Na tej wycieczce zima lekko nam pogroziła palcem – najpierw
zaprezentowała swe wdzięki w pełnej krasie (gładka odśnieżona leśna droga,
świerki uginające się pod śnieżnymi czapami), a potem zaczęła się zmieniać w
kapryśną towarzyszkę marszu.
W pierwszej kolejności zaginęły nam widoki – ot, zwykła mgła i już
samochód na drodze wygląda jak zjawa. Później straciliśmy luksusowe przejście –
zamiast marszu jak po stole mieliśmy brodzenie po mokrym, głębokim śniegu.
Kiedy już z bolącymi plecami wykaraskaliśmy się na wiejską drogę, to nawet nie
zauważyliśmy, że Pani Zima dorzuciła dodatkową atrakcję w postaci opadów czegoś
w rodzaju drobnej mokrej śniegowej kaszki.
rzeka Czarna w Furmanowie
zima w lesie
Ale te wszystkie wrażenia nie zepsuły nam humoru, choć niżej podpisana
trochę narzekała na warunki. W nagrodę za wytrwałość mieliśmy na zakończenie trasy
niespodziankę w postaci zabytkowego dworku modrzewiowego wybudowanego w r. 1905
przez właściciela Rzucowa Adama Mokiejewskiego. Datę budowy i pierwszą literę
nazwiska właściciela zauważyliśmy na pięknej, choć zniszczonej, bramie
prowadzącej na teren posiadłości. Sam dworek przeszedł w ręce prywatne, ale na
razie nie jest remontowany. A szkoda, bo to bardzo piękna budowla.
dworska brama
rzeczona data
modrzewiowy dwór w Rzucowie
Również prywatnego właściciela ma znajdujący się w pobliżu dawny budynek
szkolny z początku 20 wieku (możliwe, że był to jednak pensjonat – trudno mi
zorientować się na podstawie rozmowy z właścicielem i czytania artykułów; nic
tylko musimy tam zajrzeć jeszcze raz i wszystko dokładnie zbadać).
dawny hotelik (?) Mokiejewskich
Z ciekawych
obiektów Rzucowa warto zauważyć dziewiętnastowieczny krzyż i figurę matki
Boskiej, a dla miłośników techniki zabudowania fabryczne z tego okresu. Jest
też w Rzucowie stara modrzewiowa leśniczówka Gucin, ale ją zostawiliśmy sobie
do obejrzenia na później.
przydrożny krzyż
figura Matki Boskiej
hale fabryczne w Rzucowie
I tak to wyglądała pierwsza wycieczka zainspirowana mapą okolic Radomia,
którą wypatrzył Stasio. Mam nadzieje, że jeszcze nam się ona przyda nieraz.
Nie wiem, czy to nie będzie zatrącać plotkarstwem, ale mam ochotę
przytoczyć historię, którą opublikował przed laty w „Słowie Ludu” znany kielecki
regionalista Jerzy Fijałkowski. Otóż pisze on, jak majątek w Rzucowie trafił w
ręce Adama Mokiejewskiego. Poprzedni właściciel Wojciech Krygier (Krüger) –
zasłużony dla rozwoju gospodarki okolicy – był wdowcem z trzema córkami, który
nieszczęśliwie zakochał się w zamężnej hrabinie Platerowej z Niekłania.
Obsypywał ją drogimi prezentami, a zrozpaczony brakiem wzajemności upijał się.
Mąż hrabiny wyzwał nieszczęsnego wdowca na pojedynek, który skończył się
śmiertelnym postrzeleniem Krügera. Trzy córki zostały sierotami, a majątek
wystawiono na licytację. Nowy właściciel wybudował elegancki modrzewiowy dwór, a panny Krüger
zostały w starym. Były tam otoczone opieką (Fijałkowski pisze: „żywiono je”).
Upokorzone i pełne żalu do ojca – utracjusza „prawie nic nie jadły, nikły w oczach
i wkrótce pomarły”.
Zdjęcia – Edek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz