czwartek, 1 stycznia 2015

Spacerkiem w nowy rok

Tradycyjnie wyruszyłyśmy z Elą na nasz noworoczny spacer do Mostek. Tym razem Ela zaproponowała start w Suchedniowie, no to wykombinowałam bardzo miłą trasę, która tam się zaczyna.
Wystartowałyśmy na stacji, gdzie było naprawdę niebezpiecznie ślisko, ale drobnymi kroczkami oddaliłyśmy się niczym gejsze w kierunku lasu, gdzie już było lepiej, a potem to już nawet zupełnie bezpiecznie.  

w lesie za Suchedniowem

 
Szłyśmy najpierw szlakiem niebieskim , a potem przerzuciłyśmy się na ścieżkę czarnego szlaku rowerowego. Prosto, łatwo i przyjemnie. Nawet przy niesprzyjającej noworocznej pogodzie (a ostatni dzień starego roku był taki ładny!).

paśnik tej zimy raczej mało popularny 
 
W Dobrej Dróży, do której dotarłyśmy, znów zrobiło się lekko ślisko, ale dało się iść, byle ostrożnie. I tym sposobem znalazłyśmy się znów w lesie, tym razem w pobliżu zalewu w Mostkach. Chciałyśmy iść brzegiem zalewu, ale tam odczuwało się intensywną mżawkę, wróciłyśmy więc pod osłonę drzew. 

zamarznięte rozlewisko przy wiejskiej drodze

cienka warstwa lodu na zalewie w Mostkach
 
Po wyjściu z lasu wdrapałyśmy się na niewielkie wzgórze, gdzie stoi dziewiętnastowieczny dworek – obecnie Wiejski Dom Kultury, a przed nim figura świętego Floriana. Biedak, ozdobiony wstążkami jak panna, moim zdaniem lepiej by wyglądał bez tych ozdób nadmiernych. 

święty Florian

dworek w Mostkach
 
Za domem kultury został nam już tylko cmentarz, gdzie tradycyjnie zapalamy lampki na grobach rodzinnych, i nagle się okazało, że mamy bardzo dużo czasu do odjazdu najbliższego autobusu.
Co się robi w takiej sytuacji zimą? Oczywiście – udziwnia się trasę, żeby nie stać za długo na przystanku. Przyznam szczerze, że bardzo mi się to udziwnienie nasze spodobało, bo przy okazji odkryłyśmy dobrą, a dotychczas nieużywaną przez nas drogę przez pola i mały lasek do przystanku w Parszowie. Ale zanim to nastąpiło, powłóczyłyśmy się po polnych drogach, nawdychałyśmy się świeżego powietrza i ze dwa razy wpadły niegroźnie w błoto. Sama przyjemność. 

 samotny dąb

brzezina

droga do przystanku (jak widać nie asfalt)

Zaś kulminacja wycieczkowo-noworocznych przyjemności nastąpiła na przystanku, gdzie zjadłyśmy pyszny sernik. Choćby dla tego momentu warto było wybrać się z domu na niewielki, bo liczący ok. 13,2 kilometra, spacerek.

Zdjęcia mojego autorstwa, co tam za autorstwo – warunki słabe, to i zdjęciami nie ma się co chwalić.

10 komentarzy:

  1. Skromność ma też swoje granice... po przekroczeniu których,staje się fałszywą - fajna wycieczka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, maniera taka. Ale wolałabym lepsze zdjęcia.
      A wycieczka nadzwyczaj udana. Z Elą to można konie kraść, a wędrować to już czysta przyjemność.

      Usuń
    2. ...może stąd jest ich coraz mniej. :)

      Usuń
  2. Chyba mam problem z akceptacją rzymskiego stroju Florka. Z całym szacunkiem dla tytułu nadanego przez Kościół ale dla mnie to facet w spódnicy :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to jakoś zupełnie nie przeszkadza, chociaż w naszym klimacie mu może być zimno, bo rzymskie tkaniny delikatne. Dobrze, że ma przynajmniej ciepłe obuwie. ;)

      Usuń
  3. Piękny zimowy las. Szczególnie brzezina. Zdjęcia już nie aktualne bo śnieg znika. Trochę szkoda. Zima to zima.
    Ciekawa jestem jak wygląda dworek przed który stoi Florian. Myślę , że masz , wcześniej zrobione, zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dworek, nawet wczoraj zrobiony. Zaraz wstawię. Nie dawałam, bo wydawało mi się, że już kiedyś był.

      Usuń
    2. Dworek w Mostkach prezentuje się świetnie Tam ktoś mieszka?

      Usuń
    3. Nie wydaje mi się, żeby w domu kultury były mieszkania.

      Usuń
    4. A jednak nie miałam racji. Przeczytałam w informacjach o Wiejskim Domu Kultury w Mostkach, że mają tam 25 miejsc noclegowych. Przecież odbywają się tam często plenery fotograficzne, to ich uczestnicy muszą przecież gdzieś mieszkać.

      Usuń