czwartek, 17 kwietnia 2025

Piekielny spacerek

Środowy poranek był pochmurny, obawiałam się przelotnych opadów deszczu. Odrzuciłam zaplanowaną trasę i zaproponowałam coś blisko i na niewielkim dystansie. W efekcie otrzymaliśmy to, co w tytule. 

Piekło Dalejowskie zaprasza

Startujemy w pobliżu bliżyńskiego cmentarza i ruszamy na południe zielonym szlakiem. Najpierw spotkanie z Kamienną. Trudno podejść do brzegu, bo na zejściu stromy, no to rzut oka z mostu.
 
Kamienna w Wojtyniowie
 
Dalej maszerujemy w stronę lasu. Ciągle pochmurno, ale robi się coraz cieplej. Powietrze wilgotne, las odgłosami wywożenia ściętego drewna zagłusza śpiew ptaków. Ciekawe, czy zostawiono im miejsca gniazdowania…
 

Dosyć szybko docieramy do skałek rezerwatu Piekło Dalejowskie. Tyle razy już się spotykaliśmy, że właściwie ciężko wypatrzyć coś nowego. No to kilka dziwacznych ujęć dla urozmaicenia.
 


w Piekle Dalejowskim

Dalej maszerujemy połączonymi szlakami zielonym i czerwonym. Tu las już spokojny, prawdziwy, bez hałasu. 

na szlaku
 
powalony pień
 
znajdźcie tę hubę na poprzednim zdjęciu

Spodziewamy się kałuż i problemów z pokonaniem strumyka na szlaku, a tu niespodzianka – droga sucha, strumyk do przejścia po dużych kamieniach. Jest łatwiej, niż się spodziewaliśmy.
 
 
I już okolice Bramy Piekielnej. Najpierw odrobinę buszujemy wśród sąsiadujących z nią skałek. Zwykle się je pomija, bo brama jest wystarczającą atrakcją. A przecież i one niebrzydkie.
 
grupa skałek
 
mech płonnik
 
skalny piesek chyba jeszcze drzemie

Robimy też postój śniadaniowy, podczas którego zauważamy, że już nie musimy się obawiać opadów deszczu. Wyjrzało słońce, robi się jeszcze cieplej niż rano. W końcu przekraczamy pod skałą Bramy Piekielnej – znów nie spadła, pobyt w piekle możemy uznać za udany.
 


Czerwonym szlakiem wracamy na miejsce startu i mety. 
 
 


W okolicy Jastrzębi zaczyna nas męczyć marsz asfaltem. Okolica ładna, ale stopy chętnie by sobie odpoczęły od twardego podłoża.
 

W tej sytuacji zupełnie spontanicznie ulegamy urokowi drogi na wschód, która zaczyna się w pobliżu altany wypoczynkowej na szlaku. 
 


Droga początkowo piękna, potem robi się ładna, a wreszcie zanika. Wcale nam to nie przeszkadza – znajdują się inne drogi prowadzące w odpowiednim kierunku i nimi docieramy do trasy zielonego szlaku w Wojtyniowie. 
 


przy drodze groszek wiosenny

Zatrzymujemy się na chwilę przy rozlewiskach na skraju lasu, podziwiamy kwitnące krzewy w ogrodach. Po prostu staramy się nie myśleć o narastającym upale.
 

Wojtyniów - rozlewiska i drogowe zawijasy
 
Wycieczkową pętelkę zamykają kolejne zdjęcia Kamiennej. Tym razem rzeka w słońcu. Parafrazując znaną maksymę, mogę stwierdzić – nie da się dwa razy sfotografować tej samej rzeki.
 


Podsumowanie.
Improwizowana trasa liczyła 10 kilometrów. Tym razem okazała się nadzwyczaj łatwa i przyjemna. W okresie opadów deszczu niektóre jej fragmenty bywają trudne do przebrnięcia. Dotyczy to odcinka szlaku zielonego na podmokłym, bagnistym gruncie (widać to dokładnie na mapie). Tam się tym razem nie zapuszczaliśmy.  
 
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. Dwa lata temu (sierpień/wrzesień 2023), idąc w kierunku rezerwatu Piekło Dalejowskie, mieliśmy gorzej, bo "prace leśne" były niemal przy samych skałkach i szlak był zamknięty... trzeba było kombinować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam przyszło jedynie omijać szerokim łukiem wozy ładujące drewno. To nie było jakoś specjalnie trudne do wykonania. Jedynie przykre - tak ten las wywożą i wywożą, końca nie widać...

      Usuń