poniedziałek, 25 marca 2013

Niebieskim szlakiem z Furmanowa do Końskich

Dawno już nie chodziliśmy tym szlakiem i może dlatego miał on dla nas kilka niespodzianek. Sam szlak okazał się nadzwyczaj ładny i przyjazny turyście. Śnieg w lesie nie utrudniał marszu, drzewa chroniły przed zimnym wiatrem, który szalał w okolicy. Widzieliśmy tylko kołyszące się na wietrze czubki drzew.
Niespodzianka pierwsza to pomnik poświęcony partyzantom Zgrupowania „Robota”, którzy zginęli w walce z Niemcami 14.10 1943 r. Na mapie zaznaczono miejsce tego pomnika przy szlaku, tymczasem znajduje się on już poza zakrętem, brak nawet najmniejszej strzałki, która mogłaby wskazać drogę do niego. Bez pomocy Edka nikt by nie wpadł na pomysł, żeby tam zajrzeć. 

pomnik upamiętniający poległych w walce partyzantów ze zgrupowania "Robota"
 
Drugą niespodziankę mieliśmy w Piasku, gdzie zwykle oglądaliśmy młyn wodny wybudowany w latach trzydziestych dwudziestego wieku. To całkiem okazały budynek, dwukondygnacyjny, poczerniały ze starości, ale w dobrym stanie. Taki się wydawał solidny, a tu nagle zniknął bez śladu! Spotkana w pobliżu mieszkanka wsi powiedziała nam, że młyn zdemontowano wiosną i przeniesiono do skansenu w Tokarni. Zapowiadano to od pewnego czasu i w końcu przeprowadzono tę operację. Może więc kiedyś odwiedzimy nasz znajomy młyn na nowym miejscu.

zalew w Piasku na Młynkowskiej 

aleja, która niegdyś prowadziła do młyna
 
Zatrzymaliśmy się tez przy tablicy upamiętniającej śmierć innych ofiar obławy na żołnierzy „Robota” – łączniczki Zofii Janiszewskiej i jej męża – Jana, zamordowanych przez Niemców również 14.10.1943 r. 

tablica pamiątkowa
 
Po krótkim marszu dotarliśmy do Starej Kuźnicy, gdzie znajduje się zabytkowa kuźnica napędzana kołem nasiębiernym. Bardzo ciekawie wyglądało dziś to koło, bo woda na nim zamarzła. A niespodziankę sprawił nam Andrzej, który znalazł przewodnika, ten otworzył wrota drewnianej szopy i mogliśmy obejrzeć jej wnętrze. Mnie szczególnie przypadł do gustu drewniany młot z 19 wieku poruszany kołem wodnym. Duże wrażenie robi też kolekcja zabytkowych narzędzi kowalskich. Nie wiem czemu, kojarzą mi się one z dentystą.

zabytkowa kuźnia w Starej Kuźnicy

koło wodne przy kuźni  

 młot napędzany kołem wodnym 

 zestaw narzędzi
 
Między tymi przystankami maszerowaliśmy sprawnie i w efekcie pokonaliśmy 17,8 kilometra w ciągu 4 godzin 20 minut. Oczywiście sam marsz trwał krócej, bo przecież trochę czasu poświeciliśmy na zwiedzanie i postoje.

Zdjęcia – Edek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz