Ostatnio nasze wycieczki miały leśne trasy. To z powodu wietrznej
pogody. Pierwsza niedziela grudnia zapowiadała się bezwietrzna, choć pochmurna.
I ta prognoza sprawdziła się idealnie. Dlatego też nasz polny spacer udał się
całkiem nieźle.
Wystartowaliśmy w Zdziechowie zostawiając auto w pobliżu
porządnej drogi na północ. Droga początkowo polna zamieniła się w leśną. Ale,
co to za las w porównaniu z wielkimi połaciami lasów koneckich czy
starachowickich. Ot, niewielki zagajnik.
Zaraz też dotarliśmy do rozległych
stawów w Wałsnowie. Miałam nadzieję, że będą one spowite lekką mgłą pranka, z
której będzie przebijać lustro wody. A co dostałam?
Pochmurny, szary dzień,
stawy prawie pozbawione wody i całkowicie niedostępne. Można je było dostrzec w oddali
przez ogrodzenie.
Przekroczyliśmy Szabasówkę i zaraz znaleźli się we wsi.
Tu nieprzyjemny asfaltowy odcinek w kierunku Bąkowa.
Tu znów przekraczamy Szabasówkę Tym razem po solidnym mostku obok niegdysiejszego
młyna. Już w ubiegłym roku był on w remoncie (tu link), a teraz jest
zamieszkany. Z tego powodu już zdjęć nie będzie, bo nie wiem, czy właściciele
sobie życzą obnoszenia się po Internecie ze zdjęciami ich domu.
Dalsza droga przyjemna – pola, zagajniki i czyste powietrze.
Spotykamy figurkę maryjną, która przez rok mocno się postarzała.
Krótki postój kanapkowy w zagajniku, gdzie rosną ostatnie
grzyby jesieni – gąski zieleniatki i ruszamy w kierunku Zdziechowa.
Pola tu rozległe, mazowieckie. W oddali majaczą bezlistne
brzózki. Idzie się świetnie, tylko glina oblepia niemiłosiernie buty. Ciężko to
potem w domu wyczyścić.
Przed Zdziechowem skręcamy do drogi, od której zaczęliśmy
trasę i po wycieczce.
Niedzielna trasa była łatwa – 9,5 km, łagodna, bez
wzniesień i przeszkód. Na rower dobra, ale stanowczo za krótka.
Zdjęcia – Edek i ja
Pamiętam te stawy malownicze tereny...
OdpowiedzUsuńJa też je miałam we wdzięcznej pamięci, dlatego trochę mnie zaskoczyły swoją zimową wersją. Mimo to się cieszę ze spotkania z nimi, bo warto zobaczyć coś inaczej niż zwykle.
Usuń