sobota, 5 września 2015

Beskidzkie skałki (nie wszystkie, o nie)

Faceci lubią konkrety (tak mi się przynajmniej wydaje) i może dlatego zauważają nie tylko pejzaże, roślinki czy inne motylki, a potrzebują na trasie czegoś solidnego. Cóż może być bardziej solidnego niż skała?  
Niech was więc nie dziwi, że poplotkujemy (to chyba domena pań, więc wtrącę moje trzy grosze) na temat skałek, których zdjęcia podrzucił mi kolega Ed. Zdjęcia pochodzą z wielu różnych wędrówek, pojawią się i zimowe.
Na pierwszy ogień idzie Dorkowa Skała, która leży przy głównym szlaku beskidzkim – czerwonym – pod wierzchołkiem Szarculi w pobliżu przełęczy o tej samej nazwie. 

Dorkowa Skała i sztafaż dla lepszego oddania wielkości skały

Początkowo myślałam, że w nazwie jest błąd i powinna być Darkowa, ale nie – skała swą nazwę wywodzi od imienia Dorki, córki legendarnego Kuby Szałaśnika (jakoś nigdy tej legendy nie słyszałam), która zginęła w tej okolicy walcząc ze słowackimi pasterzami o pastwiska. Teraz pastwisk tam żadnych nie ma – las i poniżej droga. Skałka to niebrzydka i sporych rozmiarów wychodnia skalna. Od siebie dodam, że wiało tam potwornie, kiedy próbowaliśmy ją fotografować – uciekłam czym prędzej do lasu.



różne spojrzenia na Dorkową Skałę 
 
Przy tym samym czerwonym szlaku widzieliśmy bardzo malowniczą skałkę, którą mijaliśmy w drodze ze szczytu Kiczory w kierunku Krykawicy. Ta grupa skałek wystaje w formie grzybów skalnych, ambon czy innych takich form. Zbudowana jest (jak i poprzednia) z piaskowca istebniańskiego. Nazwy ten obiekt nie ma, to i legendy żadnej nie znalazłam. No, chyba, że ktoś się wywali podczas fotografowania, bo miejscami trudne tu jest podejście do ciekawego ujęcia, ale nie każdy musi włazić w kąty. Od strony szlaku skałki i tak ślicznie się prezentują. 



te skałki z różnych punktów widzenia wydają się trochę inne 
 
Idąc od tych skał poszliśmy na Stożek Wielki, potem Mały, aż wreszcie dotarliśmy do niebieskiego szlaku prowadzącego do Wisły. Tu można znaleźć wychodnię skalną o nazwie Krzokoska (Krzakoska albo Krzokowa) Skała. Podobno jest to jedna z największych beskidzkich skałek. Faktycznie – imponująca, bo i wysoka, i szeroka, a ma też fajne szczeliny i nawet malutką jaskinię.
Niestety wiele osób jej nie zauważa, bo jej okolice mocno zarastają krzakami (żeby nie powiedzieć „krzokami”). Jeszcze parę lat temu widać ją było z niższego odcinka szlaku i można było robić zdjęcia, a teraz widać, że jest, ale ledwo się wychyla zza krzaków i drzew. Wielu zagadanych turystów nawet nie zauważa, że mija miejsce, gdzie można podejść do niej schodząc ze szlaku. Taka tajemnicza to skałka! 



Krzokowa Skała 

wejście do jaskini

górna partia skały i dowód na to, że kiedyś to stąd były widoki na okolicę, a  teraz to już tylko na drzewa
 
Przy zielonym szlaku na Skrzyczne wchodzimy na Malinowską Skałę. To beskidzki szczyt o wysokości ponad 1000 m n.p.m., ale też i ciekawa wychodnia skalna (zlepieniec kwarcowy), która wyglądem przypomina ambonę (oczywiście wielką – 13 m długości, 5 m szerokości). Ma bardzo fajne nisze i jest tak popularna, że trudno ją sfotografować, bo co i rusz ktoś się na niej wyleguje, fotografuje albo po prostu ogląda i włazi w kadr. 





Malinowska Skała w scenerii zimowej (w październiku)

W pierwszym wpisie na temat naszego wyjazdu w Beskid Śląski pisałam o bardzo ładnym widokowym szlaku niebieskim, którym szliśmy z Koniakowa w stronę Baraniej Góry (tu). Szlak prowadzi przez Gańczorkę, na której to górze rozmieściły się dobrze widoczne z daleka wychodnie skalne zbudowane z piaskowców ciężkowickich. Nazywane są one Grotami w Gańczorce. Czemu groty? Bo z wychodniami skalnymi są związane również jaskinie występujące przy nich. Na moje szczęście kolega Ed nie zarządził zwiedzania jaskiń, bo nie wiem, jak byśmy się do nich wdrapali – dosyć wysoko nad poziomem szlaku te skałki się znajdują. W jednej z tych grot żył jakoby samotnie pewien garncarz (gańczorz) i tak mu ta samotność obrzydła, że się zabił. Chociaż, kto wie, może się chłopina po prostu poślizgnął i pooooooooooooleciał w dół.



skałki na Gańczorce 
 
Kolejne wychodnie skalne wypatrzył nasz dzielny Edward podczas podchodzenia na Czantorię. Jedna to dosyć duża i jakoś trochę podobna do naszych świętokrzyskich wychodnia przy czarnym szlaku z Goleszowa w kierunku Małej Czantorii. 



skałki przy czarnym szlaku z Goleszowa na Czantorię 

Druga – moim zdaniem bardziej malownicza znajduje się na podejściu pod Czantorię po czeskiej stronie – od Nydku. Te skałki znajdują się w pewnym oddaleniu od szlaku, czyli porządnej drogi. Może to ich położenie spowodowało, że właśnie tam spotykali się na tajne nabożeństwa ewangelicy, co miało miejsce podczas prześladowań religijnych w 17. wieku.


skałki przy podejściu z Nydku na Czantorię 
 
Skoro już przeszliśmy na czeską stronę Beskidu Śląskiego, to wejdźmy na szczyt o nazwie Smrk. W lesie u podnóża góry spotkamy pozieleniałe od mchu skałki. Nie są jakoś specjalnie wielkie, ale przyjemne dla oka.


skałki na zboczu Smrka 
 
I na koniec zostały mi skałki na górze o nazwie Ondrejnik. Najwyższe wzniesienie tej góry nosi nazwę Skałka, ma wysokość 964 m n.p.m. Tak więc, przedstawiam Skałkę: 

Skałka na Ondrejniku

zbocze góry ze skałkami
 
I na tym koniec wykładu, szanowni państwo. Jeśli znów spotkamy ciekawe skałki, chętnie je zaprezentuję.


Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Kamyki bronią się same... bardzo lubią obiektyw , bystre oko oraz sprawną migawkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się z Tobą nie zgodzę - to bardzo trudne obiekty do fotografowania. Ciężko do nich podejść, trudno o odpowiednie oświetlenie, a i kadr nierzadko trudno wybrać sensowny. Fakt - nie uciekają jak zwierzyna, ale mimo wszystko są wymagające.

      Usuń
    2. ...ale jak już,to proszę !

      Usuń
    3. Ed umie je obłaskawić.

      Usuń