czwartek, 25 września 2025

Nad zalew w Sielpi po sezonie

Wpadłam na ten pomysł zupełnie spontanicznie. Wymyśliłam trasę dla każdego – i dla miłośnika spacerów po lesie, i dla zakochanego w ciszy i spokoju nad wodą, i po prostu dla nas. 
 

Zatrzymaliśmy się na parkingu przy zalewie, skąd powędrowaliśmy szlakiem niebieskim na południowy zachód. 
 

Las jeszcze zielony, choć z oznakami jesieni.
 


Jakimi? To grzyby, rzecz jasna. Naiwnie miałam nadzieję, że tym razem ich nie spotkamy. Nic z tego. Sama wypatrzyłam przypadkiem pierwszego prawdziwka, a potem zaczęło się już prawdziwe grzybobranie.
 

Idąc niespiesznie przekroczyliśmy szosę i dotarli lasem do drogi pożarowej, którą skierowaliśmy się na południowy wschód. Na tej drodze grzybów nie było, ale na leśnych ścieżkach bezczelnie wyrastały na samym środku drogi. 
 

Kolejna droga – na północ – okazała się bardzo przyjemna. Mam wrażenie, że nawet ładniejsza niż ta ze szlakiem. Tu przeważały brzozowe zagajniki z przyjemnie wijącymi się wygodnymi dróżkami.
 



I tak dotarliśmy na skraj lasu, gdzie urządziliśmy postój na posiłek, a potem stawiliśmy czoła otoczeniu zalewu.
 

Przyszło nam się zmierzyć z silnym i bardzo zimnym wiatrem, który przeszywał na wskroś, kiedy wędrowaliśmy brzegiem lasu nad wodą. Mieliśmy stąd widok na wyspę na zalewie, sosnowy las i niestrzeżoną plażę. 
 

 
Sam las, choć przyjemny do wędrowania, nie chronił przed wiatrem. Leśny brzeg czasem wcinał się klinem w wodę zalewu, czasem odsuwał od niej i powstawała niewielka piaszczysta plaża. 
 


Tak dotarliśmy do malowniczego mostku, który przechodzi w pobliżu miejsca, gdzie łączą się Czarna Taraska i Czarna. Dalej Czarna tworzy zalew i to nad nią przerzucono mostek.  
 


Na wysepce na zalewie zaskakująco spokojnie – wiatr mniej dokuczał. Spotkaliśmy nawet kilkoro solidnie okutanych spacerowiczów. Brzeg tu trawiasty, świeżo wykoszony. Stąd widok na sielpiańskie molo, czyli pomost łączący niewielki półwysep z wysepką na zalewie.



Niestety, pomost na molo niedostępny. Wygląda dobrze, ale z jakiegoś tajemniczego powodu obowiązuje tam zakaz wstępu.
 

Kolejna część spaceru przebiegała plażą. 
 

Zamontowano tam wygodne pomosty dla spacerowiczów, nie trzeba więc wędrować po piasku i przeszkadzać ewentualnym plażowiczom. Podobno latem bywało ich tu mnóstwo. 
 
ten pomost do cumowania łodzi
 
Po sezonie mieliśmy pustą plażę tylko dla siebie, samotne łódki na wodzie i puste samochodziki wodne. 
 

 

A woda tak czysta, że aż trudno uwierzyć...
 

Domknęliśmy nasz spacer nad wodą idąc przyjemną ścieżką wzdłuż szosy, od której oddziela płot i przyjemny pas zieleni z ławeczkami. Na tym odcinku było najcieplej – my szliśmy w słońcu, a zalew widziany pod światło mienił się kryształami.
 

Jeszcze tylko zatrzymaliśmy się na koronie zapory przy krzyżu z roku 1859. Jego fundatorami byli tutejsi górnicy, którzy potwierdzili to w stosownej inskrypcji: „Górnicy z Sielpi  Bogu wszechmogącemu w 1859 roku stawiają”. Krzyż odlany z żeliwa w koneckich odlewniach został niedawno odrestaurowany. 
 
 
Na zakończenie relacji spójrzmy na most nad Czarną Konecką w Sielpi. I już możemy zakończyć wycieczkę.
 


Trasa liczyła 11,5 kilometra. Była bardzo łatwa. Na rower świetnie się nadaje, nawet na odcinku wokół zalewu. Grzyby nie zawsze będą zatrzymywać turystów. A nawet, gdyby, to tym bardziej warto wiedzieć, gdzie rosną. :)
 

PS. 
Na zakończenie zagadka. Nie mogłyśmy się z Basią zdecydować, jaki ptak lata po niebie nad zalewem - kaczka, łabędź czy może latający pingwin. 
 

 
Zdjęcia – Edek i ja

 

2 komentarze: