środa, 28 stycznia 2015

Kulasy na start


Nikogo nie zamierzam obrażać. Stwierdzam fakt – wystartowaliśmy w Kulasach!
Ale spróbujcie kupić bilet do Kulasów, nic z tego. Kierowca robi zdziwioną minę. Mieszkańcy Kulasów też nic o takiej miejscowości nie wiedzą.
Skąd więc nam się taka miejscowość wzięła? Z mapy. Na mapie Miedzianej Góry są Kulasy, ale już w świecie realnym ich nie spotkacie – zamiast tego znajdziecie nazwy ulic. My szliśmy ulicą Śliską (to może tam mieszkańcy łamali kulasy, jak była gołoledź).
Przestaliśmy łamać sobie głowy na temat Kulasów i wkroczyliśmy do królestwa Zimy, bo takie roztacza się tuż za granicą miasta – wystarczy zacząć podejście na górę Kamień. Całe Wzgórza Tumlińskie przeszły we władanie Zimy. Nie ma wielkich zasp ani grubych śnieżnych czap, ale przynajmniej jest śnieg na ziemi i na drzewach. Mało tego, co jakiś czas prószy nowy. 

podejście na górę Kamień 
 
Na Kamieniu pomaszerowaliśmy w stronę odsłonięcia geologicznego „Piekło” (swoją drogą, dużo tych piekieł w okolicy). Jest to ciekawa grupa skałek zbudowanych z piaskowca kwarcytowego w kolorze biało – szarym i tym się różnią te skałki, jak i cała góra, od pozostałych gór pasma zbudowanych z  czerwonych piaskowców triasowych. Nie są to jakieś ogromne skałki, ale warto do nich zajrzeć, trzeba trochę odejść od szlaku i  zejść ze zbocza góry na południowy zachód. 

przy największej skale "Piekła"
 
Dalej szlak prowadzi na Górę Wykień, a przy podejściu zauważamy, że towarzyszą nam nowe tabliczki z tajemniczym napisem „TN nr 2”. Uznaliśmy, że to trasa narciarska. Jak się okazało, prowadzi ona dalej wraz ze znakami ścieżki gwarków. O, gdyby tak spadło ze 20 cm śniegu, to mogłaby być ciekawa trasa – szeroka, w pięknym lesie, urozmaicona podejściami i zjazdami.

na szlaku
 
A na zakręcie – nasz ulubiony kamieniołom Wykień. Dziś daliśmy mu spokój i nie pchaliśmy się w odwiedziny, a zamiast tego ze ścieżki rzuciliśmy okiem na skałki.  


 kolorowe skały kamieniołomu Wykień

Kolejny punkt programu to oczywiście Góra Grodowa. Z daleka wygląda potężnie, podejście na nią trochę daje popalić, ale dziś ruszyłam pierwsza z pewnym wyprzedzeniem i dlatego raz przynajmniej nie weszłam ostatnia, ba – byłam w czołówce. 

zimowo na Górze Grodowej

Wiem, że pisałam tu już sporo o tej górze, dlatego dzisiaj z innej beczki. I niespodzianka. A jest nią skocznia narciarska! Zbudowano ją w roku 1952, trenowali na niej zawodnicy sekcji skoków narciarskich LZS Skała Tumlin, odbywały się zawody sportowe.  W Internecie znalazłam informację, że rekord tej skoczni ustanowiony przez Jana Starzewskiego wynosi 32 metry.  Wiele źródeł podaje, że jest to skocznia czynna, bo w roku 2004 została wyremontowana przez miłośników skoków narciarskich, ale od tego czasu sporo się zmieniło. Dziś skocznia nie wygląda dobrze. Wątpię, żeby ktokolwiek odważył się z niej skoczyć. Ba, nawet wejść na nią się nie da. 

skocznia narciarska na zboczu Góry Grodowej 

skocznia - tylko spojrzeć, nie wchodzić!  
 
Wycieczkę kończymy na stacji w Tumlinie. Licznik wykazał marne 10,23 km, ale nie o ilość kilometrów chodzi, grunt, że trasa była ciekawa. No i na peronie napotkaliśmy nowiutkie wiaty. Jeszcze ich nikt nie porysował. Warto było tu wpaść nawet dla tego widoku.

Zdjęcia – Edek

4 komentarze:

  1. Dziwne że nie rozgrabiono skocznię do fundamentów... pamiętam ją z poprzednich wizyt,nigdy nie była w zadowalającej formie. Zima swoją kondycją,dorównuje skoczni... ale skoro jest trasa biegowa to może i śnieg jeszcze spadnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzam się, że zima kondycją dorównuje skoczni. Zima jeszcze młodziutka, może się rozwinąć, a skocznia to już raczej dinozaur.

      Usuń
  2. Witam. Może Pan mi powie co to za pomniki są na grodowej w rezerwacie Kamienne Kręgi. Te jakby nagrobki. Nikt nie potrafi odpowiedzieć mi na to pytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to nie pomniki, ale po prostu ogrodzenie kapliczki. To na pewno nie są kamienne wały kultowe, bo te wyglądają inaczej.

      Usuń