Pamiętacie
niedawny opis ruin zamku Krzyżtopór, zbudowanego przez Krzysztofa Ossolińskiego?
Był on budowany między innymi po to, by przyćmić zamek w Ossolinie będący własnością
przyrodniego brata Krzysztofa – kanclerza Jerzego Ossolińskiego. Czy to się
udało, trudno dziś stwierdzić. Zbudowany w latach trzydziestych XVII wieku
zamek w Ossolinie podobno był potężny (a może nie), ale na pewno niezwykle
bogato urządzony.
Po nagłej
śmierci właściciela w roku 1650, a potem splądrowaniu zamku przez wojska
szwedzkie i wojska Rakoczego zamek podupadał, aż wreszcie w roku 1816 został
wysadzony w powietrze przez ówczesnego właściciela Antoniego Ledóchowskiego
(podobno z powodu nadziei na znalezienie skarbów, a może dla zapobieżenia
zastawieniu majątku – tak czy inaczej głupio).
Teraz o
miejscu, gdzie był zamek świadczy pozostałość owej „bramy znikąd donikąd”,
czyli arkady mostu łączącego przed wiekami zamek z pobliskimi zabudowaniami
gospodarczymi.
Brama
znikąd – donikąd
Albo z
przeszłości w przyszłość...
pod arkadą
tak wygląda z góry
mieszkańcy zamku mieli doskonały punk obserwacyjny na okolicę
Odbyliśmy
niewielką wspinaczkę na wzgórze zamkowe. Niestety, niewiele tam udało się
zobaczyć, bo pozostałości murów były rozbierane, ba nawet używano ich do
utwardzenia drogi dla czołgów czerwonoarmistów.
Stara cegła
W stanie nekrozy
może to była podstawa kolumny?
Skoro już
widzieliśmy smętne resztki potęgi Ossolina, to może jakoś wytrzymamy spotkanie
z pałacem Karskich we Włostowie. Na zdjęciach sabkona (tu link) wygląda nieźle,
naprawdę, nawet jest w nim piękne dostojeństwo starej damy, która z godnością
odchodzi.
Jeśli tam
zajrzeliście, to teraz patrzcie, co my widzieliśmy.
„… brama,
Sama i dla
siebie,
Polnym
chyba służąca konikom”
kamienny lew nie może wyjść ze zdumienia
Przez dziurę bramy
wchodzimy do czegoś, co niegdyś było parkiem. Jak to miejsce nazwać dziś? Chyba
nie ma takiego słowa w języku polskim.
"Oto mur, modre oko, oto baszta zwalona:
Tak piękne, jak Natura. Bo to już Ona."
szlachetny platan gdzieś w chaszczach walczy o przeżycie
Co z
pałacem? Jeszcze można sobie wyobrazić, że był kiedyś piękny – zaprojektował go
pod koniec XIX wieku Henryk Marconi. Ach, te salony, biblioteka, sala
bilardowa! Gdzież one?
"Mury z oknem wyrąbanym w niebie"
Ja, głupia,
miałam nadzieję, że może tylko od frontu ten pałac tak okrutnie zarośnięty.
Błąd – z trudem przedzierałam się przez chaszcze, pokrzywy zapewniły mi życie
bez reumatyzmu na najbliższe sto lat, ale już wiem – nie jest lepiej.
fronton pałacu
przyroda wkracza
Zachowały
się ruiny oficyny dworskiej z osiemnastego wieku oraz szesnastowiecznego
dworskiego lamusa. Lamus nazywano zborem ariańskim, ale nie wiadomo, czy nim
rzeczywiście był.
pozostałości oficyny
ruiny lamusa
Żeby się
zupełnie nie dobić, obejrzeliśmy włostowski kościół pod wezwaniem św. Jana
Chrzciciela. Wybudowano go na przełomie XIII i XIV wieku, w XVIII przebudowano,
a po tym, jak spłonął w czasie wojny, odbudowano. Ale stoi; na ścianach można
obejrzeć epitafia członków rodu Karskich.
Wiem, na
pobliskim cmentarzu jest kaplica grobowa Karskich, ale już nie mieliśmy siły
tam się wybrać.
kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela we Włostowie
gotycki portal
I na
zakończenie relacji nieduża, ale ciekawa kapliczka z Ossolina. Nie wiadomo, kto
ją zbudował – Jerzy Ossoliński czy Teodor
Denhoff, za wzór budowy służyła kaplica w Betlejem. Istnieją legendy o
pochodzeniu ziemi na budowę kaplicy, ale nie będziemy się tu zajmować
przekazywaniem niesprawdzonych wiadomości.
Kapliczka Betlejemska w Ossolinie
latarnia wieńcząca kapliczkę
Na razie koniec zwiedzania. I jak w
wierszu:
„Stoją wędrowcy
W milczącym
podziwie...”, ale niedługo ruszą w dalszą drogę.
*M. Pawlikowska-Jasnorzewska „Ruiny”
(wszystkie cytaty)
Zdjęcia – Andrzej, Edek, Janek i ja
Bogaty materiał informacyjny wsparty pięknymi ujęciami...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cała grupa pracowała. Ja tylko tworzę wpis.
UsuńUjazd znam, byłem przejchałem pod, wpatrywałem się w przestrzeń pod przęsłem w nadziei że dostrzegę czarownicę, a ona zdradzi mi przyszłość,w sumie... moja żona ma pewną cechę charakterystyczną dla czarownic (w/g uczonych ksiąg) więc... się sprawdziło ;)
OdpowiedzUsuńOdsyłano nas do tej kapliczki, szkoda że nie skorzystaliśmy.
To Ossolin. Czarownic nie spotkaliśmy. Ale za to mieliśmy tam piknik - taki raczej historyczny.
UsuńPozostaje tylko mieć nadzieję, że i na ten pałac w końcu przyjdzie czas i ktoś zrobi koło niego porządek...
OdpowiedzUsuńRozmawialiśmy z mieszkańcami - podobno był ktoś chętny, ale zabrakło możliwości sfinalizowania transakcji. Niedaleko jest drugi pałac Karskich wykupiony przez prywatnego właściciela - odnowiony i piękny.
Usuń