niedziela, 27 stycznia 2019

Dociekliwi poszli sprawdzić

W połowie października koledzy zauważyli brak kamiennego krzyża w pobliżu leśniczówki Kamienny Krzyż. Intrygowała ich ta sprawa, musieli więc sprawdzić, czy wrócił na swoje miejsce. 

na trasie

Skoro już wiadomo, jaki był cel niedzielnej wycieczki, może kilka słów o nim.
Otóż, przy leśnej drodze daleko od wszelkich ludzkich siedzib, a w sąsiedztwie leśniczówki w roku 1849 „nadleśny” Franciszek Greimer wraz z żona Franciszką ufundowali kamienny krzyż z metalową figurą Chrystusa. Dołączyli prośbę o „Zdrowaś Maryia”. Krzyż miał podobno pierwotnie drewniany płotek jako ogrodzenie, ja pamiętam „od zawsze” kamienny murek wokół niego. 

kamienny krzyż i jego otoczenie w listopadzie roku 2015 

krzyż w roku 2009  

Kolejni mieszkańcy dawnej leśniczówki dbali o krzyż i jego otoczenie; za płotkiem sadzono kwiaty. I dzięki tym kwiatom odkryta została wojenna tajemnica krzyża.
W latach trzydziestych i czterdziestych w leśniczówce gospodarzył Henryk Janiszewski z rodziną. Jedna z jego córek, Halina, podczas pracy w ogródeczku u podstawy krzyża odkopała butelkę z ukrytymi w niej dokumentami i zdjęciami. A na zdjęciach – żołnierze z oddziału majora Hubala! Zdjęciami zaopiekowała się rodzina znalazczyni. Nie udało się zbadać, kto i kiedy ukrył ten cenny skarb.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tej tajemniczej i do dziś niewyjaśnionej historii, zajrzyjcie do artykułu pana Jacka Lombarskiego na stronie Końskie.org (tu link).  Jest tam też reprodukcja jednego z owych zdjęć.
Krzyż z biegiem czasu zmieniał się. Życzliwy powie, że pokrywała go patyna czasu. Troskliwy zauważy inwazję mchów i porostów. 

krzyż na początku roku 2015 (obrazek jeszcze bez ochronnego daszka, który widać na poprzednim zdjęciu z tego roku)

krzyż mocno zniszczony  
 
I w końcu nadleśnictwo Barycz podjęło decyzję o renowacji owego krzyża. Informują o tym w formie stosownej tabliczki. 

kamienny krzyż po renowacji

 nasza grupa przy kamiennym krzyżu
 
I tak właściwie cel wyprawy został osiągnięty na jej początku. Pora więc wracać do domu. Jeśli zajrzycie do relacji z jesiennej wycieczki (tu link), przejdziecie trasę od leśniczówki do źródełka przy żółtym szlaku, potem nad Czarną, przez Starą Wieś do Stąporkowa. Teraz kilka zdjęć z tej trasy, która liczyła 15,7 kilometra. I wcale nie była nudna, a największą sensację wywołał Janek i jego wyczyn na zalewie w pobliżu Starej Wsi.  

zadaszenie nad źródełkiem przy szlaku
 
narada taktyczna (takie kawałki mapy to u nas norma)

las - stary i nowy


zakola Czarnej

okolice zalewu

a Janek zbadał grubość pokrywy lodowej na zalewie i poszedł po lodzie na drugi brzeg, za wyspą spotkał łyżwiarza

 nie wszędzie lód gruby (to w okolicach kościoła w Czarnej; Janek tam nie chodził)

przelew na Czarnej

Zdjęcia – Zosia, Edek, Janek i ja

4 komentarze:

  1. Ciekawa historia... nasi dociekliwi i uparci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, widok pustego miejsca po krzyżu, który się ciągle odwiedza robi przykre wrażenie. Musieli iść sprawdzić, czy wrócił.
      Taki Nepomucen w Wąchocku ciągle w konserwacji. I człowiek się niepokoi.

      Usuń
  2. Brawa dla docjekliwych, a historia znaleziona w butelce to wręcz sensacyjna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że podczas renowacji nie natrafiono na kolejną butelkę ze skarbem. Albo można było dołączyć nową dla przyszłych pokoleń. I to by był świetny pomysł.

      Usuń