poniedziałek, 16 grudnia 2019

Wyprawa do najbliższego Piekła

Piekieł ci  w naszej okolicy dostatek – to skałki, jaskinie, wieś nawet. Skoro zima, to Piekło najbliższe, czyli Dalejowskie. 

największa skałka w Piekle Dalejowskim (to na niej umieszczono tabliczkę z oznakowaniem pomnika przyrody)

Dojeżdżamy za całe dwa pięćdziesiąt do Bliżyna, gdzie już czeka na nas wesoła mikołajowa drużyna. Ho, ho, ho. Co to się działo na trasie w związku z tym – słuchanie kolęd, żarciki,  a nawet prezenty. Sporo tego miał nasz Mikołaj w skarpecie (worka tym razem nie targał, bo trasa jednak dosyć długa – 18,5 km nam wyszło). 

dziarsko przed siebie

Co tam Mikołaj ma dla nas?  

 słodycze
 
W Piekle Dalejowskie byliśmy w marcu (tu link), ale od tego czasu czułam, że trzeba się tam wybrać ponownie.
Dlaczego? Otóż dostałam bardzo ciekawe materiały zawarte w Zeszycie LOP nr 15 z roku 2017 "Piękne, rzadkie i chronione". To tekst pana J. Urbana pod tytułem ”„Piekło Dalejowskie” oczami geologa”. Do tekstu są dołączone mapki i wykresy. 

w Piekle Dalejowskim
 
Wyposażona w informacje zawarte w artykule i wydrukowaną mapkę wyruszyłam na kolejne spotkanie ze skałkami. Dowiedziałam się na przykład, że skałki, o których od dawna wiem, że są piaskowcami dolnotriasowymi, są blokami skalnymi, które odsunęły  się od progów w wyższej partii stoku, na którym występują, oraz od siebie wzajemnie*. Dlatego są takie nieco rozrzucone po terenie. Nie zajmują jednak wielkiego obszaru – ot, na mały spacerek.  

korytarz między skałkami - zdaniem autora artykułu powstał na skutek rozsuwania się skał

Poza tym występuje tu 8 jaskiń. Nie są to jakieś spektakularne groty skalne, ot schroniska skalne czy nisze bądź tunele. Autor prezentuje również ciekawe historie opowiadane przez mieszkańców Bliżyna i okolic o tych jaskiniach. Według jednej w Płaskiej Jamie ukrywał się żołnierz po kampanii wrześniowej, inna opowiada o skarbach ukrytych w jaskiniach przez bandytów rozgromionych przez policję w roku 1923*. Skarbów wciąż nie znaleziono. 


jaskiniowe odkrycia Janka
 
Nazwy nadali im odkrywcy opisujący te obiekty*. I tu się muszę przyznać do pierwszej porażki. Z mapą szło nam nieźle – jaskinie znalezione, no może nie wszystkie. Ale już w domu przy ekranie komputera wymiękłam – nie potrafię rozpoznać, jak to było. Która jaskinia jak się nazywa. Gdzie jest zdjęcie „Wilczej Jamy”, gdzie „Piwnica Zamkowa” lub „Schronisko z Kością”, a która to „Płaska Jama w Skałkach Dalejowskich”. Po prostu tę wiedzę muszę przyswoić lepiej, żeby zyskać pewność. Może następnym razem będę notować na kartce, jaki numer ma zdjęcie każdej jaskini. 


wejścia do jaskiń

wnętrze
 
Jedyna stuprocentowo pewna jaskinia to Rajska Brama, przez którą notabene mimo obaw kolegów się przecisnęłam.  

Rajska Brama

czekali na mnie z aparatami, nie z liną do wyciągania
 
Zaliczyliśmy tu jeszcze jedną klapę. Mimo żmudnych poszukiwań, łażenia z nosem przy ziemi nie znaleźliśmy słynnego gmerku pozostawionego przez górników pracujących w działającej w pobliżu skałek kopalni  rudy. To ryt z dziewiętnastego wieku. Cóż, z artykułu, do którego zamieszczam link (tu), dowiecie się, że miejsce to znają jedynie wtajemniczeni. Jeszcze nie dostąpiliśmy wtajemniczenia, ale nie ustajemy w staraniach.
Po penetracji skałek udaliśmy się do kolejnego pomnika przyrody – Bramy Piekielnej. Szliśmy zielonym szlakiem, las przyjemny, nawet niezbyt mokro było. 

leśny strumyk 

trochę słońca w lesie
 
W okolicy samej Bramy da się zauważyć liczne skałki, które nieźle się prezentują w ciemnym lesie. 

 las w pobliżu Bramy Piekielnej


skałki w tej okolicy - zwykle nikt na nie nie zwraca uwagi, bo wszyscy pędzą do Bramy 

Brama nadal się trzyma. Żaden wiatr nie zdmuchnął skałki tworzącej jej „daszek”. 


Brama Piekielna "stereo i w kolorze"

 zawsze jakiś paparazzo czyha na przechodzących 
 
Dalsza droga szlaku zielonego była mocno rozjeżdżona przez samochody leśników, więc przeszliśmy na szlak czerwony, a nim dotarliśmy do bitej drogi i już ciąg dalszy wędrówki przebiegał zwyczajnie i bez przygód. Po prostu szliśmy dobrą leśną drogą, nawet spotkaliśmy biegacza i kilku kolarzy. 

na czerwonym szlaku

nadrzewna kapliczka

drzewo umiera stojąc
 
Słońce gdzieś się schowało, las zrobił się szary, a mnie z powodu twardego podłoża rozbolały plecy. 

jeszcze jeden zakręt dzisiaj 
 
Naszą wyprawę zakończyliśmy na przystanku przy szosie E7. Po kilku minutach nadjechał bus – i po wycieczce.

* Wszystkie informacje powtarzam za artykułem J. Urbana „Piekło Dalejowskie” oczami geologa.

Zdjęcia – Angelika, Edek, Janek i ja

8 komentarzy:

  1. Widzę dwa szlaki zielony i czerwony... gdzie one wędrują ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ostatnim zdjęciu jest jeszcze czarny. Zielony: Bliżyn - Zagnańsk. Czerwony to szlak piekielny, który wlecze się przez duży kawał terenu. Dużo by pisać o jego trasie, a w tej okolicy prowadzi z Jastrzębi, przechodzi przez Bramę, Piekło Dalejowskie i idzie do Kopciów. Tak mniej więcej.

      Usuń
  2. Wiem, gdzie jest Piekło! To przysiółek we wsi Mucharz.:-)
    Ale do Nieba jeszcze nie trafiłam. Następnym razem nie zapomnijcie o mnie :-)
    Acha, bywałam też na Moście Anielskim. Liczy się? Też transcedentalne okolice...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Most się liczy - oczywiście.
      U nas są dwie wsie w okolicach Końskich: Piekło i Niebo. Z jednej do drugiej można spokojnie przejść pieszo spacerowym krokiem. I chociaż te wsie ze sobą sąsiadują, to szlak turystyczny nazwany "szlakiem piekielnym", który je łączy, liczy 225 kilometrów.

      Usuń
  3. Ze wszystkich świętokrzyskich piekiełek nie byłem tylko w Szkuckim i właśnie Dalejowskim. Trzeba to jak najszybciej zmienić. I co ja widzę, ktoś inny niż my chodzi po świętokrzyskich jaskiniach ;)
    Urocze te skałki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do jednej czy dwóch jaskiń na pewno uda się Wam wpełznąć.
      A Piekło Szkuckie jest na tyle odległe i z trudnym dojazdem, że my tylko raz tam byliśmy. I to dawno, bo w 2013, pora powtórzyć wypad.

      Usuń
  4. Doprawdy - piekielnie urocze miejsce!
    Aż bym tam pospacerował z wykrywaczem metalu, dla tych skarbów ;)
    Nie wydaje Ci się że to drzewko z kapliczką to swego czasu piorunem oberwało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie za skarb do odnalezienia uznaję gmerk, a nawet, jak się okazuje, dwa. Za każdym razem go szukam i nic. Wykrywacz gmerków potrzebny od zaraz. ;)
      Co do pioruna, to bardzo prawdopodobne. Drzewo wysokie, mogło być łatwym celem.

      Usuń