poniedziałek, 18 marca 2024

Testujemy nowy szlak z Michniowa do Burzącego Stoku

Kiedy w styczniu ubiegłego roku przechodziliśmy w okolicy Burzącego Stoku, Edek zauważył oznakowanie nowego szlaku turystycznego. To czarny szlak do Starachowic. Wtedy zaczynał się  w środku lasu. Teraz mapa pokazuje nowy odcinek tego szlaku, który zaczyna się przy Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie. Wyruszamy więc ze stacji w Berezowie, aby dotrzeć do tego szlaku i zbadać jego przebieg. 
 
bogactwo życia na obumarłym pniu przy szosie
 
Droga z Berezowa na skraj Michniowa wreszcie porządna, ze ścieżką rowerową. Brak jedynie ścieżki dla pieszych, a miejsce, gdzie szlak niebieski wchodzi do lasu, od razu zniechęca – trzeba przekroczyć dosyć głęboki rów. Kładki brak, oznakowania przejścia dla pieszych takoż. W tej sytuacji lepiej zostać na ścieżce rowerowej, którą akurat nikt nie jedzie i wejść do lasu na skraju wsi. Dodam, że podejście do pomnika leśników jest teraz niemożliwe. Stare schodki usunięto, nowych brak. 
 
pomnikowy dąb przy szosie nie doczekał się nowej tabliczki, ale stara jeszcze się trzyma

pomnik pamięci leśników raczej niedostępny

Udaje nam się dołączyć do szlaku niebieskiego, a potem bez problemu znajdujemy nadzwyczaj porządną drogę, którą prowadzi nowy czarny szlak. Odchodzimy na kilka minut od niego, żeby zatrzymać się w miejscu pamięci o rodzinie gajowego Wikło. Tu znajdowała się gajówka, której mieszkańców – gajowego z żoną i siedmiorgiem dzieci – Niemcy zamordowali 12 lipca 1943 r., co dało początek pacyfikacji Michniowa. Więcej o tym miejscu w tym linku.
 
miejsce pamięci na leśnej polanie
 
A teraz zapoznam czytelników z wynikami testu, któremu poddaliśmy szlak. Nie są jednoznaczne. Zdarzały się przyjemne odcinki wygodnej szerokiej drogi, nawet suchej. To chyba było głównym założeniem znakujących. 
 
 
 
 droga jak marzenie, ale...

Podłoże przegrywa jednak z działalnością leśników. Trafiają się (i to dosyć licznie) odcinki rozjeżdżone przez ciężki sprzęt, a przez to z głębokimi i niełatwymi do ominięcia koleinami oraz kałużami. Naddajemy tutaj kilometrów że ho, ho. Trzeba przecież lawirować miedzy środkiem a bokami drogi. 
 

 
częściej bywa tak

Na szczęście las po obu stronach niełatwej przeprawy naprawdę ładny. Jak już człowiek na chwilę podniesie głowę i rozejrzy się po okolicy, to jest na czym oko zawiesić.
 
poduchy z mchu
 
leśny "stwór"
 
omszałe pnie bardzo liczne, wybrałam jeden
 

kisielnica kędzierzawa na obumarłych gałęziach 

Leśna droga doprowadza do trasy dawnej kolejki. Znam tę trasę, bo zapoznawaliśmy się z nią cztery lata temu (tu link). Dzięki temu wiedziałam, jak omijać podmokłe miejsca. 
 
czasem świetnie 
 
 
czasem trzeba zejść w bok

a tam takie ostępy
 

Pamiętałam też, że jednego odcinka kolejki nie mogliśmy przejść w dzień roboczy, bo akurat wtedy trwał na nim wyrąb. Teraz wyrąb się skończył, ale przejście tego odcinka wcale a wcale nie jest łatwiejsze. Cały jest zasypany pozostałościami po wycince. Gałęzie leżą na całej szerokości ścieżki, ani ich ominąć, ani przeskoczyć, a śliskie są jak diabli. 
 
 to też na szlaku

Dalej kolejka prowadzi w sąsiedztwie drogi, którą będziemy wracać. To daje nadzieję na rychłe spotkanie z celem naszej wyprawy. Na krótko rozstajemy się z nadal podmokłym i trudnym do pokonania szlakiem, bo las sam z siebie oferuje uroczą, suchutką i niezmiernie wygodną drogę. Nie sposób się jej oprzeć.
 
słońce zachęca do przejścia tędy
 
Droga doprowadza do spotkania ze szlakiem i zaraz wyłania się przed nami zadaszenie źródła Burzący Stok. Niektórzy podchodzą do niego, ja trzymam się w bezpiecznej odległości, bo podejście bardzo śliskie.
 
Burzący Stok
 
Proponuję za to niewielką przechadzkę w stronę, którą dawnymi czasy prowadził niebieski szlak. Tę okolice zaanektowały bobry tworząc solidne rozlewisko na Żarnówce, która tu właśnie zaczyna swój bieg. Możecie je sobie przypomnieć w relacji z wycieczki jesienią 2019 roku (tu link).
 
zapuszczamy się w trudno dostępne miejsca
 
Teraz mam nieodparte wrażenie, że bobry opuściły te okolice. Rzeczka płynie spokojnie, teren rozlewiska suchy, choć niełatwy do przejścia ze względu na liczne zarośla. 
 


okolice Burzącego Stoku

Masowo kwitnie tu teraz śledziennica skrętolistna, żywiec cebulkowy. W jednym miejscu pojawiła się nawet czarka purpurowa.  
 
żywiec na brzegu strumienia
 
łan śledziennicy

w internecie "hulają" zdjęcia wypucowanej przecudnej urody czarki, a nasza taka zwyczajna, zaśmiecona, ot - codzienna
 

Po krótkim postoju przy źródle wracamy na szlak. Tym razem pomaszerujemy dobrze nam znanym szlakiem niebieskim.
Najpierw jest jakby luksusowo, choć mocno wietrznie, na szerokiej porządnej drodze. Zaglądamy na chwilę na podwórze gajówki Opal, a potem wędrujemy dalej.
 
kapliczka św. Huberta przy gajówce
 
Szlak skręca w leśną ścieżkę. Początkowo jest nadzwyczaj wygodnie i sucho. Wiadomo – las sosnowy. Potem robi się mocno nieprzyjemnie – błotniście i mokro. 
 
dąb przy szlaku

"architektura" zmurszałego pnia

Ta okolica zawsze taka była. Ale ten naprawdę niełatwy odcinek szlaku pozwala nam dotrzeć na stację w Suchedniowie tuż przed odjazdem pociągu pośpiesznego do Skarżyska. Na osobowy musielibyśmy czekać ponad godzinę (okropna perspektywa w zimny wietrzny dzień). 
 
zamiast kolejnej porcji błota i kałuż - asfalt jak stół
 
wytęskniony koniec wyprawy - stacja kolejowa w Suchedniowie
 

I tak luksusowa podróż pociągiem zakończyła naszą niełatwą wyprawę. Nowy szlak poznaliśmy. Czy się będziemy jeszcze chcieli kiedyś nim przejść? No nie wiem. Niebieski szlak od Michniowa jest może nieco dłuższy i miewa błotniste odcinki, ale nie sponiewiera człowieka tak jak ten czarny.
 
mapka trasy bez ostatniego odcinka
 
Zdjęcia – Lena, Edek i ja

2 komentarze:

  1. Od lat zauważam,że wytycza się szlaki ale się ich nie konserwuje w sensie porządkowania,usuwania zalegających przeszkód ,już nie wspomnę o zasypania rozjeżdżonego podłoża. Być może jest to spowodowane nadwrażliwością ingerencji w naturę... i szlak niby jest ale dla ekstremalnych turystów. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego odcinka szlaku jeszcze latem ubiegłego roku nie było. Jest świeżo wytyczony. Byliśmy w tej okolicy w sierpniu i jeszcze nic nie wskazywało na to, że coś tu będzie się dziać.
      Dlatego nie mam pojęcia, dlaczego nie usunięto z niego choćby tych okropnych gałęzi, które zalegają od lat, wystarczyło przesunąć je na pobocze ścieżki. Co do mokrego podłoża - rozumiem, jest wiosna, może być mokro, ale koleiny same się nie zrobiły.

      Usuń