Dawno już nie
chodziliśmy tym szlakiem i może dlatego miał on dla nas kilka niespodzianek.
Sam szlak okazał się nadzwyczaj ładny i przyjazny turyście. Śnieg w lesie nie
utrudniał marszu, drzewa chroniły przed zimnym wiatrem, który szalał w okolicy.
Widzieliśmy tylko kołyszące się na wietrze czubki drzew.
Niespodzianka
pierwsza to pomnik poświęcony partyzantom Zgrupowania „Robota”, którzy zginęli
w walce z Niemcami 14.10 1943 r. Na mapie zaznaczono miejsce tego pomnika przy
szlaku, tymczasem znajduje się on już poza zakrętem, brak nawet najmniejszej
strzałki, która mogłaby wskazać drogę do niego. Bez pomocy Edka nikt by nie
wpadł na pomysł, żeby tam zajrzeć.
pomnik upamiętniający poległych w walce partyzantów ze zgrupowania "Robota"
Drugą niespodziankę
mieliśmy w Piasku, gdzie zwykle oglądaliśmy młyn wodny wybudowany w latach
trzydziestych dwudziestego wieku. To całkiem okazały budynek, dwukondygnacyjny,
poczerniały ze starości, ale w dobrym stanie. Taki się wydawał solidny, a tu
nagle zniknął bez śladu! Spotkana w pobliżu mieszkanka wsi powiedziała nam, że
młyn zdemontowano wiosną i przeniesiono do skansenu w Tokarni. Zapowiadano to
od pewnego czasu i w końcu przeprowadzono tę operację. Może więc kiedyś
odwiedzimy nasz znajomy młyn na nowym miejscu.
zalew w Piasku na Młynkowskiej
aleja, która niegdyś prowadziła do młyna
Zatrzymaliśmy się tez
przy tablicy upamiętniającej śmierć innych ofiar obławy na żołnierzy „Robota” –
łączniczki Zofii Janiszewskiej i jej męża – Jana, zamordowanych przez Niemców
również 14.10.1943 r.
tablica pamiątkowa
Po krótkim marszu
dotarliśmy do Starej Kuźnicy, gdzie znajduje się zabytkowa kuźnica napędzana
kołem nasiębiernym. Bardzo ciekawie wyglądało dziś to koło, bo woda na nim
zamarzła. A niespodziankę sprawił nam Andrzej, który znalazł przewodnika, ten
otworzył wrota drewnianej szopy i mogliśmy obejrzeć jej wnętrze. Mnie
szczególnie przypadł do gustu drewniany młot z 19 wieku poruszany kołem wodnym.
Duże wrażenie robi też kolekcja zabytkowych narzędzi kowalskich. Nie wiem
czemu, kojarzą mi się one z dentystą.
zabytkowa kuźnia w Starej Kuźnicy
koło wodne przy kuźni
młot napędzany kołem wodnym
zestaw narzędzi
Między tymi
przystankami maszerowaliśmy sprawnie i w efekcie pokonaliśmy 17,8 kilometra w
ciągu 4 godzin 20 minut. Oczywiście sam marsz trwał krócej, bo przecież trochę
czasu poświeciliśmy na zwiedzanie i postoje.
Zdjęcia
– Edek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz