W niedzielę byłam na koncercie „Przedwiośnie ze Straussem”, podczas
którego artyści budzili wiosnę i zachęcali do sprawdzenia, czy im się to udało.
Mnie nie trzeba było dwa razy namawiać i dlatego chętnie ruszyłam z Łazikami na
trasę z Leśnej, przez Psary, Bukową Górę i Wiąckę do Łącznej, żeby sprawdzić,
jak to jest z tą wiosną.
Jest dobrze – artyści byli skuteczni. Na polach u podnóża Bukowej Góry
pozostały jedynie paski śniegu, słońce świeci, trawa jeszcze nie zielona, ale
pod nogami miękkie błoto cudnie oblepia buty. Czyli przedwiośnie na całego.
pola Psar
Podejście
na Lisi Ogon jeszcze trochę zimowe, bo w wąwozie zostało sporo udeptanego
śniegu, ale wystarczy rozejrzeć się wokół i w Dolinie Wilkowskiej oraz na
Krajeńskim Grzbiecie widać działanie wiosny.
wąwóz u podnóża Lisiego Ogona
wspinaczka na Pasmo Klonowskie
widok na góry Psarską i Miejską
opłotki Psar Podlesia
I tak w radosnym wiosennym nastroju wkraczamy do lasu na grzbiecie
Bukowej Góry. A tu niespodzianka – las jest nadal królestwem zimy. Brniemy
przez śnieg, wsypuje on się w buty, nogawki spodni przemiękają, niektóre buty też.
Lasu jako takiego nie widzimy, bo wypatrujemy jedynie śladów przed nami
(kierownika, który lekko pomyka, wcale nie widać). W efekcie zapadamy się w
wielkie ślady buciorów, które ściągają nas w bok od szlaku. Wracamy do tropów
kierownictwa, ale pociecha niewielka, bo w butach coraz więcej śniegu. W tej
sytuacji jako szefowa związku podejmuję decyzję o zaapelowaniu do kierownictwa,
żeby zezwoliło zejść ze szlaku. Mamy szczęście – uzyskujemy zgodę i gdzieś w
okolicach kapliczki zaczynamy brnąć przez śnieg w dół. Ślisko jest, ale
perspektywa wiosennej drogi dodaje panom skrzydeł. Mnie nie, ale i tak w końcu
i ja wydostałam się na otwarte pole, a słów, jakie używałam w drodze, nie
powtórzę.
las na Bukowej Górze
turyści na szlaku zielonym
początek wiosennej odwilży w lesie
Ale to jeszcze nie koniec przygód i wrażeń. Teraz wędrujemy wąską
ścieżynką między dwoma zagonami oziminy. Jest ślisko i grząsko. Efekt – mały
poślizg i ląduję na ziemi. Dobrze, że zostało trochę śniegu i można się nim
wymyć. Dalej wędrujemy wzdłuż błotnistej drogi, na szczęście można iść całkiem
suchą łąką, a przy okazji mamy wspaniałe widoki na okoliczne pola.
widok na Wzdoły
Wreszcie docieramy do Wiącki i możemy odbyć marsz po asfalcie. Kto by
pomyślał, że się człowiek ucieszy z asfaltu?!
rzadkość - koń w zaprzęgu
Zza domostw wyglądają znów
urodziwe pola, aparaty działają, a my wesoło rozmawiamy. Czeka nas jeszcze
jeden odcinek marszu przez pola, ale tu droga przyzwoita, prawie sucha. Wieje
wietrzyk, jest ciepło.
gdzieś między Zaskalem a Podłaziem
I oby taka pogoda się utrwaliła (ale chyba jeszcze nie w
tym tygodniu)!
Zdjęcia – Edek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz