Wiosną tego roku wybrałam się na kilka dni do Łodzi.
Spacerowałam do woli i zaglądałam w każdy interesujący kąt do czasu aż mnie
deszcz wygonił na kwaterę. Ile relacji z tego wyjazdu przygotuję, nie wiem. Ta
jest pierwsza. Nawiązuje do moich dawnych wyjazdów do Łodzi, kiedy z mamą
wędrowałyśmy po Piotrkowskiej robiąc zakupy. Teraz też przeszłam tę, już
zupełnie inną, ulicę zaglądając tu czy tam.
Symbolem pogody, która mi towarzyszyła podczas wyjazdu może
być podwórko pod parasolkami. Znajduje się ono przy Piotrkowskiej 120, w
miejscu, gdzie niegdyś działało najstarsze łódzkie kino „Gabinet Iluzji”. Jego
miejsce zajął hotel „Stare Kino”. Co ciekawe, przewodniczka prowadząca grupę
przez to podwórko opowiada, że znajduje się tu mural przedstawiający Charliego
Chaplina. Nie znalazłam go, bo go już nie ma. Podczas mojego pobytu powstawał
tam inny.
Kolejne podwórko nadało ton całej mojej wycieczce do Łodzi.
Mieszkaniec kamienicy przy tym podwórzu otworzył dla mnie bramę, zaprosił do
oglądania, pochwalił się nowym oświetleniem, zachęcał do fotografowania. I
tylko takich ludzi spotykałam w Łodzi – miłych, uczynnych, pomocnych. To im
zawdzięczam udaną wycieczkę.
Zaglądałam na podwórka, które wyglądały ciekawie – były
przyjemne dla oka, spokojne, pełne zieleni, z uroczymi knajpkami. To, że
knajpki puste, zawdzięczamy temu, że spacerowałam przed południem.
Na jednym z podwórek zobaczyłam ładny, ale pusty i
zaniedbany obiekt. Dopiero w domu dowiedziałam się, że to budynek dawnej
Galerii Atlas Sztuki, która działała przez 14 lat do roku 2017. Sam budynek
zbudowany pod koniec XIX wieku służył jako hala targowa, później drukarnia, a
nawet przez krótki okres jako żydowski dom modlitwy.
Najbardziej zachwyciło mnie podwórko, na które zajrzałam
powodowana ciekawością, co też to oglądają
tam wycieczki szkolne. Kamienica już z zewnątrz rzuca się w oczy swoją
piękną secesyjną formą. A podwórko – cudowne – eleganckie, oryginalne.
Secesyjne detale współgrają tu z nowoczesnymi instalacjami wodnymi i rzeźbami z
metalowych elementów.
Podczas spaceru nie mogło zabraknąć najbardziej znanego z
łódzkich podwórek. Jest nim Pasaż Róży ozdobiony przez artystkę, Joannę
Rajkowską, mozaiką z luster. Wzory przypominają róże. Nazwa pasażu nawiązuje do imienia córki
artystki, Róży, chorej na nowotwór oczu. Prawdopodobnie widzi ona świat właśnie
w taki mozaikowy sposób.
Najbardziej zaskakujący przebieg miała wizyta na podwórku
kamienicy pod Gutenbergiem. Każdy, kto spacerował po Piotrkowskiej, zauważył tę
bardzo kolorową i bogato zdobioną kamienicę, która była własnością łódzkiego
wydawcy Jana Petresilge. Jej dekoracje
odnoszą się do drukarstwa, ale zawierają dodatkowo mnóstwo efektownych, a nie
do końca wyjaśnionych elementów ozdobnych, jak choćby metalowe smoki.
Na podwórku spotkałam mieszkańca kamienicy, który zaprosił
mnie na zwiedzanie klatki schodowej. Jak dla mnie – bomba. Mogłam podziwiać
eleganckie witraże w oknach, malowane sufity i ściany. Nawet teraz, mocno
zniszczone, malowidła są piękne.
Teraz kilka drobiazgów, że tak powiem, z innej beczki. Czy zwróciliście
kiedykolwiek uwagę na odbojnice chroniące wejście na kamieniczne podwórza przed
zniszczeniem przez wjeżdżające wozy? Są one wykonane zazwyczaj z żeliwa, muszą
być przecież solidne, choć i tak uległy zgubnemu wpływowi czasu. Ich kształty
często się powtarzają. Szczególnie często spotykałam krasnale z tarczą oraz
stożki zwieńczone czymś w rodzaju żeliwnego „pompona”.
Na zakończenie popatrzmy na murale, jakie można spotkać na
łódzkich podwórkach lub parkingach.
"Kanon urody kobiecej na przestrzeni wieków..." - mural niegdyś piękny, niszczeje coraz bardziej, napotkana mieszkanka kamienicy w podwórku powiada, że stary i dlatego zniszczony
najstarszy wielkoformatowy łódzki mural - "Łódź", kiedy powstał w roku 2001 był podobno największy na świecie
w pierwszej chwili ten mural mnie przeraził, teraz wiem, że to, co uważałam za morderstwo jest tańcem
najnowszy mural mojej ulubionej artystki NeSpoon, dla mnie wielkie przeżycie, bo to pierwszy, który zobaczyłam na własne oczy, inne jej prace znam ze zdjęć
Skoro zwiedzaliśmy miasto, to wypada zaprezentować miejski
właz kanalizacyjny. I tu niespodzianka. Łódzki właz jest historyczny – z roku
1910, czasu gdy Łódź znajdowała się pod zaborem rosyjskim. Wypatrzyłam go na jednym z odwiedzanych podwórek. Tym z muralem "Zwykły".
I to koniec pierwszej relacji z Łodzi. Przyznajcie,
znaliście te miejsca?
PS. Dwa ostatnie murale nie znajdują się przy Piotrkowskiej.
Zdjęcia mojego wyrobu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz