środa, 5 lutego 2014

Podkradziona wycieczka

Planowałam po cichu to przejście od jakiegoś miesiąca i ciągłe się nie mogłam zdecydować, aż tu nagle – SMS od kolegi Edwarda z informacją o trasie na środę – moja trasa! Ale dobrze się stało, ambitne to było przedsięwzięcie, sporo błądzenia po lesie i lepiej, że prowadził stary wyga, ja jestem jeszcze za cienka w uszach na takie eksperymenty turystyczne. Zwłaszcza, że już na starcie sie nie popisałam - kupiłam bilet do Stąporkowa zamiast do Płaczkowa.  Na szczęście kierowca nie zmuszał mnie do odbycia całej podróży i pozwolił wysiąść z grupą.
W Płaczkowie skręciliśmy do lasu i maszerowali ścieżkami nad Kamienną. Czasem się do niej zbliżaliśmy, żeby zrobić parę zdjęć, czasem ścieżka oddalała nas od rzeki. W dali warczały piły, czuć było zapach żywicy – ścinka drzew szła pełna parą. 

Kamienna w okolicy Górek

W Gilowie oglądamy pozostałość po nieistniejącym już drewnianym młynie. Nie był on napędzany kołem wodnym, lecz nowoczesną turbiną. Zachowały się jedynie resztki murowanej budowli, w której mieściła się motorownia. Jej silnik spalinowy o mocy 25 KM napędzał młyn w przypadku niskiego stanu wody.

Kamienna w Gilowie

zrujnowany przelew obok młyna

motorownia i jej wnętrze (nie wchodziliśmy do środka - bez obaw, to zdjęcie zrobiono przez okno)

most na Kamiennej w Gilowie

Na drodze spotykamy sympatyczną panią O., dla której historia młyna, to historia jej rodziny. Boleje nad stanem obecnym tego miejsca. Od niej też dowiadujemy się, że oryginalna przedwojenna willa na wzgórzu, która zwróciła naszą uwagę, to letnia rezydencja dawnego właściciela tych terenów Aleksandra Smolińskiego. Pani O. ma mnóstwo pamiątek związanych z historią młyna, zdjęć z czasów jego świetności, chętnie i ciekawie opowiada o losach rodziny. Jak by to było dobrze, gdyby i to miejsce zyskało taką szansę odbudowy, jak młyn w Jędrowie!


dom dawnych właścicieli młyna

Niestety, musimy iść dalej. Mamy zamiar znaleźć kamieniołom w Henrykowie, który znajduje się gdzieś tam w lesie. No i na zamiarze cała sprawa się kończy. Zimą nie jest łatwo znaleźć cokolwiek w lesie, śnieg nie jest wprawdzie głęboki, ale ścieżki musimy sobie sami przedeptywać, napotkane ślady zachęcają do obrania innego kierunku niż planowany i w rezultacie lądujemy w zakolu Kamiennej. Akurat ten odcinek wygląda na zamarznięty, ale przecież zaczyna się właśnie odwilż. Co robić? Słuchać szefa, który mężnie wkracza na lód i spokojnie przechodzi na drugi brzeg. Nas też namawia, ale dobrze mu mówić, przecież jest najlżejszy z nas. W końcu ulegliśmy namowom i wszyscy suchą nogą przeszli na drugi brzeg.

 to nie spacer po śniegu lecz przeprawa przez zamarznięta Kamienną

A tam już zalew w Bliżynie i dzieciaki na łyżwach śmigają po nim. To może jednak nie było się czego bać?  Z Bliżyna wędrujemy porządną leśną drogą a potem znów bezdrożami, po raz kolejny pokonujemy rzekę – tym razem po kładce. 

kładka niezła, ale brak poręczy
 
Napotykamy też ciekawy mostek kolejowy. Zastąpił on dawny most zniszczony podczas powodzi kilka lat temu. Przy okazji wybudowano tu imponujące kaskady spowalniające ewentualny bieg wody, który niszczył znajdujące się poniżej zabudowania. Jak widać na poniższym obrazku, woda teraz tędy nie płynie.

cud techniki hydrologicznej

My zaś docieramy do Bugaju i postanawiamy zakończyć przygodę ze śniegiem pod stopami.  

Zdjęcia - Edek i ja

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Teraz jest dobrze widoczny, bo liście nie zasłaniają, ale latem też może być ciekawy.
      Wstyd się przyznać, ale wędrujemy po tych terenach kopę lat, a ten młyn dopiero pierwszy raz widzieliśmy dzisiaj.

      Usuń
  2. Fajna trasa... sporo nowości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trasa miała jeszcze jedną zaskakującą niespodziankę - po przejściu 12 km mieliśmy dość i zdobyliśmy się jedynie na wysiłek dotarcia do przystanku. Tak śnieg potrafi turystę wykończyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani O
    Pozdrawiam Panią Anię, dziękuję za zdjęcia zapraszam ponownie wiosną na konwalie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie; właśnie wczoraj na wycieczce rozmawialiśmy, że musimy w te strony jeszcze zajrzeć przy wiosennej lub letniej pogodzie.

      Usuń