Ścieżka została oznakowana w ubiegłym roku. Prowadzi
drogami, które od lat znamy, ale postanowiłam przejść znane trasy pod nowym
szyldem. Zawsze to jakieś urozmaicenie.
Tym razem skorzystaliśmy z luksusowego dojazdu busem do
Lipowego Pola. Z końcowego przystanku pomaszerowaliśmy najpierw nad malowniczy
staw na skraju wsi. Ku naszemu zdziwieniu woda w nim lekko zamarzła. A wydawało się,
że mróz w nocy nie był duży. Mimo to wystarczył, no i pomalował szronem
otoczenie stawu.
Podczas fotografowania trochę mi zmarzły stopy, trzeba więc
było raźnie ruszyć na trasę w kierunku Świerczka.
Tam wkraczamy na Ścieżkę
Powstańców. Przy niej postój obok kapliczki ufundowanej w roku 1867 przez
powstańca, Andrzeja Kocię. Już tyle razy przytaczałam jej historię, że tym
razem daruję czytelnikom kolejny wykład, zwrócę jedynie uwagę na to, że
kapliczkę odnowiono. Wróciła w nowej formie tabliczka z napisem „Pod twoją
Obronę 1863”, pojawiła się też bardziej efektowna krata zamykająca drzwi. (Dodam link do relacji z tego miejsca 5 lat temu)
Dalsza droga prowadzi leśnym gościńcem.
Ze zdjęć można
wyciągnąć mylny wniosek, że to bardzo przędna droga. Rzeczywiście, ma wiele
przyjemnych fragmentów. Na nich robiliśmy zdjęcia.
Są też coraz liczniejsze rozjeżdżone odcinki, pełne błota i
kolein. Tam trudniej się poruszać, to i zdjęć się nie robi. No, może jedno…
Trafiamy i na puste połacie wyciętego lasu.
Zastanawiające jest tylko to, że nie zauważamy znakowania
ścieżki. W końcu dotarliśmy do skrzyżowania z asfaltową leśną drogą i tam na
drzewie pojawił się patron ścieżki – święty Jakub w małej kapliczce i pierwszy
znak.
Okazuje się, że ścieżka jest znakowana z Szydłowca i musielibyśmy się
odwracać, żeby znakowanie zauważyć. Trochę to przykre dla wędrowców idących z południa na północ, jak
my. Inna rzecz, że droga jest prosta jak strzelił. My ją znamy, to sobie
poradziliśmy, ale przybysze z innych okolic mogą mieć trudności. Dotyczy to
szczególnie wyboru właściwej drogi po wejściu w las za torami kolejowymi.
W końcu dotarliśmy w okolice wsi Barak i tu definitywnie
postanowiłam pożegnać ścieżkę, bo wprowadzała na asfalt. Tego podłoża nie lubimy.
Skręciliśmy więc w lewo do krańca wsi i przy krzyżu weszliśmy w leśną drogę.
Kiedyś to była bardzo dobra droga, w dodatku nie leśna, a
polna. Niegdysiejsze pola stopniowo zarastają samosiejkami. Las nadciąga. Dawniej nawet autem można było tędy przejechać. Teraz po autach zostały koleiny wśród
traw, ale i tak szło się lepiej niż po błocie gościńca.
I tak dotarliśmy na skraj Szydłowca.
Ścieżka prowadzi dalej
do miejsca na obecnym Placu Wolności, gdzie w maju 1863 powstańcy stoczyli
bitwę z Rosjanami. Tam ustawiono słupek początku szlaku. Na tym odcinku ścieżka
ma gęste znakowanie.
Biorąc po uwagę, że dopiero tydzień wcześniej zwiedzałam
miasto, a teraz wyszliśmy w pobliżu przystanku busa, to oczywiste jest
zakończenie wycieczki przy ulicy Kościuszki.
Trasa liczyła około 11 kilometrów. Zapowiadała się na łatwą,
a była zróżnicowana. Jeden z kolegów przejechał ją latem na rowerze. Była
przejezdna, teraz raczej nie wszędzie.
gościniec nazywany przez nas Gościńcem Kościuszki zyskał oficjalne określenie "Ścieżka Powstańców 1863 roku"
Zdjęcia – Edek i ja
Nie zazdroszczę odcinka od torów do strażowej drogi, nie jeden raz pieszo czy rowerem dałem się wpuścić w maliny (będzie sucho bo przecież od miesiąca nie padało...) a tam koszmar. Cieszy odnowiona kapliczka.
OdpowiedzUsuńJa liczyłam też na mróz. W sumie nie było najgorzej, ale potem stopa mnie trochę bolała, bo pewnie na tych przeszkodach musiała się nienaturalnie wykręcać.
Usuń