poniedziałek, 25 marca 2024

Lipie i okolice, czyli zaufaliśmy prognozie pogody

Prognozy pogody na niedzielę zapowiadały przyjemny poranek, nawet z przebłyskami słońca i opady deszczu po dwunastej. Zaplanowałam więc trasę w nieodległe okolice, żeby zdążyć przed deszczem. Co z tego wyszło, zaraz opisuję. 
 
wiosna nad zbiornikiem Płuczka
 
Po ósmej zatrzymujemy się w Lipiu, na skraju przysiółka Podłaziska. Przed nami płot ogradzający las i ścieżka żółtego szlaku. Wkraczamy na tę ścieżkę. I zaraz niespodzianka – zderzamy się z płotem i furtką do lasu. Na szczęście furtka sprawna i nie trzeba nikogo przerzucać przez płot. 
 
wrota do lasu szeroko otwarte
 
albo uchylone
 

Za furtką bardzo ładny las i ścieżka w kierunku zbiornika wodnego Kotyzka. 
 

Znamy dobrze ten zbiornik na rzece Kotyzka, ale po trzyletniej przerwie warto znów się spotkać. Zbiornik  pozornie bez zmian, ale drewniane pomosty mocno zmurszałe. Jedynie kolega Ed odważył się wejść na jeden. Reszta grupy przyglądała się temu wyczynowi z podziwem, ale chętnych do naśladownictwa nie było.
 
ostrożność zalecana
 
takie zdjęcie zrobił Ed z budki na pomoście
 
Obchodzimy zbiornik, zatrzymujemy się we wszystkich dostępnych miejscach, przy czym mam wrażenie, że jest ich mniej niż dawniej. Brzegi zarośnięte szuwarami, woda spokojna, słońce raczej nie rozpieszcza swoim towarzystwem. 
 
 


zbiornik Kotyzka
 
i najbardziej ekstrawagancki obiekt nad nim
 

Na szczęście faktycznie nie pada, możemy więc wyruszyć na spotkanie ze zbiornikiem Płuczka. Po drodze szukamy śladów wiosny i cieszymy się promieniami słońca.
 
słońce na trasie
 
miodunka ćma
 

Do Płuczki podchodzimy drogą na skróty. Jest porządna, ale już sam brzeg zbiornika trudno dostępny – chaszcze, śliskie podłoże, wykroty. Ostrożnie obserwujemy wodę i jej okolice.
 

zalew Płuczka widziany z południowego brzegu

Liczę na łatwiejsze podejście do północnego brzegu Płuczki. Niestety, i tu błoto utrudnia przejście.
 
chaszcze na północno-zachodnim brzegu
 
widok z północnego brzegu
 
Kiedy już główne punkty programu zrealizowane, możemy zatrzymać się na posiłek. Miejsce trafiło nam się rewelacyjne – z omszałym „stołem” i wysypem czarki purpurowej. Napotkaliśmy różne okazy – od najmniejszych, po mocno dojrzałe. Irena wypatrzyła najładniejsze czarki.



Droga brzegiem lasu, którą wybrałam na powrót, okazała się niełatwa – wyboje, mokradła. No cóż, polne drogi wiosną takie właśnie bywają.
 
pierwsze listki
 
Ostatni odcinek trasy prowadzi starą i dosyć rozjeżdżoną drogą wzdłuż linii elektrycznej. Maszerujemy tędy w nadziei na spotkanie z pozostałościami dwóch cmentarzy cholerycznych w okolicach Lipia. Nie wszyscy je widzieli, dlatego warto je przypomnieć.
Na miejscu pierwszego nadal stoi nagrobek ufundowany w roku 1840 przez męża Wiktorii Kurek, która zmarła wraz z wnukiem podczas epidemii w roku 1831.
 
napis coraz mniej czytelny

Drugie miejsce znajduje się przy drodze szlaku rowerowego. To kolumna zwieńczona latarnią umarłych na miejscu cmentarza cholerycznego z roku 1849.
 


Oba te miejsca spotkaliśmy pierwszy raz jesienią roku 2016 (tu link do relacji).
 
aleja wysadzana dębami czerwonymi wczesną wiosną
 
Naszą trasę kończymy w Podłaziskach w pobliżu pokazywanego już wielokrotnie „Krzyża Pańskiego” i kamienia upamiętniającego dowódców powstania styczniowego – Dionizego Czachowskiego i Karola Kalitę. 
 
miejsce pamięci na skraju lasu
 
i nieco rozczochrany podbiał
 

Wsiadamy do auta i wyruszamy do domu razem z pierwszymi kroplami deszczu. Prognoza pogody i dobre planowanie okazały się niezawodne.
 
tym razem taka mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. Ciekawe fotki... miejscówki nie kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To całkiem niedaleko od Starachowic. Można dojść pieszo żółtym szlakiem albo podjechać autem, jak my to zrobiliśmy. To dotyczy zbiornika Kotyzka. Do Płuczki podjechać można do Jasieńca Iłżeckiego Dolnego, dalej prosta droga pieszo od kościoła.

      Usuń