poniedziałek, 7 sierpnia 2023

W Chrobrzu i Krzyżanowicach

Po opuszczeniu Młodzaw małych wybraliśmy się do Krzyżanowic. Po drodze znajduje się Chroberz, którego nie sposób pominąć, zwłaszcza że jest niedziela i mamy możliwość wejścia do wnętrza szesnastowiecznego kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP.
 
kościół znajduje się na niewielkim wzgórzu
 
Oczywiście nie jest to pierwsza świątynia w tym miejscu. Długosz przypisuje zbudowanie pierwszego kościoła i zamku samemu Bolesławowi Chrobremu. Jemu też miejscowość prawdopodobnie zawdzięcza swoją nazwę.
Fundatorem obecnego kościoła był wojewoda sandomierski Stanisław Tarnowski, w budowę był zapewne mocno zaangażowany proboszcz ksiądz Zbigniew Ziółkowski. Obaj zyskali piękną formę upamiętnienia we wnętrzu ufundowanej przez siebie świątyni. Są to renesansowe nagrobki wykonane przez najsłynniejszego polskiego rzeźbiarza owego czasu – Jana Michałowicza z Urzędowa (możliwe, że tylko w jego warsztacie, co i tak nie ujmuje im urody).
 
okazały i pięknie zdobiony nagrobek wojewody Tarnowskiego (pochodzi z roku 1569)
 
postać wojewody
 
nagrobek proboszcza Ziółkowskiego nieco skryty za ołtarzem głównym
 

Sam kościół jest wprawdzie późnogotycki, ma jednak wiele elementów renesansowych, jak choćby portale. 
 
gotyckie przypory
 
renesansowy portal

Mnie się bardzo spodobało sklepienie kościoła – kolebkowe, z żebrowaniami. A niezwykłe są w tym zestawie urocze roślinne polichromie. Warto też spojrzeć na ołtarze, a i ambona o nietypowym kształcie, jakby beczki, robi wrażenie.
 
nawa główna
 
siedemnastowieczny ołtarz główny

manierystyczny lawaterz
 

Z kościoła udajemy się do kolejnego ważnego miejsca w Chrobrzu. 
Najpierw obejrzyjmy park z wiekowymi drzewami.
 
miłorząb japoński


najbardziej znany tutejszy okaz - rozłożysty platan

A teraz możemy obejrzeć (niestety, jedynie z zewnątrz) pałac zbudowany według projektu Henryka Marconiego z inicjatywy i za pieniądze hrabiego Aleksandra Wielopolskiego, który upamiętnia swoje zasługi chwaląc się  nimi w formie pełnej dumy inskrypcji na frontonie pałacu. Czymże jest jednak studiowanie sztuk pięknych, uratowanie majątku „przed niesprawiedliwością czasów” wobec jawnej współpracy z zaborcą i zarządzenia branki, która miała zapobiec patriotycznemu zrywowi. A teraz, 160 lat po wybuchu powstania, któremu hrabia chciał zapobiec, porównuję jego pałac z mogiłami powstańców, opowieściami o zsyłce, katordze, utracie majątków i życia i znów nie wiem, po której stronie sporu pozytywistów z romantykami mam się opowiedzieć. 
 
pałac Wielopolskich w Chrobrzu
 
ryzalit elewacji południowej z attyką ozdobioną posągami autorstwa A. Pruszyńskiego

elewacja północna z mniejszym ryzalitem i tarasem 

nieco uszkodzony herb Wielopolskich Starykoń
 
widok z tarasu na park

Nawet w tak trudnym sporze historia potrafi zaśmiać się w nos swoim bohaterom pozwalając umieścić w pałacu Wielopolskiego kwaterę Generała Langiewicza. I niech to będzie przestroga dla pyszałków wszelkiej maści.
 
wschodnia elewacja pałacu
 
Z Chrobrza udajemy się do Krzyżanowic. A tam rozpościera się przed nami widok na rezerwat przyrody Krzyżanowice. Co my tu mamy? 14 hektarów pagórkowatego terenu porośniętego roślinnością stepową. Jak na ten widok reagują ci, co niedawno wleźli na Byczowską Górę? Powiedzieć, że niechętnie, to nic nie powiedzieć. Nawet ja zrozumiałam, że nie ma sensu zachęcać widokami na Nidę  z pagórka. 
 
rezerwat na horyzoncie
 
ruszyli

ileż to tych pagórków ... i te trawy...
 
Uznałam więc, że zamiast wdrapywania się na wzniesienia poszukamy cennych roślin rezerwatu. Znajdziemy, możemy wracać. Irena uratowała sytuację znajdując dziewięćsił bezłodygowy. To bez wątpienia najcenniejszy tutejszy okaz (a nie był jedyny). Kolega Ed nieco wybrzydzał, że nie kwitnie, ale się go spacyfikowało. Szukaliśmy lnu włochatego, który teraz powinien kwitnąć. Na razie bez sukcesu. Ale poczekajcie do kolejnego wpisu…
 
na początek skromnie - bodziszek łąkowy
 
ostrożeń lancetowaty

i wreszcie jest - dziewięćsił bezłodygowy
 
Z rezerwatu wracamy do kościoła pod wezwaniem świętej Tekli, gdzie akurat kończy się ostatnia niedzielna msza i powinniśmy zdążyć obejrzeć ten klasycystyczny obiekt (Zauważyliście, jakie bogactwo stylów prezentują świątynie na Ponidziu?).
 
klasycystyczna fasada z kolumnami
 
Nie tylko styl krzyżanowickiego kościoła budzi naszą ciekawość. Wtarto poznać jego fundatora, który własnym sumptem wystawił kościół praktycznie na zgliszczach poprzedniego, który spłonął w roku 1782. A był to proboszcz (nie uwierzycie), kanonik krakowski, ksiądz Hugo Kołłątaj. Nie było to jego jedyne probostwo w tym czasie, ale tu szczególnie zasłużył się dla parafii. Projektantem kościoła był Stanisław Zawadzki, a budowa trwała w latach 1786 – 89. W porównaniu z barokowymi wnętrzami to zachwyca prostotą i szlachetnością detali.
 
wnętrze kościoła
 
Ale nie tylko one nas intrygowały. Głównym wabikiem były trzy dużych rozmiarów obrazy autorstwa Franciszka Smuglewicza – „Bóg stwarzający”, „Bóg nauczający” i „Bóg nagradzający”. Na pierwszym widoczny jest Bóg Ojciec, na drugim Chrystus, a na trzecim Trójca Święta i Matka Boska. Zaś stałym „obiektem” sportretowanym na wszystkich trzech jest sam proboszcz. Zresztą, co ja tu będę pisać, zobaczcie sami.
 
"Bóg stwarzający" - Adam to Hugo Kołłątaj (kiedy objął probostwo był ledwie po trzydziestce)
 
Bóg nauczający - wśród zasłuchanych Hugo Kołłątaj i jego siostra
 
Bóg nagradzający - wśród polskich świętych Kołłątaj w złotym płaszczu (taką sobie nagrodę wyobrażał, ale czekała go inna przyszłość), przed
obrazem figurka św. Tekli
 
Opuszczamy kościół. Żegna nas dźwięk klucza przekręcanego w zamku przez obecnego proboszcza. Przyglądamy się jeszcze tablicom epitafijnym przeniesionym z poprzednie świątyni oraz dzwonnicy, o której powiadają, że dzwon w niej jest dzwonem cerkiewnym. 
 

tablice epitafijne 
 
drewniana dzwonnica

figura maryjna na placu przed kościołem
 

Pora kończyć zwiedzanie, ale po drodze do domu czeka na nas jeszcze jeden obiekt. Ten będzie naprawdę relaksujący. 
 
Zdjęcia – Edek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz