piątek, 30 grudnia 2016

Tylko bez pośpiechu!

Trasę mieliśmy krótką, a nawet bardzo krótką. Podliczenie na stacji PKP w Tumlinie pokazało 14,5 kilometra. A czasu – pod dostatkiem. No to się zajęliśmy zaglądaniem w różne kąty, taki remanent na koniec roku – sprawdzamy, czy warto zajrzeć w takie miejsca, które się zwykle w marszu omija.
Na początek góra Buchciana w Miedzianej Górze (tej miejscowości, zdaniem kierowcy busa, nie ma – jak się okazuje nie tylko Londyn ma takie szczęście), a na jej szczycie ładna murowana kaplica świętej Barbary zbudowana prawdopodobnie w pierwszej połowie XIX wieku i rozbudowana o przedsionek w roku 1922 (data bezsporna, bo wykuta na portalu). 

kaplica św. Barbary

Celowo napisałam, że kaplica ładna, bo jeszcze kilka lat temu wyglądała paskudnie, obsmarowana przez nieznanych sprawców. Na szczęście przeszła remont i prezentuje się elegancko. 

tak się prezentowała latem 2010 
 
U podnóża góry mapa wskazuje liczne pozostałości szybów, ale tak naprawdę trzeba dużego doświadczenie lub jeszcze większej wyobraźni, żeby te szyby wytropić. Zrezygnowaliśmy z poszukiwań. Zwiedzania wnętrza kaplicy też nie było – solidna kłódka broni wstępu. A wystarczyłaby mała tabliczka z numerem telefonu życzliwego przewodnika, który oprowadzi turystów…


inne spojrzenia na kaplicę i pobliski krzyż
 
Po zejściu z góry idziemy niespiesznie ulicą Kamienną. I gdzież to ta ulica prowadzi? Do góry Kamień, rzecz jasna. Na szczęście nie na sam szczyt, na skraju lasu mamy porządną ścieżkę, która doprowadza nas do szlaku, a tam to już nawet największa gapa sobie poradzi. 


odrobina zimy na szlaku
 
My cofamy się nieco, żeby obejrzeć odsłonięcie geologiczne „Piekło” – to spora skarpa z kilkoma niebrzydkimi różnej wielkości wychodniami skalnymi. Ciemno tam jednak i zdjęcia z trudem się udają.

omszałe "Piekło" na górze Kamień 
 
Dalej na naszej trasie góra Wykieńska. Tradycyjnie nie schodzimy z niej stromym szlakiem, a wybieramy wygodną ścieżkę w kierunku kamieniołomu Wykień (szkoda forsować kolana na stromiźnie i narażać się na upadek). Tym razem na ścieżce typowy bałagan świadczący o wyrębie. Jak zauważyłam leśnicy zwykle działają na zasadzie „teraz tniemy, a kiedyś się posprząta”. No i leży to wszystko na drodze, bo samo się nie sprząta, tak „jak grzmi samo i samo się błyska”*.
Na szczęście kamieniołom w dobrej formie, lekko zimowy, tylko okropny tu hałas – na torze wyścigowym w Miedzianej Górze szaleją ci wspaniali mężczyźni na swych hałaśliwych maszynach.

na szczęście nie wiało i kamyk nie spadł

lodowe ozdoby w kamieniołomie
  
Po opuszczeniu kamieniołomu pora na górę Grodową. Zanim ją zdobędziemy, wypada rzucić okiem na popisy narciarzy na pobliskim stoku, a potem wspinać się na jesienną Grodową. Nawet przez moment słońce nam zaświeciło. Taki fart!
Po zejściu z Grodowej zaglądamy do nieczynnego kamieniołomu w rezerwacie Kamienne Kręgi, gdzie możemy się spokojnie przyjrzeć kolejnym wychodniom piaskowca tumlińskiego.

biały pasek to czynny stok narciarski

na tym odcinku szlaku jesień w pełnej krasie 


w nieczynnym kamieniołomie  
 
Już mnie zmęczyło opisywanie naszej skromnej wycieczki, a tu jeszcze nie koniec. Docieramy do Tumlina i poświęcamy się zwiedzaniu. Tym razem oglądamy z zewnątrz szesnastowieczny kościół p.w. św. Stanisława Biskupa. Oczywiście nie da się nie zauważyć tumlińskiego piaskowca, z którego wybudowano świątynię. Zwracamy też uwagę na interesujące tablice epitafijne. Jedna z nich jest poświęcona włoskim hutnikom Navarrom i Salwinim – ta jest mało czytelna. Na murze zakrystii bez trudu odczytamy zaś metalowe tabliczki upamiętniające kilkuletnie córki angielskiego hutnika Nutalla zmarłe w Samsonowie. 

kościół w Tumlinie

marmurowe epitafium (uważne osoby mogą jeszcze odczytać nazwiska na tej tablicy) 

epitafia na ścianie zakrystii

Mamy jeszcze sporo czasu, żeby zajrzeć na pobliski cmentarz z licznymi nagrobkami ze znanego nam kamienia. Niektóre pochodzą z XIX wieku, na wielu zauważamy fotografie eleganckich dam i mężczyzn. Są tu i mogiły z czasów wojen.

 kaplica cmentarna

zimowe niebo nad cmentarzem

mogiła żołnierzy i partyzantów poległych w walce z faszystami

zbiorowa mogiła żołnierzy rosyjskich i niemieckich, którzy zginęli w czasie I wojny światowej

Odbywamy też spacer po ścieżkach Drogi Krzyżowej na wzgórzu parafialnym. Poświęcono ją w roku 2012, dawno należało tu zajrzeć. Stacje tej Drogi to oryginalne płaskorzeźby, których autorem jest kielecki rzeźbiarz Paweł Witkowski (na stronie artysty można obejrzeć wszystkie płaskorzeźby – tu link). Sami się domyślicie, z jakiego kamienia je wykonał. 

 Jezus przyjmuje krzyż na swe ramiona 

Jezus upada po raz pierwszy

Weronika ociera twarz Jezusowi

Ukrzyżowanie

Kiedyś trzeba skończyć poznawanie okolicy i dotrzeć do stacji. Tak też zrobiliśmy. Wycieczka wydaje mi się bardzo udana, no może z drobnym odjęciem punktów za spóźnienie pociągu. Na szczęście w końcu jednak przyjechał, więc ma darowane.

zgodnym krokiem kończymy wędrówki w roku 2016 i wyruszamy na spotkanie Nowego Roku i jego wyzwań
 
*Witkacy „Tumor Mózgowicz”, ale i tak wszyscy to znają z piosenki Grechuty

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Szlak wyraźny jak malowanie... fajna wycieczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlak wyraźny, ale lubimy sobie od niego czasem odejść.

      Usuń
  2. Zaciekawił mnie najbardziej ten głaz umieszczony na typ "palu". Cóż to jest takiego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jet zagadka również dla mnie. Podejrzewam, że to jakaś pozostałość po dawnym kamieniołomie. Słup jest betonowy, ale kto i w jaki sposób umieścił na nim ów płaski kamień - nie wiadomo.

      Usuń
  3. Jak ja Wam tych kamieniołomów zazdroszczę, kamienia samego to i u mnie w okolicy od groma, ale kamieniołomów już mniej!
    Droga krzyżowa rzuca na kolana, piękna, zaledwie kilka z tych które widziałem mogą się z nią równać.
    Rajdzik też przyjemny, jak na takie warunki "zimowe" te 14 kilometrów z haczykiem to w sam raz. Ja ostatnio zrobiłem niecałe 9 i byłem zmęczony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamieniołomów ci u nas dostatek. Na tej jednej trasie trzy, a jest w naszych okolicach dużo więcej i nie podejmuję się pokazania wszystkich, bo to ponad siły przeciętnego miłośnika turystyki.
      Droga krzyżowa na mnie też zrobiła ogromne wrażenie. Myślę, że warto by ją sfotografować jesienią, wtedy będzie najlepsza oprawa.

      Usuń