Taką podróż w czasie oferuje spacer po miśnieńskiej
starówce. Zachowało się tu wiele uroczych średniowiecznych kamieniczek –
wąskich, wysokich, kolorowych, z ciekawymi portalami.
Rynek spory, brukowany, otoczony owymi kamieniczkami i zwracający
uwagę późnogotyckim budynkiem ratusza.
Nad rynkiem góruje wieża zbudowanego w XV wieku kościoła
NMP – Frauenkirche. Dziwna ta wieża, bo właściwie starsza od samego kościoła, a
zwieńczona barokową kopułą. To połączenie jest skutkiem pożaru wywołanego przez
uderzenie pioruna w drugiej połowie XVI wieku.
Lubię zaglądać do otwartych kościołów. Do tego warto. Samo
wnętrze jest raczej surowe i skromne, ale dzięki temu bez trudu można zauważyć
wspaniały rzeźbiony w drewnie tryptyk na miejscu ołtarza głównego. Centralna
scena ołtarza przedstawia Ukoronowanie Maryi otoczone scenami z życia Maryi i
Chrystusa, a predella Złożenie do Grobu.
boczne skrzydła ołtarza nie są oryginalne, pochodzą z późniejszego okresu
Za kościołem błądzimy nieco skołowane przez nawigację. Dzięki temu udaje nam się obejrzeć ciekawe obiekty.
ciekawa, niewielka fontanna
Brama Sukienników - pierwotnie z początku XVII wieku, to, niestety kopia z lat 50. ubiegłego wieku
Brama Sukienników - pierwotnie z początku XVII wieku, to, niestety kopia z lat 50. ubiegłego wieku
kolejna kopia - tak zwany "Buchstabenstein", czyli kamień z misternie splecionymi czterema pierwszymi literami alfabetu
Jednej z ulic Miśni należy się specjalna opowieść. To ulica
Freiheit (Wolność). Dla mnie pierwszym zaskoczeniem było to, jak ta ulica
prowadzi – prosto w górę. Podejście nietrudne, ale zejdź, człowieku, z bolącym
kolanem. Nic to, wdrapałam się (a schodów sporo trzeba było pokonać). Poza tym
i tak schodziliśmy ze wzgórza zamkowego inną trasą.
Ciekawe jest też pochodzenie nazwy tej ulicy Wolność. Otóż, co widać
i teraz, przy tej ulicy zgromadzone były dwory szlacheckie i posiadłości
kościelne, które w średniowiecznej Miśni były wolne od płacenia podatków
nałożonych przez miasto.
Przyjrzyjmy się więc niektórym obiektom. Warto przecież
złapać oddech podczas nielekkiej wspinaczki na zamkowe wzgórze.
główny portal z widokiem na wewnętrzny budowli pod nazwa Jahnaischer Hof (dwór rodziny Jahna), zauroczył całą grupę, ale, kiedy przyszła moja kolej fotografowania zza muru wyłonił się brodaty mężczyzna, który zażądał opłaty za zdjęcia, a nie otrzymawszy jej, zamknął bramę i tyle było...
portal dworu należącego do Wolfa von Schleinitz, w XIX wieku mieszkał tu przez pewien czas znany niemiecki malarz Ludwig Richter, w średniowieczu miejsce umocnień zamkowych murów
portal dworu należącego do Wolfa von Schleinitz, w XIX wieku mieszkał tu przez pewien czas znany niemiecki malarz Ludwig Richter, w średniowieczu miejsce umocnień zamkowych murów
nagle coś z innej bajki - jeden z krzyży pokutnych w Miśni - ustawiony między bramami wzgórza zamkowego, podobno w tym miejscu margrabia Miśni rozkazał ściąć mieczem czterech radców Zwickau, inna wersja historii powiada, że tu zatrzymywała się procesja z katedry do kościoła św. Afry i duchowny głosił kazanie do wiernych, kolejnych historii nie będę przytaczać
Skoro przeszliśmy obok kamiennego krzyża i przekroczyli wewnętrzną bramę, możemy zacząć zwiedzać wzgórze zamkowe.
Na wzgórzu znajdują się trzy ważne budowle.
Najstarsza z nich jest katedra św. Jana i Donata zbudowana w
10. wieku, przebudowywana potem od roku 1250 w stylu gotyckim. Jej poczerniałe ściany i wieże robią wielkie
wrażenie.
Niestety, o możliwości zwiedzania jej wnętrza dowiedziałam się już w połowie
zejścia ze wzgórza zamkowego. Moje kolano odmówiło powrotu.
Na południowo-wschodnim krańcu wzgórza zamkowego znajduje
się zamek biskupi, który do czasów reformacji był siedzibą biskupów.
No i najważniejszy obiekt – zamek Albrechtsburg. Powstał pod
koniec XV wieku jako rezydencja Wettynów. Nie był jednak używany, popadał w
ruinę do czasu, aż August Mocny umieścił w nim manufakturę porcelany. To, co
obecnie podziwiamy w zamku, jest dziełem solidnego remontu dokonanego po
przeniesieniu manufaktury do jej nowej siedziby.
Największe wrażenie wywierają przestronne komnaty zamkowe z
efektownymi sklepieniami i kolumnami. W dziewiętnastym wieku ozdobiono komnaty
wielkoformatowymi malowidłami obrazującymi historię Saksonii. Te jakoś mi nie
przypadły do gustu.
Przewodnik zwrócił naszą uwagę na oryginalne okna - gotyckie, ale o nietypowym kształcie. To okna kurtynowe. Zaś jeden z uczestników wycieczki wypatrzył efektowne ceramiczne piece.
Za to ja opuściłam zamek zauroczona schodami.
Kamienne schody wyglądają lekko, wiją się, jakby były żywymi roślinami. No i są
nadzwyczaj wygodne – kolano nic a nic nie boli.
Z zamkowego wzgórza roztacza się rozległy widok na Miśnię,
jej okolice i Łabę. Żałuję tylko, że nie udało mi się znaleźć właściwego punktu
na brzegu Łaby, żeby sfotografować zamek w całej okazałości.
I to już koniec tej relacji. Wiem, była długa, może nawet nazbyt długa. Ale i tak mam pewność, że pokazałam jedynie ułamek tego, co warto w Miśni obejrzeć.
Jeśli komuś z czytelników brakuje opisu manufaktury porcelany w Miśni, to informuję, że tam się wybierzemy innym razem.
Zdjęcia – Irena i ja
Ładnie tam jest... porcelana jak złoto!
OdpowiedzUsuńPorcelana to dopiero będzie. I nietania.
Usuń