poniedziałek, 12 listopada 2018

Czasem słońce, czasem mgła

Miałam trochę stracha na początku niedzielnej wycieczki – mgła była taka sakramencka, że nie wiedziałam, gdzie jestem. To znaczy, rozum mi mówił, że w Brodach Iłżeckich, ale pewności nie było. 

ot, i całe widoki

ten pan na szczęście na ulicę nie wyjechał  😉

Szliśmy w stronę lasu. Oczywiście niewidzialnego. Udało się do niego trafić.

kolorowa kapliczka na skraju lasu
 
Teraz miałam zaplanowane sprawdzenie drogi, którą jeszcze nie chodziliśmy. Według mapy prowadzi ona do szlaku czarnego. Okazało się, że faktycznie prowadzi. Trochę tylko rozjeżdżona jest przez ciężki sprzęt. Ale udało się nią przejść. 

gęsiego na nowej drodze
 
Po dotarciu do szlaku skierowaliśmy się na północ w stronę rezerwatu Rosochacz. 

na czarnym szlaku

 babie lato czy jesienna pajęczyna?

Byliśmy tam rok temu (tu link), ale zajrzeliśmy tylko do jednej jego części, tym razem chciałam pospacerować po całym rezerwacie.  
Najpierw zajrzeliśmy nad Świętojankę we wschodniej części rezerwatu. 

 schody nad potok

Świętojanka 


nad Świętojanką

kaskada
 
Potem przeszliśmy przez szosę, żeby zwiedzić większą część rezerwatu – zachodnią.

 zalecane tempo zwiedzania

Tu urządzono coś w rodzaju ścieżki edukacyjnej z informacjami przyrodniczymi, są też platforma widokowa i mostki nad Świętojanką. Szkoda tylko, że słońce jeszcze się nie przebiło przez mgłę i las wypadł nieco blado.  

leśna edukacja


na pomostach



Świętojanka w zachodniej części rezerwatu już nie taka grzeczna  

 grzybki tylko do fotografii

Z rezerwatu wracamy znów szlakiem w stronę kolejnego rezerwatu – Skałki pod Adamowem. Droga niby ta sama, ale nie taka sama. Słońce zaczęło świecić i kolory ożyły, modrzewie zaświeciły złotem igieł, pajęczyny zalśniły w słońcu.

prosto w słońce

ach, te modrzewie ...

pajęcza sieć
 
Szkoda tylko, że my niezbyt zwracaliśmy na to uwagę, bo gnaliśmy przed siebie, żeby zdążyć na pociąg. W tej sytuacji w rezerwacie spędziliśmy kilka chwil i ruszyliśmy w drogę. 

"zakochane" drzewa w rezerwacie mają się dobrze 

samotna skałka
 
W pośpiechu nie znalazłam zaplanowanej drogi na południe i przeszliśmy kawałek szlakiem, ale przy szosie w pobliżu Adamowa postanowiliśmy zaryzykować przejście leśną drogą równoległą do wsi. To mogły być miłe złego początki, bo droga okazała się rewelacyjna – sucha, wygodna i podejrzanie dobra. 

droga jak marzenie

jedna przeszkoda musiała się pojawić, żeby nudno nie było  
 
A mapa pokazywała, że na końcu lasu wije się coś jakby rzeka. No nie była to jakaś specjalnie duża rzeczka. Wąziutka, nawet kładkę miała. Cóż z tego, gdy po przejściu kładki trafiliśmy na bobrowe rozlewisko. Trzeba było naddać trochę drogi i przedrzeć się na wschód w stronę torów. Udało się! Wyszliśmy na ścieżkę wzdłuż torów i nią do stacji w Stykowie. 

przeszkoda rzeczna
 
Kilka minut czekania i mamy pociąg do domu. Trasa nie była długa – 14,1 kilometra. W sumie niebrzydka, ale z powodu kłopotliwych połączeń kolejowych zbyt pośpieszna.

mapa trasy - czerwone kropki to początek, niebieskie - powrót z rezerwatu

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Pogoda dla wytrwałych... potem się przejaśniło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się w ogóle przejaśniło. I, co ciekawe, drogę zgubiłam nie we mgle, a w słońcu. Bo się człowiek nie skupia.

      Usuń
  2. Jakie piękne miejsce, mam nadzieję, że uda mi się je kiedyś zobaczyć,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno. Wiosną też jest ślicznie, jak przylaszczki wyłażą.

      Usuń
  3. Niekiedy wręcz magicznie! Świetna trasa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mgła dodała magii, a trasa d koniecznie do powtórzenia kiedyś wiosną. Albo w ogóle kiedyś.

      Usuń