Włóczyliśmy
się trochę po nowych dla nas miejscach, pora więc wrócić do takich, które
zawsze chętnie odwiedzamy. Tyle razy tu bywaliśmy, że nawet o nowe motywy do
zdjęć trudno. Sprawdzamy jedynie, gdzie zarosło, gdzie wycięli, a gdzie już
zupełnie nie da się wejść.
Wracamy na Wzgórza Tumlińskie, które odwiedzamy kilka razy do roku. W tym roku to
już trzeci raz.
W czwartek wybraliśmy się na tak zwaną moją autorską trasę**.
Startujemy
w Tumlinie, a naszym pierwszym celem jest Grodowa. Poranne powietrze jeszcze
przyjemnie rześkie, słońce mocno świeci. Postanawiamy zajrzeć do kamieniołomu u
podnóża Grodowej. Jego ściany ładnie oświetlone słonecznymi promieniami, ale
foto tylko zza bramy – w środku ktoś pracuje. Nie wchodzimy.
Wracamy na
szlak, a tam tradycyjne foto kapliczki pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego.
I
znów przed siebie. Bez trudu pokonujemy Grodową. Nawet zejście z niej jest
przyjemne, choć nieco strome.
Przed nami
Wykieńska. Tu się trzeba zmachać na podejściu. Dobrze, że jest cień, a czasie
upałów komary wcale nie dokuczają.
Na
przełęczy między Wykieńską a Kamieniem wre praca – wśród obficie kwitnącego
wrzosu uwijają się pszczoły. Takie zapracowane, że nawet nie zwracają na nas
uwagi. A wrzos kwitnie wyjątkowo obficie.
Podejście
na Kamień nie sprawia żadnych problemów. Schodzimy na chwilę ze szlaku, żeby
podejść do skałki Piekło. Wydaje mi się, że tym razem wypatrzyłam wejście do owego Piekła.
Żeby
dotrzeć do Ciosowej, musimy przejść ruchliwą szosę i poznać siłę upału na małej
uliczce wsi Ciosowa. Ale już w lesie odpoczywamy w cieniu. Przed nami nieczynny
i coraz mocniej zarastający kamieniołom.
Za namową
Jacka wchodzę na ledwo widoczną ścieżkę, która pozwala dostać się na dno
wyrobiska – dawniej można tam było spacerować. Teraz jedynie kilka kroków i już
gąszcz.
Po zdobyciu
szczytu Ciosowej schodzimy do ścieżki prowadzącej w stronę toru wyścigowego. Tu
musimy dobrze trafić, bo od strony toru cały czas dobiega ryk silników. Koniecznie trzeba
go ominąć. Idziemy ścieżką, wypatrzoną dwa lata temu przez Stasia. Prowadzi ona
przez cienisty las i kończy się furtką poza torem wyścigów.
Przechodzimy
obok budynków biur, przez kemping i już przekraczamy powtórnie ruchliwą szosę
prowadzącą z Kielc w stronę Łodzi.
W drodze do
Tumlina wypada jeszcze wpaść na chwilę w odwiedziny do kamieniołomu Wykień. Na
zdjęciach z poprzednich wycieczek widzę, że jego teren był solidnie
wykarczowany. Ale przyroda nic sobie nie robi z takich działań człowieka. Teraz
wyrobisko kamieniołomu jest tak zarośnięte, że trudno dotrzeć do jego
najbardziej efektownej ściany.
Naszą
wycieczkę kończymy w Tumlinie. Zaglądamy na chwilę do tutejszego kościoła i
możemy wracać.
Trasa
liczyła 17,5 kilometra.
Zdjęcia – Janek i ja
* J.
Przybora „Ścieżką pośród łąk”
** to uprzejme określenie dla oklepanej trasy, która raz wymyślona nie ulega zmianom
Grodowa to tajemnicze miejsce... jakoś dziwnie się tam czuję,tak jakby mnie ktoś podglądał ?
OdpowiedzUsuńTym razem to my podglądaliśmy pracownika kamieniołomu. :)
UsuńFajny ten szlak!
OdpowiedzUsuńI dlatego tak go lubię.
Usuń