wtorek, 2 sierpnia 2016

Zdążyć przed burzą, czyli niedzielna wyprawa na Bukową Górę

Niech tam sobie inni turyści wypisują dyrdymały o szczytnych celach wędrówek górskich. My mieliśmy ten z tytułu i nie zamierzamy tego ukrywać. Jak kto porządnie przemoknie podczas burzy, to woli tego nie powtarzać. W naszej grupie już się takie sytuacje zdarzały i dlatego rozsądnie planujemy trasy.
Dziś wyruszyliśmy trochę późno, ale rano pogoda była niezła, powiem więcej – świetna. Ciepło, a nie gorąco, słońce ładnie oświetlało okolice Wzdołu. Buty nam lekko tylko złapały kontakt z rosą. 

pierwsze zaskoczenie na trasie - figura św. Mikołaja we Wzdole straciła zadaszenie i od razu zyskała na urodzie

 w Hucisku słoneczniki 

 i jeżyny
 
Podejście pod Bukową nieco bardziej strome niż od strony Psar, ale do wykonania. No i te pola jak okiem sięgnąć. 

widok na Hucisko i Pasmo Klonowskie 

początek podejścia na Pasmo Klonowskie 

 czerwończyk uroczek na łące kusi

a my w góry!

ostatnie spojrzenie na Dolinę Bodzentyńską 

Koledzy po zaprawie w Górach Stołowych tylko śmignęli - i już na grzbiecie pasma Klonowskiego. Miłośnicy widoków przeszli na kilka minut do Podlesia, żeby stamtąd rzucić okiem na Kraiński Grzbiet i inne ulubione miejsca. 

 widok z Podlesia na Dolinę Wilkowską i Kraiński Grzbiet

Dolina Wilkowska na pierwszym planie, w tle Łysica i Agata 

Potem spacer grzbietem góry aż do kapliczki Obrozik, przy której jak zwykle mamy napad głodu i zasiadamy do śniadania. 


bukowy las Pasma Klonowskiego

czartawa pospolita

biegacz

kapliczka Obrozik na Bukowej Górze 

szarlotka na deser
 
Potem marsz w stronę szczytu góry i malowniczych skałek. 

skałki na szczycie 

las przy zejściu ze szczytu

I tu się grupa pięknie podzieliła – zwolennicy wcześniejszego powrotu podkręcili tempo i ruszyli ostrym marszem na bus. Miłośnicy spokojnego relaksu szli bez pośpiechu, zajrzeli do kamieniołomu. Nie, żeby on się jakoś specjalnie zmienił, ale tak dla podtrzymania tradycji.



kamieniołom "Bukowa Góra"
 
Na leśnej ścieżce przeżyliśmy niezły horror, czyli nieoczekiwane spotkanie z dużą grupą motocyklistów. Jadą, hałasują, smród spalin unosi się za nimi długo. Nawet zapach muchomorów sromotnikowych, który dominował w okolicy, został stłumiony. Skąd oni się tu biorą  - nie wiem, dlaczego jeżdżą, skoro spora cześć pasma Klonowskiego leży na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego? Same zagadki. I wszystkie nieprzyjemne.

kurzawka czerniejąca
 
Z rzeczy przyjemnych można odnotować próbę znalezienia nowej drogi do stacji w Łącznej. Na mapie była zaznaczona ścieżka w kierunku Czerwonej Górki. Poszliśmy nią, ale się jakoś tak niespodziewanie skończyła wśród wysokich traw. Żeby nie zawracać, skorzystaliśmy z pobliskiej kolejki i pomaszerowaliśmy jej torowiskiem. Może to nie jakaś specjalna atrakcja, ale zawsze to nie asfaltowa szosa.  

 pola Czerwonej Górki

po torze jak po leżącej drabinie

Za to z Czerwonej Górki mieliśmy ładną polną drogę z różnorodnymi roślinkami po bokach. Żal tylko, że te roślinki już raczej przekwitają niż kwitną – czyżby zbliżał się koniec lata?

 droga w stronę stacji kolejowej

mydlnica lekarska

lnica pospolita

prawie u celu

W Łącznej grupa szybkich piechurów już odjeżdżała busem, a druga grupka rozkoszowała się lodami z tutejszej kafejki. 

tło raczej słabe, ale lody pierwsza klasa
 
Podsumujmy: jak ma się sprawa z osiągnięciem celu wyprawy? Bus odjechał przed początkiem burzy. Zaś miłośnicy lodów w strugach deszczu przeszli sto metrów od kafejki do stacji i spokojnie czekali na pociąg. Burza rozpętała się dużo później.
A długość trasy? Grupa szybka – 13 kilometrów, poszukiwacze nowych dróg – 14. I nie zapominajmy o najważniejszym – wszyscy zadowoleni.


Zdjęcia – Andrzej, Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Niby wszystko znane... a ogłada się z ciekawością. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest urok znanego. Najlepiej lubimy znane miejsca. Tak, jak piosenki.

      Usuń
  2. Sybarytyzm na szlaku - o szarlotce nigdy bym nie pomyślał. Kamieniołom przedni - moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byś miał w ogrodzie dwie jabłonki, które się uginają od dojrzewających papierówek, to zaraz pierwsza myśl - szarlotka. Ja tak mam.
      My bardzo lubimy kamieniołomy i dawno żadnego nie było, stad powrót.

      Usuń
  3. Mamy Babcię i Dziadzia a oni mają sadzik... Jabłka smażymy już od wiosny, będą do placków lub ryżu... Ale zaiste szarlotka na szlaku, w najbardziej hedonistycznych snach się mi nie pojawiała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszamy na wszelakie wypieki - co tam kto umie, to piecze i przynosi.

      Usuń