Dawniej
często wędrowaliśmy tym traktem. Potem seria prac budowlanych rozbudowujących
drogę szybkiego ruchu w pobliżu Szydłowca praktycznie nas od niego odcięła. I
wreszcie teraz sprawdziłam, czy uda nam się dotrzeć na gościniec. Bez problemu.
leśny odcinek gościńca
Wysiadamy w
Szydłowcu na początku ulicy Kościuszki na przystanku przed Zespołem Szkół im.
Korpusu Ochrony Pogranicza. Na placu szkolnym oglądamy pomnik wystawiony w 75.
rocznicę bitwy pod Barakiem oraz 90. rocznicę powstania KOP. U stóp pomnika pod
tabliczką ze stosowną informacją złożono ziemię z pól bitewnych i mogił
żołnierzy KOP. Przez szacunek dla tych żołnierzy nie zaprezentuję owej tablicy,
bo ilość błędów ortograficznych na niej nie pozwala mi na to.
Potem
docieramy do uliczki Polanki. Przy niej znajduje się zapomniany nieczynny
kamieniołom. Mam wrażenie, że pamiętają o nim jedynie osoby z nadmiarem śmieci
– wysypisko na dnie kamieniołomu jest naprawdę duże i uniemożliwia
wejście na teren wyrobiska. Oglądamy teren z górnego poziomu. Ja nawet zdobywam
się na czyn desperacki i schodzę nieco bliżej jednej z kamiennych ścian.
taniec drzew w dawnym kamieniołomie
ściana, do której udało mi się zejść
Na końcu
ulicy Polanki idziemy do przepustu pod obwodnicą i spokojnie przechodzimy na gościniec.
Andrzej jest zdumiony brakiem czegoś w rodzaju tablicy informującej, że oto
jesteśmy na Gościńcu Kościuszki. Obawiam się, że taka tablica nie zostanie
nigdy ustawiona, bo ta nazwa nie funkcjonuje nigdzie oficjalnie. Odkąd wędruję
turystycznie, nasza grupa używa tej nazwy. Tak było i dawniej. Może to jakaś lokalna nazwa. Może
nawiązanie do pobliskiej ulicy Kościuszki. A może faktycznie jakiś oddział
Kościuszki przemieszczał się tą droga z Kielc w kierunku Warszawy. Nie wiem. I
raczej się nie dowiem.
początkowy odcinek gościńca
Trakt zmierza w stronę wsi Sadek, a potem lasem wyprowadza nas do Świerczka. Jest
wygodny i szeroki. Przechodzi wśród pól, a te porastają brzózkami. Szkoda, że
akurat tego dnia słońce zrobiło sobie dłuższą pauzę i nie chce dodać okolicy
barwy.
jesienna polna dróżka (nie szliśmy nią - szkoda)
Leśny
odcinek gościńca jest przyjemny do miejsca, gdzie pojawiają się najwięksi
miłośnicy lasu. Tną drzewa na potęgę. A drogę rozjeżdżają ciężkim sprzętem.
Musimy iść bardzo ostrożnie, poślizgnąć się na tej brei nietrudno, ale z
podniesieniem się może być poważny kłopot.
jak tu iść?
Na szczęście
za jakiś czas droga wraca do normy. Znów jest przyjemnie i wygodnie.
powrót na normalną drogę
Ja na chwilę
schodzę z gościńca, a tam wśród drzew czyha na mnie taki oto uśmiechnięty
łobuzersko stwór.
drewniany kaczozaur
Za lasem przechodzimy obok polanki na skraju wsi Świerczek, gdzie nadal stoi kapliczka ufundowana przez powstańca styczniowego. Gdzieś tylko zniknęła jedna z tabliczek na niej. Mam nadzieję, że to nie wandalizm, a renowacja.
kapliczka AD 2019
tej tabliczki brak - zdjęcie z roku 2016
Z
planowanych atrakcji zostało nam jeszcze odnalezienie i obejrzenie punktu
geodezyjnego w Lipowym Polu. Przed laty znajdował się on wśród pól wsi
niedaleko remizy strażackiej. Miejsca nie zmienił, ale miejsce się zmieniło. Pola
stały się ugorami, zarastają drzewkami. Jeszcze parę lat minie i znak będzie
znajdować się w lesie. Oj, szkoda by było, bo to ważny świadek historii.
znak geodezyjny obecnie
a tak wyglądało jego otoczenie jakieś 40 lat temu
Nazywany
bywa triangulem, choć nie ma tej formy. Służył do pomiarów prowadzonych na
potrzeby Staropolskiego Zagłębia (Okręgu) Przemysłowego. Jest umieszczony na
południku Łysicy. Co ciekawe wybudowano go jako jeden z wielu podobnych punktów
triangulacyjnych w roku 1829 i zachował się chyba jako jedny z nich. Tym
bardziej zasługuje na pamięć i zadbanie. Jak głosi tablica, badania te
prowadził wybitny astronom – profesor Franciszek Armiński, założyciel i
pierwszy dyrektor Obserwatorium Astronomicznego w Warszawie.
jeszcze jedno ujęcie znaku (na mapce pod koniec wpisu jego położenie oznacza krzyżyk)
tablica informacyjna lekko nadtłuczona
jeszcze cała, ale już z drobnymi ubytkami
Zaplanowałam,
że dalsza trasa będzie przebiegać drogą wzdłuż torów. Nie jest to jakaś
spektakularna droga, ale przynajmniej szybko prowadzi do domu. I tu mi się
grupa zbuntowała. Nagle wszystkim się przypomniało, że przecież niedaleko jest
las i możemy nim się dostać do domu. Cóż było robić? Po niedługiej naradzie
ustaliliśmy, że maszerujemy w stronę lasu.
narada taktyczna (i tylko ja mam zanik pamięci)
Polne
miedze zarosły brzózkami i mieliśmy naprawdę malowniczą trasą, która
doprowadziła nas na skraj lasu, a tędy już dotarliśmy bez problemów do niegdysiejszej wsi Skarżysko Książęce, która teraz jest częścią naszego
wielkiego Skarżyska-Kamiennej.
szpalery brzóz - samosiejki czy nasadzenia?
polna tapeta
na skraju lasu
widok na Górę Szpitalną
W ten sposób szybko i sprawnie, choć po asfalcie, dostaliśmy się do domu.
asfalt asfaltem, ale pomnikowy (lekko pochyły, to nie wina zdjęcia) dąb też można spotkać
Trasa liczyła 16,8
kilometra. A słońce zaczęło świecić, jak już byliśmy w domu. Ech…
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Stare i nowe super pomysł...
OdpowiedzUsuńPóki Edward ma stare, korzystamy.
UsuńCiekawa ta wieża triangulacyjna.
OdpowiedzUsuńOwszem. Wcale niepodobna do innych tego typu wież. I jaka historia!
Usuń