sobota, 2 sierpnia 2025

Marzyła mi się trasa z widokami

Taką sobie wypatrzyłam na mapie (oczywiście mapy.cz). Start we wsi Hrádek (dojazd pociągiem z Czeskiego Cieszyna, niedrogo). Meta w innej wsi z przystankiem kolejowym – Návsí. I mapa obiecuje sporo możliwości spotkania z widokami. Na jedno nie zwróciłam uwagi – jeśli mają być porządne widoki, musi być też porządnie pod gorę. Tak było, ale do wytrzymania.
 
widoki już na starcie
 
W Polsce to by się za wsią skończył asfalt. W Czechach – nie. Przecież za ileś tam kilometrów jest kolejna niewielka wioseczka w górach i trzeba do niej dociągnąć szosę, a potem do kolejnej. 
 
płotek na szlaku
 
I tak się drepce tym asfaltem i drepce. Końca nie widać.
 
co tam asfalt - las jaki ładny!
 
Wreszcie asfalt się kończy i możemy poczuć pod stopami miękkość trawy – idziemy po stoku, gdzie zimą szleją narciarze (podjechali tym asfaltem do chaty Hrádek, do której my mozolnie się wdrapujemy). Wystarczy odwrócić się na chwilę podczas podchodzenia i już mamy rozległe widoki. O to mi chodziło. Opłacało się tu dotrzeć.
 


Ale to nie koniec atrakcji. Szlak skręca w lewo i robi się jeszcze przyjemniej.
 

Na skraju rozległej polany widokowej stoi skromna drewniana dzwonnica. 
 

Jej „rezydentem” jest święty Izydor, patron rolników i osób ciężko pracujących. W dzwonnicy zainstalowano dwa dzwony, mniejszym „opiekuje się” święty. W ten można uderzyć przyniesionym z dołu kamieniem (następnym razem tak zrobię). 
 
 

Dzwonnicę otaczają sporych rozmiarów głazy ze znakami zodiaku. Wszystko to ufundowali kilkanaście lat temu państwo Rychtarkovie – właściciele chaty Hrádek.
 


To nie koniec ich pomysłowości. Tuż za dzwonnicą znajduje się kolejna górska atrakcja w postaci Alei Dobra. Jak podaje pobliska tablica, aleję wytyczono w roku 2014, a rok później włodarze 15 pobliskich miejscowości posadzili tu jabłonie miejscowych odmian, które mogą przetrwać na wysokości około 600 m n.p.m. Od tego czasu dosadza się corocznie po 3 jabłonki poświęcone szczególnym ludziom, którzy mieszkają w okolicy. Dobrym, rzecz jasna. 
 


Warto być dobrym, bo aleja ma jeszcze sporo miejsca na nowe drzewka i można się doczekać nagrody. Owoce są przeznaczone do jedzenia dla przechodzących tędy turystów.
 

Jabłka jeszcze nie dojrzały, poszliśmy więc dalej w stronę szczytu o nazwie Filipka.
 

Tuż przed szczytem, za chatą Filipka, rozciąga się kolejna widokowa polana. 
 
zamiast chaty Filipka uroczy domek w jej pobliżu
 
Na skraju polany ustawiono kamień poświęcony pamięci leśniczego, Emila Merka, który w tym miejscu zakończył swój żywot. Jak to się stało, nie wiem, bo nie potrafię zrozumieć napisu na pobliskiej czeskiej tablicy.
 
 

na zboczu Filipki

Jeszcze kilka kroków i już szczyt ze stosowną tablicą, ławeczką i kamieniem ustawionym na granicy trzech wsi Hrádek, Návsí i Nýdek.
 
 
Wreszcie przestajemy podchodzić i możemy rozkoszować się myślą „jak to dobrze, że tędy schodzimy, podejście by było ciężkie”. Początek zejścia cienistym bukowym lasem. 
 
 
Dalej najtrudniejszy odciek szlaku – schodzimy słoneczną ścieżką, przy której rośnie mnóstwo dojrzałych malin. Nie sposób się im oprzeć, co bardzo spowalnia.  
 

Dalsza trasa zwyczajna – czasem las, czasem widoki, czasem polanka wypoczynkowa.
 



I już jesteśmy na skraju Návsí.
I to jest najpiękniejsze, a jednocześnie najbrzydsze miejsce całej naszej trasy. Jesteśmy w samym sercu gór – z każdej strony otaczają nas szczyty, polany, gdzieś tam wioski. Aż serce boli od tej urody. I to całe piękno jest gęsto usiane słupami i przewodami elektrycznymi, spowite pajęczyną cywilizacji. Gdzie się obrócisz, wszędzie masz nad głową sieć przewodów. Stąd też tylko malutkie wycinkowe foto pejzażu – tam, gdzie dało się wykadrować przynajmniej część wpływu cywilizacji.
 


Trasa urocza, nieco wysiłkowa, warta przejścia. Mogła być dłuższa, ale za kilka dni miałam zaplanowaną inną, dłuższą wędrówkę w tej okolicy. Jaką, już się nie dowiemy, bo zmógł mnie wirus przeziębienia. Może innym razem…
 

 
Zdjęcia – Edek i ja

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Owszem, ładnie. I dużo ciekawostek dla elektryków. Edek rozpoznawał typy spotykanych linii energetycznych.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To właśnie dla niej wymyśliłam całą tę trasę. Szkoda tylko, że nie znalazłam wcześniej informacji o kamyku na szczęście. :) Ona plus widoki - to jest to, co lubię.

      Usuń
  3. Lubię takie trakty jak na zdjęciu nad tekstem "I już jesteśmy na skraju Návsí. ". Rząd drzew wygląda jakby tam biegła stara droga do jakiegoś majątku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można sobie różne warianty wyobrażać. To przyjemna droga między częściami wsi. Na jednym końcu chyba ze dwie czy trzy zagrody z zapachem i odgłosami owiec, a za lasem dom, który tak zbudowano na zboczu, że z drogi widać tylko jego dach.

      Usuń