czwartek, 12 grudnia 2019

Pożegnanie z Kopulakiem

Tak wcale nie było planowane. To miała być wycieczka na przełamanie mojego strachu przed tą trasą, bo wszak rok temu (tu link) to na niej się tak fatalnie przeziębiłam. Udało się przełamać lęk i nie złapać przeziębienia. 
Z drugiej strony – przykrość.  Chyba przyjdzie nam się z Kopulakiem pożegnać. Dlaczego, wyjaśnię w stosownym czasie.

smutna twarz kamieniołomu

Na trasę wyruszyliśmy jak zwykle w Michniowie. Tym razem towarzyszył nam niewielki mróz i ładny szron na drzewach, trawach i krzewach. Tyle, że szron w cieniu, bo w słońcu tajał błyskawicznie.


oszronione liście

jesień i zima razem 

kałuża
 
Po prawej stronie drogi wypatrzyliśmy przez bezlistne drzewa niewielkie wzniesienie, na którym jeszcze nigdy nie byliśmy. Z daleka wydawało się, że są tam jakieś omszałe skałki. Poszliśmy sprawdzić. No, są. Ale malutkie takie, że niewarte nawet tej nazwy. Ot, po prostu duże kamienie.


skałki na zboczu
 
Potem mały postój przy gajówce Opal i maszerujemy w stronę wsi Kleszczyny.

 gajówka Opal w słońcu

pobliskie drzewko

Po przekroczeniu szosy skręcamy w uliczkę prowadzącą do lasu, a tam w prawo. Już się cieszymy na spotkanie z Kopulakiem. Aż tu nagle …
Cóż. Kopulak nadal jest. To bezsprzecznie. Ale dostępu do niego broni coś, co może budzić skojarzenie z murem berlińskim. Wyrobisko jest zatarasowane potężnymi blokami piaskowca. To ten sam pstry piaskowiec w intensywnej czerwonej barwie, jaki występuje w tym kamieniołomie. Między blokami niewielkie szpary, ale człowiek się tam nie wciśnie. A nawet, jak by mógł, to mu się nawet o tym nie chce myśleć. Zrobiliśmy kilka zdjęć znad owych bloków i się poszło dalej.



 Kopulak widziany sponad kamiennych bloków 

Dalej kamieniołom wygląda jak zza krzaka, bo jego brzegi są mocno zarośnięte. Teraz jeszcze można cokolwiek zobaczyć i sfotografować, bo krzaki bezlistne, ale wiosną i latem – próżny trud. 


widok z góry przysłaniają gałęzie 

jeszcze jedno spojrzenie na kamieniołom
 
No to pożegnaliśmy się z Kopulakiem. Może tu jeszcze kiedy zajrzymy. A może nie. Czas pokaże.

późnojesienny motyw z  brzegu kamieniołomu
 
Oddalamy się teraz leśną drogą, która trochę zasypana resztkami po wycince, trochę zarośnięta młodymi choinkami, trochę podmokła. No, zwyczajna nieużywana leśna droga. Najważniejsze, że prowadzi na północny zachód. 

 nasza droga

a przy niej uważna obserwatorka 

Tym razem ignorujemy nieużywany kamieniołom. Wiemy przecież, że zarósł. Szykujemy się na spotkanie z Rejowską Skałką. 

strumyk tym razem z czymś w rodzaju pomostu 

Skałka na miejscu. Nieogrodzona. Dostępna. Pławi się w słońcu. Większość śmieci pokrywających teren skryta wśród liści. Czasem tylko błyśnie szafirowa foliówka, spod liści wyłoni się krokodyl ze starej opony albo pod stopą zachrzęści butelka po napojach wyskokowych. Niespiesznie spacerujemy wśród skałek, fotografujemy. W słońcu i cieniu buków wszystkie wyglądają na pasiaste. Tylko największa skałka niekorzystnie oświetlona. 

krokodyl czyha

 przyczajona butelka



grupa skałek

 skalne schodki

duża skałka

Czy wandalizm po 100 latach to już zabytek? 

I na tym koniec atrakcji wycieczkowych. Wracamy do domu. Jedni autobusem, inni pieszo pod sam dom. 

 uliczka Kolonii Robotniczej - stare domy tracą charakter 
 
Długość trasy wyliczyłam na 16,8 kilometra. Mapki tradycyjnie nie będzie, bo to trasa na pograniczu dwóch kawałków mapy Gór Świętokrzyskich.

PS Jeszcze link do starego wpisu o Kopulaku i Skałce - tutaj.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

11 komentarzy:

  1. A nasze kamyki czekają na ujawnienie i ścieżkę dydaktyczną...

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać nie Wy jedni po kopulaku chodziliście i właściciel terenu, uznał że tak będzie bezpieczniej - w razie wypadku jego by po sądach ciągano (taka głupota naszego prawa), ale obiektu szkoda - bo ciekawy był i zawsze lubiłem gdy o nim piszesz.

    Skałki też miłe oku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ja to wszystko rozumiem, ale przykro jest.
      Najgorsze jest jednak nie nasze niezadowolenie, a fakt, że w tym kamieniołomie dokonano paru ważnych odkryć geologicznych. Odkryto tu zachowane w piaskowcu tropy między innymi prajaszczurek. Gdyby tak naukowcy znów chcieli przeprowadzić badania, to co? Może wtedy właściciel sprowadzi ciężki sprzęt i odsunie jeden głaz.

      Usuń
    2. Myślę że to kwestia uzgodnienia z właścicielem terenu - naukowcy zawsze mogą dostać się na teren w jakiś inny sposób np za pomocą drabin - dla geologów i paleontologów działających w terenie to nie powinien być problem zaporowy.

      Usuń
    3. Na pewno. Ja podejrzewam, że dla naszych znajomych Poszukiwaczy Przygód też to nie będzie problemem.
      Możliwe, że dochodziło do kradzieży kamienia i dlatego zastosowano taką formę ochrony. Turysta nic w plecak nie zapakuje, a złodziej podjechał w nocy ze sprzętem i działał.

      Usuń
    4. Właśnie w najbliższych miesiącach planowaliśmy wybrać się na wycieczkę w tamte okolice, ale chyba poczekamy, aż wyrobisko będzie znowu zalane wodą, co dodaje mu dodatkowego uroku. Może spróbujemy odnaleźć jakieś "tajemnicze przejście". Kopulak albo mi się wydaje, ale kiedyś wydawał się być większy ...

      Usuń
    5. Chyba raczej nie był większy, ale teraz wydaje się mniejszy, bo przy fotografowaniu obejmowaliśmy wycinki, żeby mur nie właził w kadr.
      Gdyby zdarzyła się śnieżna zima, to jest nadzieja na więcej wody wiosną.

      Usuń
  3. Trzeba przyznać, dość zjawiskowo wygląda ten kamieniołom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak się bliżej podeszło - to dopiero była widoczność. :)
      Ale tak na poważnie - on się najlepiej prezentował kilkanaście lat temu, kiedy nie był eksploatowany i większość wyrobiska zalano wodą.

      Usuń