poniedziałek, 7 września 2015

Prawie jesienny spacer

Nie za dużo tych spacerów? Tydzień temu był spacer, bo upał; teraz spacer, bo wiało jak w Kieleckiem. Zaraz wyjdę na ulice z transparentem „ŻĄDAM WYCIECZEK!”
Ale cóż robić – tak nam się układa, więc bierzemy, co się trafia. Niech by i spacer – lepsze to niż siedzenie w domu. Szkoda tylko, że już się tak jesiennie zaczyna robić.
Dzisiejszy spacer był dla mnie randką z mapą – zapoznawałyśmy się nieśmiało. Na początku – w Bodzentynie doskonale wiedziałam, gdzie jestem i jak to mapa pokazuje. A zajrzeliśmy na cmentarz z okresu I wojny światowej – zadbany, przy niektórych krzyżach nawet tabliczki czytelne.


na cmentarzu wojennym w Bodzentynie
 
Dalej asfaltem w kierunku Sieradowskiej Góry. A wokół nas chmury i Góry Świętokrzyskie. Różne pasma – zależy, w która stronę się spojrzy. Mnie się te widoki podobały. 

nie przekraczamy dozwolonej prędkości

niewielki staw przy drodze (to zielone to woda)

 widok na Bukową Górę 

 widok na łąki i pola Góry Sieradowskiej
 
Obawiałam się następnego fragmentu trasy, bo nie chciałam iść na Sieradowską, a w stronę Kamiennej Góry. Na tym etapie nasza współpraca z mapą nie wyglądała najlepiej. Nie mogłyśmy się porozumieć. Bo jak to tak – nie widzi się oznak asfaltu na mapie, człowiek maszeruje przez pola, zachwyca się kolejnymi prawie jesiennymi widokami, a tu mu się ścieli ni z tego ni z owego asfalt pod nogi. No nieładnie. Tak bez ostrzeżenia ze strony mapy.

najpierw pola

potem zasieki

samotne drzewo

pola Podkonarza

pola Góry Sieradowskiej
 
I tak sobie doszliśmy do wsi Kamienna Góra, a potem rewelacyjnie i prawdziwie pokazaną na mapie drogą przeszli u podnóża Kamiennej Góry. Z mapy wynikało, że na szczycie nie ma żadnych dróg, więc korzystaliśmy z tej, co była. Jedynie kolega Ed zapragnął emocji zdobywcy i wdrapał się na szczyt. Mapa miała rację – drogi tam nie było, ale za to widoki zrekompensowały mu trudy przedzierania się przez zaorane pola.

 widok z drogi na Łysogóry, Górę Miejską i Psarską


widoki na te same góry ze szczytu Kamiennej Góry 

zwierzyniec za górą

Spotkanie całej grupy nastąpiło przy śniadaniu na naszym ulubionym miejscu na skraju lasu za Kamionką. Dalej to już nie było żadnych emocji, bo wędrowaliśmy starą, znaną od wieków drogą przez Orzechówkę do Barbarki. Mieliśmy za to świetny trening pamięci, bo przypominały nam się różne wycieczki tą trasą sprzed lat. Ale i okolica zmieniła się w tym czasie. Jaka to kiedyś była ładna widokowa trasa! Teraz zarasta drzewami. W tej sytuacji „łapiemy” ostatnie widoki polne, bo kto wie, jakie tu będą leśne ścieżki niedługo…

droga ze Skorucina
 
Skorucin za nami

strachy szykują się do odlotu

ostatnie pola (las już się czai)

Nasza wycieczka miała być dłuższa, ale coraz silniejszy wiatr i coraz ciemniejsze chmury na horyzoncie sprawiły, że zrezygnowaliśmy z planów i zdecydowali zakończyć nasz jednak spacer w Barbarce.

 widok z Barbarki na południe

widok na południowy wschód  

Na liczniku mamy 12,4 kilometra. Niewiele! Ale nie będziemy się ukrywać – tyle przeszliśmy, tyle podajemy. 


Zdjęcia – Edek, Janek i ja

4 komentarze:

  1. Piękne foty naszych uprawianych pagórków... strachy chyba pomyliły pola, bo to czego pilnują wygląda jak klasyczna łąka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miejsce ze strachami przypomina raczej ugór, ale otoczony zagajnikami. Może z nich wyskakują dzikie zwierzęta, które strachy próbują zniechęcić do odwiedzin wykonując swój taniec z wymachiwaniem ramion. ;)

      Usuń
    2. ...nie doceniłem roli i możliwości strachów - sam bym się przestraszył gdybym takiego spotkał w nocy. :)

      Usuń
    3. A prawda jest taka, że strachy wałczą o przeżycie - jest ich coraz mniej. Tego lata chyba tylko ze trzy razy spotkam strachy w polu - nie są już potrzebne.

      Usuń