poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Którędy do najbliższej jurty?

Jeśli wysiedliście na przystanku w Wielkiej Wsi, to kierujcie się na północny zachód – najpierw ulicą, a później polną drogą.
I tu przyznam, że w tę drogę nie wierzyłam, chociaż mapa wskazywała, że jest, ale obawiałam się, czy przebijemy się do niej przez zabudowania wsi. I co? I nic właśnie. Droga jest wprawdzie ukryta sprytnie, ale bez problemu ją znaleźliśmy i pomaszerowali w wybranym kierunku. Jak ją znaleźć? Proszę, oto podpowiedź:

Janek zauważył potężne liście katalpy, a przy okazji wypatrzyliśmy drogę w pola

piątek, 23 sierpnia 2019

Wycieczka do Nidy, czyli jak próbowaliśmy nie iść asfaltem

Rok temu wybraliśmy się ze Stasiem na wycieczkę z Bilczy przez Brzeziny i Nidę do Morawicy (tu link). Wtedy nie udało nam się zrealizować w pełni planu wycieczki. Teraz postanowiłam, że spróbujemy powtórzyć tę wycieczkę i naprawić poprzednie błędy.
Co wyszło z tych planów? Zupełnie inna wycieczka. Chociaż trochę podobna do ubiegłorocznej.
Zaczęliśmy marsz w Bilczy, skąd szybciutko dotarliśmy do lasu, w którym szliśmy porządną drogą.

 trójka bez sternika 

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Borówki i borowiki

Co tu dużo mówić – to główne atrakcje niedzielnej wycieczki. Owoce borówki amerykańskiej jedliśmy garściami. Było kilka postojów na ich jedzenie, co u nas jest absolutną rzadkością. 

piątek, 16 sierpnia 2019

Pogodny spacer

Z powodu środowych opadów deszczu przenieśliśmy wycieczkę na czwartek. I słusznie, bo dzień od rana słoneczny, pogodny, choć początkowo dosyć zimny.
O poranku wyruszamy pociągiem w kierunku Starachowic. Tory na tym odcinku już po remoncie, ale podróż nadal się dłuży, bo maszynista musi jechać wolno, żeby trzymać się rozkładu jazdy. 

skarpa w Starachowicach

niedziela, 11 sierpnia 2019

I znów improwizujemy

Wybieraliśmy się do Bodzentyna, a tu niespodzianka – nasz najbardziej na świecie ulubiony bus przestał kursować w niedziele. Ot, przykrość. Zanim zauważyliśmy kartkę z informacją o tym fakcie, okazało się, że nie ma czym wyjechać na żadną trasę.
Odczekaliśmy prawie godzinę na autobus miejski, który nas zawiózł na skraj miasta, skąd pomaszerowaliśmy ulicą Kilińskiego w las. Trochę to dziwne się wydawało, bo zwykle wędrujemy tu w przeciwnym kierunku, ale przynajmniej jakaś odmiana się trafiła.
W pobliżu składnicy drewna weszliśmy na czarny szlak w kierunku Suchedniowa. Oj, nie był to dobry dzień na tę trasę – szliśmy w palącym słońcu, nawet drzewa niewiele dawały cienia.

 na szlaku

czwartek, 8 sierpnia 2019

Przynajmniej się nie kurzyło

Pogoda rano zapowiadała się nieźle. I na zapowiedziach poprzestała. Ale o tym potem.
Wyruszamy świetnym busem w kierunku Nadolnej. Mnie się wydaje, że bus tam nie jedzie, ale wsiadamy. Na szczęście kierowca, porządny człowiek, wie, że jednak tam jedzie i dowozi nas na miejsce. Przy okazji informuje, że staw w Nadolnej jednak nie jest wyschnięty i warto go zobaczyć.

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Przez pachnący las tak wesoło, lekko iść *

Do lasu wyruszamy z Piły. W gruncie rzeczy, nic nowego. Na początku spotkanie z pomnikowymi dębami. Jest ich nadal 6, tabliczki przy nich blakną, trawa zarasta, ale dęby trzymają się mężnie. Niedawno poznałam ich imiona. Jeśli chcecie dowiedzieć się o  ich więcej, zajrzyjcie do artykułu pana Krzysztofa Woźniaka (tu link).

przede mną Bartłomiej, obok Zofia