poniedziałek, 11 marca 2024

Pętelka z Brodami Iłżeckimi na starcie i mecie

W Brodach można zaczynać lub kończyć kilka różnych tras. Na niedzielę wybrałam jeden z wariantów na zachód i północny zachód od Brodów. Pierwszym obiektem, do którego zmierzamy jest nasz stary znajomy kamienny krzyż – najstarsza kamienna figura w gminie Brody. Napis informujący o czasie jej powstania (1817 r.) nieco zbladł, ale za to dojście do krzyża jest dużo łatwiejsze, bo nie zarastają go wysokie trawy.
 
 
kamienny krzyż w pobliżu zalewu Brodzkiego

Jak się  do  niego dostać? Oczywiście prowadzi tam ulica Nad Torami.
 
ulicą na zachód
 
szykuje się odlotowa trasa
 
Uliczka kończy się przy niewielkim stawie. Dawniej wydawało mi się, że nazywa się on Mały Staw. Teraz jednak mapa internetowa wyskoczyła z nazwą Ruśnia i wszystko wskazuje na to, że jest to obowiązująca nazwa. 
 
staw Ruśnia
 
Ten niewielki staw połączony jest z Zalewem Brodzkim przepustem pod torami. Brzegi zbiornika w niedzielny poranek oblepione licznymi wędkarzami. I nie siedzą oni po próżnicy. Chwalą się złowionymi okoniami. 
 


jak dyskretnie pokazać wędkarzy

Po drugiej stronie Ruśni widać z daleka coś jakby piaskownię. Od dawna mnie ten widok nęcił i w końcu postanowiłam sprawdzić, cóż to za obiekt. Jak się okazuje, nic specjalnego. Chociaż właściciele kładów mogą być odmiennego zdania, bo widać, że czasem szaleją tu na swoich pojazdach.
 

Pora teraz skierować się ku drodze prowadzącej do rezerwatu Skały pod Adamowem. Idziemy skrajem pól wsi Ruda, potem skrajem lasu i asfaltową szosą. Na tym odcinku okazuje się znów, że jednak asfalt bywa lepszy i bezpieczniejszy do chodzenia niż leśne drogi odgrodzone od niego rowem.
 
pola Rudy
 
 
 na szlaku
 

Droga szlaku prowadząca do rezerwatu jest katastrofalnie rozjechana przez ciężki sprzęt. Maszerujemy więc leśną ścieżką, którą przegradza spory strumień (to chyba właśnie strumień Ruśnia). Z pomocą kija jakoś sobie radzimy z jego pokonaniem. Takie to czasy nastały – zamiast pomocy dżentelmena kobieta jest skazana na kawałek patyka. Tyż piknie. 
 
Myślicie, że nie przeszliśmy? Przeszliśmy, ale w innym miejscu.
 
Docieramy do skałek. Obawiam się, że straciliśmy już sporo czasu na różne nieprzewidziane trudności i dlatego postanawiam zrezygnować z podziwiania zachodniej grupy skałek. Oglądamy centralne skałki rezerwatu, a potem maszerujemy na wschód. 
 
w skalnym wąwozie
 
skalna ściana

w stronę skałek

Tyle już razy te skałki oglądaliśmy, że trudno wybrać nowe obiekty do fotografowania. Tak sobie myślę, że skoro skały stale te same, to może należy zmienić porę spotkania z nimi. Taki, na przykład, zachód słońca mógłby dać interesujące efekty na zdjęciach.
 


kilka skalnych detali w słońcu

Kiedy tak sobie łazimy miedzy skałkami, zauważam przyjemną drogę prowadzącą na północ. Zawsze to coś nowego. Idziemy więc nią i doprowadza nas elegancko do drogi czarnego szlaku. Szlak trochę błotnisty. Potem kierujemy się porządną drogą ku Górkom Młyńskim (też błotnista).
 
na czarnym szlaku
 
Teraz maszerujemy ulicami Brodów aż do stacji. 
 
mały biały kot bez łat
 
Tu się okazuje, że mamy jeszcze sporo czasu do odjazdu pociągu. Warto więc pokazać kolegom najładniejszy dom w Brodach. To modrzewiowa willa z roku 1910. Zawsze skrywała się przed naszym wzrokiem w zarośniętym chaszczami ogrodzie. Teraz zauważamy zmiany na lepsze. Ogród wykarczowany, widać, że willa ma gospodarza. Akurat nie udało nam się go zastać, bo podobno można go poprosić o pokazanie wnętrza domu. Znalazłam w sieci artykuł z licznymi zdjęciami (tu link). Rzeczywiście, warto tam zajrzeć. Wszystko wskazuje na to, że właściciele prowadzą zbiórkę funduszy na remont willi. To jednak bardzo kosztowna inwestycja. Oby udało się ją zrealizować.
 
modrzewiowa willa przy ulicy Radomskiej
 
podglądacze
 
 
detale
 
Teraz już pora wracać na stację i do domu. I po wycieczce.
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Lena i ja

2 komentarze:

  1. Wygląda na to że od Stykowa łatwiej dotrzeć do skałek w Adamowie niż od Rosochacza... kiedyś spróbujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, od Stykowa najłatwiej. Mnie jednak zależało na stawie i dlatego wybrałam dłuższy wariant., który i tak był krótki.

      Usuń