Tym razem cały ten rok mamy
udokumentowany internetowo. W tej sytuacji podsumowanie będzie krótkie.
Jako grupa przeszliśmy podczas 69
wycieczek 1232,8 km, co daje średnią 17,9 km. Znów narasta tendencja do
unikania dłuższych tras, zaledwie 18 wycieczek liczyło ponad 20
kilometrów. Cóż, chyba to oznaka
starzenia się i wygodnictwa.
Najdalej na północ wybraliśmy się w
tym roku do Bartodziejów, a na południe do rezerwatu Grabowiec. Na wschód
zaniosło nas najdalej do Gołoszyc, a na zachód do Papierni. I na tym obszarze
udało nam się wyszukać kilka ciekawych miejsc, gdzie jeszcze nie byliśmy, ale
coraz trudniej o takie nowości. W tej sytuacji niech Was nie dziwi, że w
następnym roku spotkacie na blogu powtórki z tras lub miejsc.
tablica rezerwatu
lipowa aleja w Gołoszycach
wartki nurt Łośnej (Wiernej Rzeki) w Papierni
Odnotowaliśmy kolejną stratę –
zniknęła (oby nie na zawsze) platforma widokowa w Lutej. Udało się nam zrealizować
kilka marzeń. Ela dostała śniadanie w gospodarstwie agroturystycznym, Irena
pojechała do wnętrza Ziemi na Wietrzni, Edek zobaczył swoje wiatraki za Iłżą,
Janek zwiedził muzeum w Oblęgorku, Andrzej przemaszerował z Bodzentyna do Nowej
Słupi, a ja zajrzałam do Wólki Kłuckiej i na Miedziankę. Ale i tak największą niespodziankę zaserwował nam Janusz, który urządził najlepsze i najbardziej
zaskakujące porwanie na Święty Krzyż.
w Lnianej Izbie w Wiąccze
jeden z wiatraków w okolicach Iłży
widok na pola z ulubionej trasy Andrzeja
ruiny Kołłątajówki w Wólce Kłuckiej
w drodze na Święty Krzyż
Zaskoczyło mnie to, że w tym roku
Bodzentyn nie wygrał w kategorii najczęściej odwiedzane miejsce. Częściej
zaglądaliśmy do Starachowic. No, kto by to pomyślał?
pozostałości kopalni rudy w Starachowicach
I jeszcze jedno – moje sukcesy.
Według pytanych kolegów wygrałam w kategoriach najbardziej marudny turysta i
najwięcej przebieranek na trasie. To pierwsze postaram się zmienić w
nadchodzącym roku, ale druga kategoria to moja domena i tu lekko nie odpuszczę.
dowód na to, ile ciuchów targam ze sobą na każdej wycieczce
Na koniec podium. Na największej
ilości wycieczek byli: Staszek - 51, Edek - 61 i Ania - 63.
No to do kolejnego podsumowania!
zdjecia - Edek i ja
Piękne podsumowanie... bez Twojego zaangażowania w kronikę oraz w ten portal,przeszedłby kolejny turystyczny rok bez specjalnych wspomnień,wrażeń i wzruszeń - miałaś doskonały pomysł z założeniem i prowadzeniem tej witryny.
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
Ja jestem tylko wyrobnicą. Kronika to pomysł Edwarda. Wejścia do Internetu wymyślił Robert, który ładnych parę lat wiercił mi dziurę w brzuchu, aż zmusił do roboty, a nasz blog to inicjatywa Andrzeja. Ja tylko dbam o stały przypływ wiadomości.
UsuńAle żadne wymyślania nic by nie dały, gdyby nie było z kim chodzić. Czyli mamy tu odbicie współpracy całej grupy. Najważniejsze, żebyśmy się dalej trzymali i nie tracili sił oraz zapału do wędrowania.
Masz kłopot z przyjmowaniem pochwał... zaraz szukasz "winnych". :)
OdpowiedzUsuńAleż skąd, ja tylko doceniam inicjatywę innych. A praca, faktycznie moja. I zaraz zaczynam myślenie o nowym wpisie - grafomania nie śpi.
Usuń