To rafa ewidentnie lądowa. Ale jej mieszkańcy wyglądają jak
koralowce. Stąd moje skojarzenie.
Wśród nich najbardziej efektowny jest pięknoróg największy.
Jaki on tam największy? Może dorosnąć maksymalnie do 10
centymetrów. Sami zobaczcie, jaki jest wielki w porównaniu z listkiem
konwalijki dwulistnej.
Na pewno jeszcze urośnie. Wiele młodych wyłania się z ziemi.
Tak się wydaje. Ale pięknorogi nie wyrastają z ziemi, a ze starych
drzew. Jeśli rosną pozornie na ziemi, to znaczy, że gdzieś tam pod ściółką leży
kawałek drewienka, z którego czerpią siły witalne.
W naszym lesie pięknoróg rośnie wśród drzew
iglastych. Takie sąsiedztwo lubi najbardziej.
No i chyba już nie trzeba tłumaczyć, skąd się wzięła nazwa
tego niejadalnego (ale też i nietrującego) grzybka.
Nieco dalej spotkałam białe grzybki z uroczymi
zwieńczeniami owocnika przypominającymi gałązki. Wydaje mi się, że to gnieździeńczyk
grzebieniasty.
o rozmiarze gnieździeńczyka najlepiej świadczy sąsiedztwo fragmentu szyszki jodłowej - no, olbrzym to on nie jest
Tych w naszym lesie najmniej. A i sfotografować je
najtrudniej, bo, jak na razie, są malusieńkie.
Najwięcej jest kremowych grzybków tworzących prawdziwe
skupiska. Rosną gromadnie. I, niestety, przy ich fotografowaniu zdarzyło mi się
uszkodzić jeden okaz, bo przygniotłam go paskiem od aparatu fotograficznego.
Cóż, za ciasno było. A grzybki delikatne.
To, jak przypuszczam, koralówka sztywna, która w moim
atlasie grzybów nosi nazwę gałęziak zbity. Nawet by to do niej pasowało.
Spotkałam się również z nazwą gnieździeńczyk prosty
(sztywny, wyprężony). Z tego wniosek, że kremowy osobnik jest spokrewniony z
białym.
A kolory ma niejednakowe. Spotkałam je w wersjach od
kremowego do beżowego.
W jednym miejscu natrafiłam na okaz najciemniejszy – mocno
brązowy i, jak przypuszczam, stary, część owocni już mu się pochyla ku ziemi.
Fotografując skupiska gałęziaków zważyłam w niewielkim
oddaleniu coś, jakby gąbkę leżącą pod jedną z jodeł. Kto by niósł starą gąbkę w
głąb lasu? Poszłam sprawdzić, co to tam się wyleguje. Grzyb, jak się okazało.
Niezwykły. Zbudowany jakby z falbanek.
Grzybiarz, którego tu spotkałam, nie znał go. Ale ja się
domyślałam, co to może być, bo dużo o tym grzybku słyszałam od koleżanki.
Potwierdziła moje przypuszczenia. To kozia broda, nazywana także siedzuń
sosnowy albo szmaciak gałęzisty.
„Mój” egzemplarz rósł przy pniu żywej jodły, co podobno może
spowodować gnicie tego drzewa na wysokość do 3 metrów. Taki to pasożyt.
Wprawdzie kozia broda rzadko występuje w naszych lasach
(była nawet przez pewien czas pod ochroną), to ja spotkałam w innym miejscu
drugi okaz – ten rósł przy spróchniałym pniu. I już nie był pasożytem, a saprofitem.
Nie byłam zadowolona z pokazanych tu zdjęć i postanowiłam
następnego dnia zajrzeć do lasu i powtórnie sfotografować siedzunia. Nic z tego – trafił się
znawca, który wiedział, że kozia broda jest grzybem jadalnym i podobno
smacznym. Zostawił jedynie kawałek, dzięki czemu mogę zaprezentować budowę
wewnętrzną tego grzyba.
I to na razie tyle grzybobrania. Gdyby się okazało, że jednak niewłaściwie określiłam nazwy grzybów, proszę o sprostowanie w komentarzach, będę poprawiać. Wszak nie jestem specjalistą mykologiem.
Grzyby to najbarfziej niesamowite stwory na naszej Ziemi.
OdpowiedzUsuńŚluzowce są chyba jeszcze bardziej fascynujące. Spotkałam jednego, ale nie pasował do relacji.
UsuńNie zbieramy tego czegoś... fajne przybliżenie rodzai i natury tego grzyba.
OdpowiedzUsuńJa tam nic nie zbieram, tylko fotografuję. :)
Usuń
OdpowiedzUsuńDla dodania w naszej codzienności życia osłody,
jest umiejętność pokazania nam piękna przyrody.
Pozdrawiam: "Ob. Wieś "
Dziękuję - Ania