niedziela, 31 sierpnia 2014

Szkoło! Szkoło! Gdy cię wspominam … *

Nadchodzi, jak co roku, ten dzień, kiedy wszyscy mówią o szkole. I nie jest to pierwszy dzień wakacji. Dziś mogę sobie pomyśleć o nim z sympatią i z nutką tęsknoty spojrzeć na moją pierwszą szkołę. Była to Szkoła Podstawowa im. Stefana Żeromskiego w Majkowie.
Kiedy się tak teraz obok niej przechodzi, można pomyśleć – ot, typowa tysiąclatka, nic nadzwyczajnego. Ale po pierwsze, ma ta szkoła swoją historię, a po drugie – kto z młodych ludzi wie, co to takiego ta tysiąclatka?

szkoła wiosną roku 2007

czwartek, 28 sierpnia 2014

Kielecki koktajl artystyczny na koniec wakacji

Nie miałam z kim się wybrać na wycieczkę pieszą, to postanowiłam zajrzeć do moich ulubionych miejsc w Kielcach. Nie spodziewałam się jednak takich wrażeń, jakie mnie spotkały, bo zaplanowałam jedynie obejrzenie kilku wystaw. A jednak, niektóre wystawy potrafią mocno zaskoczyć.  

dawny Pałac Biskupów Krakowskich w Kielcach od strony ogrodu włoskiego

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Gombrowicza nigdy za wiele

Całkiem niedawno przy okazji urodzin pisarza zapraszałam na ciekawy spektakl do skarżyskiego MCK. Nie mogłam się tam wybrać, ale znalazłam świetną relację z tego przedstawienia. Zajrzyjcie na stronę portalu skarzysko.info i przeczytajcie tekst oraz obejrzyjcie zdjecia. Moim zdaniem jasno z nich wynika, że kto nie był, ten trąba. Niżej podpisana przede wszystkim.

jedno ze zdjęć autorstwa KRC

środa, 20 sierpnia 2014

Tropami przodków Stefana Żeromskiego


W tym roku mija 150 rocznica urodzin Stefana Żeromskiego, wielkiego polskiego pisarza, którego życie i twórczość były związane z Kielecczyzną. Może następne wpisy poświęcę osobie pisarza i jego twórczości, ale w  tym spróbuję przybliżyć dzieje jego przodków i ich związki z naszym regionem.
Żeromscy przybyli na Kielecczyznę w połowie XVIII wieku. Pradziad pisarza Jan (Sariusz) Żeromski był administratorem dóbr F. Szaniawskiego w Drzewicy. Brał czynny udział w powstaniu kościuszkowskim, po upadku którego zmuszony był opuścić Kielecczyznę i przeniósł się do Galicji. Z trójki dzieci, najstarszy Józefat (dziadek pisarza) słynął z  wesołego trybu życia i szerokiego gestu. Był organizatorem hucznych zabaw, polowań i kuligów. Ożenił się z Klarą Kłodnicką. Mieli pięcioro dzieci. W 1818 r. Żeromscy wzięli w dzierżawę dobra Lasochów (pow. jędrzejowski). Tu przyszedł na świat syn Wincenty (ojciec pisarza). Wystawne życie i udział drugiego syna Teofila w powstaniu listopadowym mocno nadwyrężyło majątek. Sprzedali więc dobra Micigózd i Brynicę, by osiedlić się na korzystnej dzierżawie w Mokrsku Dolnym. 

kościół w Drzewicy, w którym modlili się przodkowie pisarza

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

W odwiedzinach u starych znajomych, czyli znów zaglądamy do Rosochacza i Skałek pod Adamowem


Ostatnio byliśmy w tych rezerwatach w maju ubiegłego roku, ale znów zapragnęliśmy sprawdzić, co nowego w znanych dobrze miejscach.
Tym razem postanowiłam wypróbować nową drogę dotarcia do Lubieni – poszliśmy szlakiem żółtym ze Starachowic, przechodząc w Lipiu na szlak czarny, a nie jak zwykle bez szlaku. Niewątpliwą zaletą tego wariantu jest skrócenie trasy po asfalcie, a nawet zyskuje się cztery kilometry marszu świetną utwardzoną leśną drogą. Dyskusyjną zaletą jest wydłużenie trasy o jakieś 3 kilometry – dla tych, co lubią pochodzić, sama radość, dla słabszych kondycyjnie lekki problem. No, a wada? Oczywiście żółty szlak – bardzo mokry, liczne kałuże i błoto. No i rzecz jasna komary. Ale ten zestaw występuje teraz wszędzie, gdzie tylko trochę wilgoci w lesie. Czyli naprawdę wszędzie.

turyści na żółtym szlaku do Lipia 

czwartek, 14 sierpnia 2014

Uprzejmie ale stanowczo, czyli wyprawa z Morawicy do rezerwatu Góra Łgawa



Tytuł niezrozumiały? Nie szkodzi, wyjaśni się.
Najpierw Morawica. Zwiedzamy ją kolejny raz i znów nas zaskakuje. Budynek Urzędu Gminy jest tak wysmakowany architektonicznie, że podejrzewamy, że to może teatr jaki. A tu siedziba urzędu. Wnętrze równie piękne i zaskakujące – mają tam nawet „szklane” schody! Jest też hol do urządzania wystaw i niezwykle kompetentny pracownik, który udziela informacji o gminie i obdarowuje nas mapami i folderami. 

Urząd Gminy w Morawicy (ale nie samotnie, w tym budynku mieści się też ośrodek kultury i biblioteka)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Ślady historii



Wszyscy zapewne zauważyli mnogość okolicznościowych tekstów poświęconych 100 rocznicy wkroczenia I Kompanii Kadrowej do Jędrzejowa, Chęcin, Kielc. I ja nie mogę pozostać obojętna na tę ważną rocznicę, ale nie chcę powtarzać tekstów gazetowych, więc krótko.
W Jędrzejowie zostaliśmy z Edem wzięci za uczestników marszu śladami „Kadrówki”, no to się zainteresowałam, czemu taki zaszczyt – i wszystko się wyjaśniło, brygada wkroczyła tu 9 sierpnia 1914 roku (co roku na początku sierpnia do miasta wkracza kolejna grupa uczestników Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej dla uczczenia kolejnej rocznicy; to i my się kojarzyliśmy z tym faktem). Jędrzejów jeszcze raz odegrał ważną rolę w historii walki o niepodległość, bo w 1915 znajdowała się tu kwatera Komendanta Legionów Polskich – Józefa Piłsudskiego. Mieściła się ona w kamienicy należącej do rodziny Przypkowskich, o czym przypomina tablica pamiątkowa na ścianie obecnego muzeum. 

muzeum w Jędrzejowie

niedziela, 10 sierpnia 2014

Miedzianka po latach (pięciu!)



Tak, tak – pięć lat i jeszcze kilka miesięcy upłynęło od czasu mojej ostatniej bytności na tej górze. I parę zmian w tym czasie nastąpiło.

 na Miedziance

piątek, 8 sierpnia 2014

Festina lente


Podczas spaceru po Jędrzejowie powinna nam przyświecać ta łacińska maksyma, którą bez trudu odczytacie na jednym z zegarów słonecznych wykonanych przez Tadeusza Przypkowskiego. Jeden znajdziecie w rynku, a drugi na ścianie kościoła św. Trójcy. A o wiele, wiele więcej zegarów zobaczycie w słynnym muzeum.

spiesz się powoli, upomina zegar na kamienicy w rynku

czwartek, 7 sierpnia 2014

Wszyscy pszczoły znają i kochają

No, może nie wszyscy, ale ja – tak. Dlaczego? Bo wyrosłam wśród pszczół. Nie pamiętam lata z czasów dzieciństwa bez użądlenia, ale mimo wszystko kocham pszczoły. Za cudowny dźwięk, jaki wydawała kwitnąca w ogrodzie lipa, w której brzęczały setki pracowitych owadów, za świeży miód prosto z wirówki, za mięciutki wosk, który się wysysało, jak tylko dziadek odszedł od wirówki, a my z siostrą odklejałyśmy nosy od szyby w drzwiach, przez którą obserwowałyśmy pracę dziadka i wyciągałyśmy kawałki wosku. A cóż może być pyszniejszego niż chleb z masłem i miodem popijany mlekiem prosto od krowy? 

a buzię to sobie nie miodem wymazałam, czekoladę też lubiłam w dzieciństwie (ale blondynką byłam zawsze, nieprawdaż?)

środa, 6 sierpnia 2014

Dobrze jest czasem zlekceważyć prognozę pogody


Tak właśnie zrobiliśmy dzisiaj – zapowiadano opady deszczu, ochłodzenie i inne problemy. No to się wybrałam z parasolką, peleryną, kurtką przeciwdeszczową. Na wszelki wypadek zabrałam też okulary przeciwsłoneczne. I te się akurat przydały! Pogoda była wymarzona do wędrowania i wykorzystaliśmy ją maksymalnie – jest materiał na przynajmniej dwa wpisy. I jeszcze zostanie mały „zaskórniak” na inne okazje.
Na początek pojechaliśmy do Jędrzejowa. Tu czas płynie szybko, a co warto z tego miasta pokazać, to zobaczycie, jak ogarnę materiał fotograficzny. A jest tego sporo.

klasztor ojców cystersów w Jędrzejowie 

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Zamiast laurki na urodziny

Co można napisać na 110 urodziny tak oryginalnego i sarkastycznego człowieka, jakim był Witold Gombrowicz? Czy trochę peanów, bo lubił być doceniany? Czy parę gorzkich i okrutnych prawd, które lubił mówić innym? No, nie wiem. A może zamiast … kilka tropów, jakie udało nam się znaleźć na ziemi naszej świętokrzyskiej, po której i On przed laty chadzał.
Trop pierwszy – rodzice. To zamożni ziemianie Jan i Antonina (z domu Kotkowska herbu Ostoja) Gombrowiczowie herbu Kościesza. Kopie ich portretów autorstwa Maksymiliana Górskiego wykonane przez Reginę Dmowską i Jerzego Szajewskiego zobaczyliśmy wprawdzie nie w naszym województwie, ale w zaprzyjaźnionej Wsoli w Muzeum W. Gombrowicza. W Kielcach i w okolicach Ożarowa znajdują się groby państwa Gombrowiczów. Niestety nie udało nam się ich odszukać. 

 Antonina z Kotkowskich Gombrowiczowa

niedziela, 3 sierpnia 2014

U podnóża Grzyw Korzeczkowskich

Plan wycieczki zakładał przejście grzbietem tych Grzyw (to takie niewysokie pasmo górskie na południowy zachód od Chęcin), ale już w drodze zaczęliśmy zmieniać koncepcję i wyszła ciekawa, całkiem nowa trasa.
Wysiedliśmy na przystanku w pobliżu drogi w kierunku Mostów. Ładna to droga, ze szlakiem rowerowym, a po przejściu nią kilometra trafia się na porządną ścieżkę dla pieszych prowadzącą równolegle do grzbietu Grzyw (bez znaków, a po jakimś czasie i bez ścieżki, ale to drobiazg). Najbardziej dokuczliwe na tym odcinku trasy były  dźwięki dochodzące nie wiadomo skąd – taki typowy łomot, jaki słyszy się czasem z aut wypchanych młodymi chłopakami. 

owoce wawrzynka wilczełyko