Pierwszy
śnieg leży już trzeci dzień. Ubywa go, ale dzielnie się trzyma gałązek i
uschniętych kwiatostanów.
Śnieżne
czapki okrywają zmarznięte kolory mijającej jesieni. Chwilowo trwa zmaganie
dwóch pór roku. Na razie jest remis. Zobaczymy, co czas przyniesie.
Ostatnio
zima często przegrywała. Kto wie, jak będzie w tym sezonie…
Śnieg na
ziemi jeszcze się utrzymuje. Nie, żeby jakieś zaspy, ale coś się bieli pod
stopami.
Najprzyjemniej
prezentują się jesienne jagody – zima serwuje je pod warstewką bitej śmietany.
Kałuże
lekko zamarzają, ale rzeczka nie zwraca uwagi na mróz – spokojnie sobie płynie
wytyczoną przez siebie trasą.
Ciszę i spokój
mroźnego poranka przerywa niespotykany o tej porze, ale przecież znajomy, dźwięk.
Nie do wiary – słyszę klangor żurawi! Pierwszego grudnia! Odwracam się i widzę
te ptaki nadlatujące od północy. Chyba opuszczają swoje letnie siedziby w okolicach
Lipowego Pola. Lecą po mojej wschodniej stronie na południe. A słońce świeci mi
w obiektyw od południowego wschodu. Trudno, próbuję rozpaczliwcem złapać je w
obiektyw. Zdjęcie wybitnie słabe (o, to mi się oksymoron trafił!), ale mam
dowód na prawdziwość mojej opowieści.
Skoro już się
zrobił nieoczekiwany kącik ornitologiczny, to pokażę jeszcze inne ptaki
spotkane przeze mnie tego dnia.
Sroczkę trzeba
uważnie wypatrywać – jest. Ja zauważyłam jej obecność dopiero po zrobieniu pierwszego zdjęcia.
Pozostałe
ptaszyska spokojnie się posilały tuż przy granicy miasta. Kawki, jak kawki. Wszędzie
ich pełno. Ale gawron nieco mnie zaskoczył. Początkowo myślałam, że jest jeden.
Myliłam się. Na trawniku kręciło się ich kilka.
Ot i całe
moje obserwacje w pierwszym dniu meteorologicznej zimy.
Zdjęcia – samodział 😉
Bardzo dobre zdjęcia robione bez pośpiechu... jakim sprzętem obecnie dysponujesz ?
OdpowiedzUsuńJakim aparatem wykonałaś te foty i na jakim ustawieniu (auto,M,A) ?
OdpowiedzUsuńJakieś 11 lat temu uszkodziłam mój ulubiony panasonic. Naprawa trwała prawie rok. Kupiłam wtedy hybrydę canon, której serdecznie nie lubiłam. Po naprawie pierwszego aparatu, ten drugi przeleżał do 2018 na półce nieużywany. Wtedy panasonic padł. Wróciłam do nielubianego canona i z nim się borykam. Długo się uczyłam robić zdjęcia kwiatów, bo ten model bardzo to utrudnia. Każde foto ma kilka wariantów. Trzeba się długo i spokojnie ustawiać. Teraz nikt mnie nie goni, to sobie folguję. Ustawienia automatyczne. Często zoom, ale tu trzeba pewnej ręki, bo ciężki jest. No i ma trzydziestokrotne przybliżenie, dlatego mogłam złapać srokę.
OdpowiedzUsuńCanon jaki model ? bo jest ok.
OdpowiedzUsuńPowerShot SX30 IS. Siostrzeniec mi doradzał. :)
UsuńU nas w Tarnowie gawronów krocie, kawek i srok też, ale już wrona to ogromna rzadkość. A i śnieg stale jeszcze się trzyma, ciekawe, zobaczymy jak długo, na razie chłodno, więc nie topnieje.
OdpowiedzUsuńWrony i u nas rzadkie. To znaczy, żadnej jeszcze nie spotkałam. Ale za to kruki zagnieździły się w naszym lesie. Z tym, że raczej je słychać niż widać. Pamiętam ze spacerów, że jeszcze ze dwa lata temu słychać było czasem "śmiech" dzięcioła zielonego. Teraz jakoś już nie.
Usuń