środa, 6 marca 2013

Przedwiośnie z Łazikami Świętokrzyskimi

W niedzielę byłam na koncercie „Przedwiośnie ze Straussem”, podczas którego artyści budzili wiosnę i zachęcali do sprawdzenia, czy im się to udało. Mnie nie trzeba było dwa razy namawiać i dlatego chętnie ruszyłam z Łazikami na trasę z Leśnej, przez Psary, Bukową Górę i Wiąckę do Łącznej, żeby sprawdzić, jak to jest z tą wiosną.  
Jest dobrze – artyści byli skuteczni. Na polach u podnóża Bukowej Góry pozostały jedynie paski śniegu, słońce świeci, trawa jeszcze nie zielona, ale pod nogami miękkie błoto cudnie oblepia buty. Czyli przedwiośnie na całego.

pola Psar
 
Podejście na Lisi Ogon jeszcze trochę zimowe, bo w wąwozie zostało sporo udeptanego śniegu, ale wystarczy rozejrzeć się wokół i w Dolinie Wilkowskiej oraz na Krajeńskim Grzbiecie widać działanie wiosny. 

wąwóz u podnóża Lisiego Ogona 

wspinaczka na Pasmo Klonowskie

widok na góry Psarską i Miejską 

opłotki Psar Podlesia
 
I tak w radosnym wiosennym nastroju wkraczamy do lasu na grzbiecie Bukowej Góry. A tu niespodzianka – las jest nadal królestwem zimy. Brniemy przez śnieg, wsypuje on się w buty, nogawki spodni przemiękają, niektóre buty też. Lasu jako takiego nie widzimy, bo wypatrujemy jedynie śladów przed nami (kierownika, który lekko pomyka, wcale nie widać). W efekcie zapadamy się w wielkie ślady buciorów, które ściągają nas w bok od szlaku. Wracamy do tropów kierownictwa, ale pociecha niewielka, bo w butach coraz więcej śniegu. W tej sytuacji jako szefowa związku podejmuję decyzję o zaapelowaniu do kierownictwa, żeby zezwoliło zejść ze szlaku. Mamy szczęście – uzyskujemy zgodę i gdzieś w okolicach kapliczki zaczynamy brnąć przez śnieg w dół. Ślisko jest, ale perspektywa wiosennej drogi dodaje panom skrzydeł. Mnie nie, ale i tak w końcu i ja wydostałam się na otwarte pole, a słów, jakie używałam w drodze, nie powtórzę.

las na Bukowej Górze 

turyści na szlaku zielonym 

 początek wiosennej odwilży w lesie
 
Ale to jeszcze nie koniec przygód i wrażeń. Teraz wędrujemy wąską ścieżynką między dwoma zagonami oziminy. Jest ślisko i grząsko. Efekt – mały poślizg i ląduję na ziemi. Dobrze, że zostało trochę śniegu i można się nim wymyć. Dalej wędrujemy wzdłuż błotnistej drogi, na szczęście można iść całkiem suchą łąką, a przy okazji mamy wspaniałe widoki na okoliczne pola. 

widok na Wzdoły 
 
Wreszcie docieramy do Wiącki i możemy odbyć marsz po asfalcie. Kto by pomyślał, że się człowiek ucieszy z asfaltu?! 

rzadkość - koń w zaprzęgu 
Zza domostw wyglądają znów urodziwe pola, aparaty działają, a my wesoło rozmawiamy. Czeka nas jeszcze jeden odcinek marszu przez pola, ale tu droga przyzwoita, prawie sucha. Wieje wietrzyk, jest ciepło. 



gdzieś między Zaskalem a Podłaziem 
 
I oby taka pogoda się utrwaliła (ale chyba jeszcze nie w tym tygodniu)!    

Zdjęcia – Edek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz