piątek, 14 sierpnia 2020

Czy te oczka mogą kłamać?

Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Ale przyznam, że tytułowe oczka, a zwłaszcza jedno, trochę mi namąciły w głowie.
Na spotkanie z leśnym oczkiem wodnym wyruszamy ze Strawczyna. Początek trasy to spacer południowo wschodnim brzegiem zalewu w Strawczynie. 

poranek w Strawczynie - zalew jeszcze lekko ukryty przed nami

Wokół zalewu ułożono solidny chodnik, wyznaczono ścieżkę rowerową. Przygotowano nawet stanowiska dla wędkarzy. Oni jednak wolą siedzieć na trawce, jak dawniej. 

 widok na zalew ze wschodniego brzegu

eleganckie molo

wędkarz

Ciąg dalszy wycieczki to typowa trasa „dla nabrania rozpędu”, czyli pozorne oddalanie się od celu, żeby nie za wcześnie go osiągnąć. Mam zaplanowane przejście polną drogą w kierunku wsi Niedźwiedź. Prawie wszystko się zgadza – pola są, wieś widoczna niedaleko.

 pola i Niedźwiedź na tle zbocza Siniewskiej Góry

Ale droga – nowoczesność w domu i zagrodzie. Sami zobaczcie. 

polna droga dwudziestego pierwszego wieku

Na skraju Niedźwiedzia przechodzimy na kolejną drogę. Ta prowadzi lekko na północny zachód i wreszcie ma polny i leśny charakter. Po lewej las, po prawej widoki na pola, łąki i górę Perzową. Akurat trwają sianokosy, więc aromaty cudowne. 

krzyż na rozstajach dróg

przyjemna polna droga 

widok na Perzową

widok na Hucisko

sianokosy 

Nasza droga zbliża się już do szosy, skręcamy w tej sytuacji na południe. Przed nami kilka domków wsi Hucisko i dalej las. Kolega Ed zwraca naszą uwagę na to, że wędrujemy na terenie Padołu Strawczyńskiego. 

zaraz skręcimy na południe - ktoś nam to nawet ułatwił ustawiając drogowskaz 

dziarsko na spotkanie z przygodą

Padół Strawczyński 

W lesie znów ładna droga, a ta dociera do tak zwanego gościńca w lesie.  I tu się zaczyna problem. Na dołączonej do wpisu mapce zauważycie, że są tu do dyspozycji dwie drogi. Jedna pruje na wschód, druga prowadzi łagodnie na południowy wschód. Obie prowadzą do Strawczyna, ale …

Czyż nie jest to kusząca droga?

Naszym celem jest zasnute mgiełką tajemnicy leśne oczko wodne. Przypadkiem trafiłam na informacje o nim w Internecie. Zdjęcie satelitarne sugeruje, że oczko znajduje się gdzieś na północ od gościńca. Zaś fundacja NFOŚiGW, która prowadziła prace wokół oczka, informuje, że dotrzeć do niego najprościej żółtym szlakiem rowerowym. Na mapie ten szlak prowadzi gościńcem, w terenie drugą z dróg. Co robić? Ktoś mądry posłuchałby rady rozumu. Desperat czepia się strzępków informacji. Moim strzępkiem był szlak. 

łany kwitnącego wrzosu - Janek przewiduje szybkie nadejście zimy, ale przecież jesieni jeszcze nie było

Poszliśmy szlakiem. Droga świetna, wygodna, cienista. A ja w nerwach. No bo gdzie to oczko? 

kocanki piaskowe na słonecznej polance przy szlaku

Nagle zza drzew wyłania się tablica informacyjna, przy niej niewielka ścieżka, solidna wieża widokowa i coś jakby spora polana. 

Ed już rozpoczyna oglądanie terenu

tak też można 

Z wieży widać, że na polance znajdują się nieregularne (no, brak mi słów na określenie tego czegoś) mokre plamy. To właśnie  leśne oczko wodne mruga do nas filuternie zza wysokich traw. Pewnie wiosną jest tu więcej wody niż teraz podczas upałów.

leśne oczko wodne widziane z wieży widokowej

Oczko jest otoczone prawdziwym terenem bagiennym. Podłoże lekko się ugina pod nogami, mimo to człowiek się nie zapada. Próbuję dotrzeć do wody. Podziwiam liczne żurawiny, ale przy kępie rosiczki rezygnuję z badań terenowych – czuję wodę w butach.

żurawiny coraz dojrzalsze 

kępka rosiczki 

Przechodzę na zachodni, wyższy i suchszy brzeg mokradła. Tu mnie urzekły kępy delikatnej rośliny o cieniutkich łodyżkach i liściach. Delikatny wiatr powodował, że sporo czasu spędziłam próbując zrobić choćby jedno zdjęcie jej kwiatu. Wyszło, jak wyszło, ale poznajcie przygiełkę białą.  

oto ona - przygiełka biała, roślina umieszczona na czerwonej liście w kategorii "bliski zagrożenia"

Przy okazji podeszłam bliżej wody i mam takie foto. Dodam, że kiedy się tak kręciłam, Janek cały czas czuwał licząc na zrobienie fotki życia, na której zapadam się przynajmniej po pas w bagno.  Cóż, nie tym razem. 

oczko wodne widziane tak z bliska, jak się da 

Od oczka już bliziutko do szosy na skraju Strawczyna. Nie korzystamy z tej bliskości, żeby dojść asfaltem do północnego brzegu zalewu, od którego zaczęliśmy wycieczkę. Tu muszę przyznać, że fundacja zajmująca się leśnym oczkiem wodnym umieściła przy wjeździe z szosy w ulicę Leśną drogowskaz do oczka. Wszystko gra.

Po drodze mała niespodzianka – dwa nieduże przydrożne oczka wodne. Nie jest łatwo do nich podejść, ale mimo wszystko próbujemy. 

grążel żółty porasta powierzchnię oczka wodnego

Spacer zachodnim i południowym brzegiem zalewu to sama przyjemność – wieje lekka bryza, nad wodą malownicze chmurki. Dopiero po południu na pysk wychodzą skutki działania słońca, które nas w ten sposób omamiło. 

gładka toń, prawie bezkresna
zalew z widokiem na Siniewską

Perzowa na horyzoncie

Nad zalewem jeszcze kilka roślinek.

pięciornik niski

kielisznik zaroślowy

koniczyna polna 

Moglibyśmy już wracać do domu, ale przecież być w Strawczynie i nie odwiedzić miejsca, gdzie stał dom, w którym urodził się Stefan Żeromski?! 

 proste upamiętnienie miejsca urodzenia pisarza

Stąd już tylko kawałeczek do kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. W tej siedemnastowiecznej świątyni ochrzczono małego Stefka. Nie dostąpiliśmy zaszczytu obejrzenia w księgach parafialnych aktu chrztu, udało nam się tylko obejrzeć kościół z zewnątrz i zajrzeć do wnętrza przez kraty.

kościół w Strawczynie

dzwonnica, w której można obejrzeć kopię aktu chrztu przyszłego pisarza 

nawa główna 

I po wycieczce. Trasa piesza – 12,5 kilometra. Oczko niewinne, że tak się miotałam. To nadmiar wiadomości, jak powiada kolega Ed. Gdybym spokojnie przyjrzała się tylko mapie, problemów by nie było. Ale może by było nudno. 

mapka trasy - sami widzicie, że szlak rowerowy zaznaczony nie tam, gdzie faktycznie prowadzi, a oczko wodne dobrze widoczne na mapie 

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

7 komentarzy:

  1. Piękna foto relacja... zapachniało kwieciem i ziołami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w rzeczywistości było zbyt gorąco,żeby zapachy były wyczuwalne.

      Usuń
  2. Do oczek wodnych miałem ochotę wybrać się w tym roku, ale widzę, że muszę poczekać na trochę więcej deszczowych dni. Ciekawostką jest, że stanowią one pozostałość po tzw. Pojezierzu Świętokrzyskim, przez które nie tak dawno wędrowaliśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, takiej ciekawostki nie znałam.
      Jest tam jeden problem z platformą widokową - może by nawet można było obejrzeć to oczko z góry, ale akurat w centrum widoku tuż pod balkonem wyrosła brzoza i dokładnie część polany zasłania. Jesienią będzie lepiej, kiedy liście opadną.

      Usuń

  3. Dobrze by było zapukać w okienko makiety domu i zapytać:
    jesteś tam, Twórco pięknej literatury?

    Pozdrawiam: Wiesiek

    OdpowiedzUsuń