W nocy z
soboty na niedzielę spadł pierwszy śnieg. Rano na drzewach utrzymywała się śnieżna
okiść.
Kolega Ed
wybrał się więc na spacer, żeby uchwycić pierwszy śnieg, zanim stopnieje. Słońce
nie świeciło, dlatego zdjęcia prawie czarno-białe.
Ed zajrzał
też nad staw Czerwonka. Trochę mu tego zazdroszczę, bo nasza grupa tam nie była
podczas wrześniowej wycieczki.
Za lasem Ed
wyszedł na polne drogi. I tu przyjemnie zimowo. Sarenki hasają, cienka warstwa
śniegu zakrywa ich pożywienie. Na razie głód im nie grozi, bo śnieg świeży i niedługo
stopnieje.
Na zakończenie
relacji pokażę, jak wygląda park wokół dworu w Ludyni w wersji zimowej.
Tym razem
to wszystko z Ludyni i okolic. Pora wracać. Wierzbowa droga zaprasza.
Żegnamy Ludynię. Może tu jeszcze wrócimy...
Zwróćcie uwagę, że ten wpis tworzy nam ramkę listopadową. W pierwszym wpisie tego miesiąca znajdziecie jesienne wersje pokazanych dziś krajobrazów.
Zdjęcia – Edek
Pewnie brzoza mówi do sosny - chyba co przeskrobałaś, bo tak nisko w geście przepraszam się kłaniasz!
OdpowiedzUsuńWiesiek
Mnie trochę dziwi, że brzoza wygląda, jak by wiatr wiał na nią z prawej strony, zaś sosna zgięta wiatrem z lewej. A rosną przecież jedna przy drugiej.
UsuńBez słońca też fajnie...
OdpowiedzUsuńMam jednak nadzieję, że Edward wyczai też jakiś słoneczny zimowy dzień w tej okolicy i będzie materiał na kolejny wpis. :)
UsuńŁadnie tam, naprawdę ładnie!
OdpowiedzUsuńOwszem. I dlatego namawiam Edwarda na kolejne relacje.
UsuńMiejmy nadzieję, że powyższa zaśnieżona okolica jeszcze podczas tegorocznej zimy na nowo pokryje się warstwą białego puchu. Ależ mi się marzą białe święta i ten śnieg skrzypiący pod podeszwą buta...
OdpowiedzUsuńNa razie śniegu ani śladu. Czekamy.
UsuńZ dzieciństwa pamiętam białe Święta, ale ostatnio to one raczej bure. Nieśmiało liczę na śnieg po Nowym Roku.