...i lecą dalej.
i obecnie
W skład
majątku Pękosławskich wchodził folwark, którego pozostałości możemy oglądać.
pola przy folwarku
Podczas zwiedzania zaleca się jednakowoż daleko idącą ostrożność, a to za sprawą czujnego monitoringu.
monitoring powietrznyod strony spichlerza nadbiega ujadający głośno monitoring naziemny
Zabudowania folwarku były w okresie powojennym wykorzystywane chyba przez PGR. Obecnie znajdują się w gminnym rejestrze zabytków. Zobaczcie, co mogliśmy obejrzeć bez narażania się czworonożny stróżom.
dawna kuźnia (w latach późniejszych warsztat)W samej wsi obejrzeliśmy niedawno odnowiony budynek szkoły zbudowany w roku 1911 na gruncie podarowanym przez ówczesną właścicielkę majątku Jadwigę Smoleńską. Tuż obok wznosi się budynek nowej szkoły, a w starym ma swą siedzibę Koło Gospodyń Wiejskich.
stara szkoła z widoczną na szczycie ganku datą ukończenia jej budowyPodczas
spaceru kolega Ed prowadził poszukiwania starej chaty krytej strzechą.
Sfotografował ją jakieś 40 lat temu. W końcu jeden z mieszkańców poinformował
go, że ślad po niej nie został.
Tyle
zwiedzania. Wyruszamy na trasę. Na początek mamy dostać się do najbardziej
znanego obiektu w okolicy Pakosławia. Wędrujemy do niego polną drogą, a potem
przedzieramy się po ściernisku.
Przed nami
pomnik wystawiony w roku 1930 na mogile żołnierzy poległych w bitwie pod
Pakosławiem w maju 1915 roku. Byli to Polacy - żołnierze Legionu Puławskiego
wchodzącego w skład armii rosyjskiej. Legioniści puławscy zaskoczyli Niemców,
przerwali linię ich wojsk i wygrali bitwę.
Wędrujemy wśród pól, nad którymi góruję wiatraki. Lekki wiatr porusza ich śmigami, a nam zapewnia ochłodę w upalny dzień. Edek i ja pamiętamy te pola bez wiatraków, ale już i do nich przywykliśmy.
Na polach
trwają żniwa. Maszyny, które tu pracują, budzą respekt – wielkie są i
przejeżdżając wznoszą tumany kurzu. Nie wiem, jak kierowcy owych potworów, ale
my jesteśmy mocno zakurzeni.
Część zbóż
już zżęta. Snopków na polach nie uświadczysz, ale wielkie bele słomy też
niebrzydko się prezentują.
Kukurydza niegotowa do żniw. Kolby spokojnie rosną, jeszcze będą większe.
kukurydza jeszcze niedojrzałanieśmiało wychyla się na świat
czasem się wygłupia
Wędrujemy sobie spokojnie, wypatrujemy na horyzoncie widoku na Łysogóry. Jest, ale dla osób z sokolim wzrokiem albo dużą wyobraźnią.
błękitny, wypukły paseczek za polami to ŁysogóryNawet najpiękniejsze pola mają swoje granice. Nasze sąsiadują z szosą iłżecką. Próbujemy uciec od jej asfaltu kierując się w stronę Starosiedlic. Ed pamięta, że od tej wsi prowadzi do Pakosławia przyjemna polna droga. Otóż nie. Już ją zamieniono na asfaltową.
przydrożny krzyż za StarosiedlicamiW tej sytuacji postanawiamy przedrzeć się polną drogą, a potem przez kolejne ściernisko do głównej szosy. Tam czeka na nas niezwykła kapliczka słupowa. Podobno liczy ona około 200 lat. Ma ze cztery metry wysokości. Słup zwężający się lekko ku górze i objęty pordzewiałymi obręczami robi wrażenie. Ciekawa jest też grupa wieńcząca go. To zapewne Jan Chrzciciel i Chrystus w scenie chrztu Chrystusa.
kapliczka 40 lat temui obecnie
scena chrztu Chrystusa
Warto było przedrzeć się do tej kolumny. Przy okazji wypatrzyliśmy niebrzydki kamienny krzyż z roku 1900 (podobny, trzy lata starszy krzyż znajduje się we wsi, ale trudno go sfotografować za płotem domostwa). Nie udało nam się tym razem dotrzeć do równie starej figury Matki Boskiej, pokażę więc zdjęcie sprzed kilku lat.
niebieski krzyż wśród pólfigura z roku 1904
Nasza trasa
liczyła 14,1 kilometra, a na zakończenie relacji dorzucę zdjęcie nawiązujące do
tytułu. Nie jest idealne, ale miałam czas tylko na ten jeden „strzał”, bo
bociek za chwilę odleciał.
Zdjęcia – Edek i ja
Piękna fotorelacja z uprawnych terenów...
OdpowiedzUsuńTe tereny zawsze były uprawne. I oby tak zostało.
UsuńŁadnie tam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba.
Usuń