niedziela, 16 lutego 2025

Odrobina zimy tuż za progiem

Po długiej przerwie postanowiłam ostrożnie wyruszyć z domu na trasę. Miała być niedługa i nietrudna, żeby sprawdzać, czy już mogę chodzić. W tej sytuacji potrzebny jest tak zwany pewniak, czyli dotarcie do domu znad zalewu Bernatka na skraju miasta.
Poranek szary, pochmurny. Autobus zatrzymuje się w lesie, to nad zalew nie zaglądamy.  Ruszamy od razu w lekko zimowy pejzaż.
 
na trasie
 
w głębi lasu
 

Na trasie właściwie nic nowego, to i zdjęć chyba nie ma sensu robić. Ale koledzy zachęcają, żeby dostrzec i uwiecznić tę odrobinę śniegu i szadzi, które chwilowo zagościły na drzewach.
 

Cóż, kiedy lasu nadal ubywa. Punkt postojowy na żółtym szlaku to właściwie obraz nędzy i rozpaczy. Przy drodze nadal rosną sterty drewna.
 
 
Postój robimy w pobliżu pomnika przy modrzewiu. Kto zagląda na blog, ten wie z poprzednich relacji, że to miejsce upamiętnia przedwojennego leśnika, inżyniera Łagosza. 
 

Jakby w prezencie od niego otrzymujemy krótki przebłysk słońca, które ożywia las i ośnieżoną drogę.
 
 

Wędrujemy dalej w dobrych humorach, ale ostrożnie, bo droga śliska. Trzeba uważać.
 
 
I w końcu wychodzimy na most nad drogą szybkiego ruchu. 
 


Co tam ten ruch drogowy, kiedy na  niebo wyjrzało słońce! Nawet ostry wiatr nie przeszkadza, bo zima pcha się w obiektyw. W tej sytuacji kilka zimowych fotek:
 



Za szosą przechodzimy przez wieś i maszerujemy żółtym szlakiem. 
 

Las i tu niebrzydki, ale słońce znów za chmurami, to i zdjęć nie robiłam. Ot, tylko malutkie drobiażdżki.
 


Trasę kończymy na moich codziennych ścieżkach, które czasem nie są łatwe do przejścia. 
 


Na zakończenie spotkanie z bałwankiem i pora do domu.
 
 
Wklejam mapkę trasy, chociaż była już publikowana przy okazji poprzedniej wycieczki zimą nieco ponad rok temu. Tym razem przeszliśmy 13 kilometrów, już w południe byłam w domu. Stopa wytrzymała wysiłek, czyli trasa nienowa, ale na szczęście nietrudna. Pewnie jeszcze nie raz ją powtórzymy.
 
 
Zdjęcia tym razem tylko mojego wyrobu

4 komentarze:

  1. Fajne leśne klimaty... powierzchni lasów przybywa z roku na rok,trwa normalna gospodarka leśna pod nadzorem fachowców i dziwi mnie załamywanie rąk przez niektórych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twój komentarz jako sarkazm, bo z obserwacji znam te przybywające powierzchnie leśne i obserwuję wciąż nowe drzewa z czerwonymi znaczkami - do wycięcia. Fakt, ich miejsce zajmują sosnowe młodniki, które za marnych kilkadziesiąt lat już znów będą lasami do wycinki. Prace leśne trwają nawet w niedzielę, czego wczoraj byliśmy świadkami.

      Usuń
  2. Piękna, subtelna, nienachalna zima :) Podobna jest i w mojej okolicy. Dziękuję za urokliwe zdjęcia, Aniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ewo. Dziś znów tropiliśmy zimę w świętokrzyskich lasach - śniegu mniej, ale mróz jeszcze się trzyma.

      Usuń