dąb i Cis

To były główne punkty niedzielnej wycieczki. Zaplanowałam ją nadzwyczaj starannie, a i tak potrafiła mnie zaskoczyć. 
Pierwszą niespodzianką była oczywiście niezgodna z prognozą pogody gęsta mgła. Mimo jej starań udało nam się dotrzeć do Lipy. Ale z jej powodu pojawiła się obawa, że cała wycieczka będzie lipna. 
Już się domyślacie? Startujemy na trasę w najstarszej wsi gminy Ruda Maleniecka – Lipie. Tu zamierzamy zwiedzić kościół parafialny pod wezwaniem św. Wawrzyńca i św. Katarzyny. To niezwykle oryginalny zabytek – do pierwotnego dwunastowiecznego drewnianego kościoła dobudowano w r. 1636 murowaną kaplicę Matki Boskiej Różańcowej. 
 
kościół w Lipie ginie we mgle
 

z bliska widać szczegóły
 
Obecnie to kaplica św. Rozalii. Zafascynował mnie jej barokowy ołtarz z tzw. „obrazem kaliskim”, czyli „Obrazem Św. Rodziny”. To oczywiście kopia, ale interesująca. 
 
ołtarz w kaplicy św. Rozalii
 
"Obraz Świętej Rodziny"
 

Po latach stary drewniany kościół zaczął mocno podupadać.  Przyszło go zburzyć i do kaplicy dobudować nowy drewniany kościół (miało to miejsce w roku 1763). Podczas kolejnej renowacji dobudowano murowaną zakrystię i  kruchty. 
Wnętrze kościoła jest urocze – kolorowe, ale nie pstrokate. Pięknie zdobione. Z ciekawym stropem i kolebkowym sklepieniem nad zakrystią. 
 
wnętrze świątyni
 
sklepienie
 
kamienna chrzcielnica zapewne starsza od obecnego kościoła
 

Boczne ołtarze barokowe, a w głównym, późniejszym, znajduje się siedemnastowieczny obraz MB z Dzieciątkiem.  
 
obraz w ołtarzu głównym
 
Przed kościołem figura św. Jana Nepomucena. Trudno dobrać przymiotnik do jej opisania. 
 
figura na placu przed kościołem
 
Wreszcie możemy wyruszyć na trasę. Jest zaskakująco przyjemna. Widać wprawdzie nadal niewiele, ale to, co widać, to naprawdę ładny las. Nawet z grzybami. 
 
jak stonoga
 
mgła w lesie
 

ostatni prawdziwek tego sezonu
 
Po pewnym czasie ścieżka skręca lekko w prawo i maszerujemy drogą między stawami Starzyk. Nawet bez mgły niełatwo je zobaczyć, bo dostępu do brzegu bronią solidne chaszcze. Najłatwiej było by je obejrzeć z grobli. A widoczność nie powala. Mam jednak wrażenie, że przy lepszej pogodzie te stawy mogą się okazać całkiem malownicze. 
 



zamglony staw Starzyk

Ścieżka prowadzi do pomnikowego dębu nazwanego tak jak stawy – Starzyk. To potężny dąb szypułkowy o średnicy ponad 5 metrów. 7 osób z trudem go objęło. Ma z jednej strony dużą wyrwę w pniu, ale sprawia wrażenie zdrowego. 
 
dąb Starzyk
 
taki to okaz
 

Po drugiej stronie polanki rosną dwa dorodne dęby. Owszem, ładne, ale razem nie są w stanie utworzyć obwodu Starzyka. 
 
te jakby roztańczone
 
W pewnej odległości od polany znajduję przyzwoitą drogę, która powinna nas doprowadzić do wsi Młotkowice. Po niewielkich perturbacjach rzeczywiście doprowadza. 
 
w tej okolicy sporo głazów narzutowych
 
We wsi „wita” nas drewniany osobnik. Dla jednych to leśnik, dla innych partyzant albo kolejarz. Małomówny gość. Nie wiadomo więc, kto to. 
 
"duch leśnika"?
 
Dalej oglądamy kilka wiejskich kapliczek, ale ja z uporem dążę do spotkania z kapliczką z roku 1804. W pobliżu kolejna kapliczka ze św. Janem Nepomucenem (ta z roku 1937). Wystawiono ją na miejscu, gdzie miejscowym pojawiał się wielki czarny pies – widmo. Strzegł on wsi, a podróżnych wpędzał w łąki. Po wystawieniu kapliczki (niedawno ją odnowiono) pies zniknął. 
 
kapliczka z roku 1804
 
święty Jan z odnowionej kapliczki nad stawem
 

Do nas psisko nie wyszło i szczęśliwie wędrowaliśmy w kierunku wsi Borki, gdzie przenieśliśmy się na ładną leśną drogę. 
 
poprawa pogody, a my w las
 
Doprowadziła nas ona do wsi Cis. Bardzo to przyjemna wieś. Nadzwyczaj spokojna. Słońce wreszcie świeci. My zaś w poszukiwaniu zaplanowanych miejsc rozglądamy się po okolicy. 
W ten sposób wypatrzyliśmy niewielki prostokątny staw w pobliżu rzeczki. 
 
staw w Cisie
 
Bardziej jednak zależało nam na spotkaniu z pomnikiem Marianny Cel (pseudonim Tereska), która jako jedyna kobieta przyłączyła się do oddziału majora „Hubala”. Pochodziła z tej wsi, a dokładniej jej przysiółka –  Budy. 
 
 
pomnik "Tereski"
 
Naprzeciwko pomnika jest droga przez rodzinną wieś „Tereski” – Budy. 
 
widok na Cis - Budy
 
Gdzieś tam powinno się znajdować ulubione źródełko mieszkańców. Czytałam o  nim w sieci. Łukasz słyszał o  nim od rodziny. Nigdzie jednak nie znaleźliśmy informacji o umiejscowieniu źródła. Spotykamy dwie cisowianki, które opisują drogę. Nie jest tak, jak mi się wydawało, że zobaczymy obiekt z drogi. Wręcz przeciwnie. Obok opuszczonego domostwa maszerujemy drogą w stronę lasu. Tam napotykamy drewnianą strzałkę w lewo. Idziemy leśna drogą kilka minut i wreszcie, kiedy już prawie zrezygnowaliśmy z poszukiwań, Łukasz dostrzega figurkę MB i krzyż, a przy nich źródło. Jest dziwnie osłonięte – ma nie tylko zadaszenie, ale foliowe ściany. Dzięki temu woda pozostaje czysta, liście do niej nie wpadają. 
 
droga do źródła 
 
charakterystyczny krzyż w pobliżu źródła

a oto i ono

zamęt przy źródle

Poszukiwanie źródła oddaliło nas od planowanej trasy, ale to nie problem – szybko improwizujemy i maszerujemy leśną dróżką do szlaku czerwonego, a nim do szosy. 
No, teraz to już żadnych atrakcji się nie spodziewamy. Błąd. Przy drodze znajduje się wzniesienie o nazwie Księży Las, a u jego podnóża stanowisko dokumentacyjne w dawnej żwirowni. Teren wyrobiska jest całkiem duży, ale najciekawsza jest jego południowa ściana – to odsłonięcie żwirów snochowickich z okresu dolnej jury. Ładne te żwiry – mają przyjemny pastelowy kolor i jaśniejsze twardsze drobiny. Niestety, towarzyskie z nich bestie – przyczepiają się do podeszwy buta i mam w domu małą kolekcję żwiru wydłubaną z rowków mojego protektora.  
 

stanowisko dokumentacyjne na terenie dawnej żwirowni
 
Więcej już prawie na nic nie zwracamy uwagi. Byle dotrzeć do auta. No i zobaczyć kościół ładnie oświetlony przez słońce. 
 
kościół w Lipie oświetlony jesiennym słońcem  
 
na pierwszym planie dzwonnica

jeszcze jedna kamienna chrzcielnica
 

I po wycieczce.
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek i ja

3 komentarze: