poniedziałek, 10 lutego 2014

Bliskie spotkania z Kamienną


Kolega Edward odczuwał po środowej wycieczce niedosyt widoków tej rzeki. Zaplanowaliśmy więc wspólnie wycieczkę na niedzielę tak, by trasa przebiegała w pobliżu Kamiennej i dawała możliwość podziwiania jej urody na odcinku od Starego Gostkowa do Boru. Mnie bardzo zależało na tym, żeby nie narażać nikogo na wpadnięcie do rzeki podczas pokonywania oblodzonych kładek, więc wybrałam trasę zielonym szlakiem rowerowym od Wołowa do Boru.
I tak to wszystko pięknie wyglądało w teorii. A co z praktyką?
Rzekę udało się bez trudu znaleźć, pierwszy most na niej też. Kilka zdjęć i w dalszą drogę. 

Kamienna widziana z mostu w Starym Gostkowie (obecnie jest to część Wołowa)

Tuż przed Wołowem znaleźliśmy się w pradolinie Kamiennej, która tworzy rozległy wąwóz, a rzekę można podziwiać z wiejskiej drogi. Nie wszystkim to wystarczyło. Prawdziwy miłośnik przygód zszedł w kierunku wody i idąc o jeden krok za daleko zaliczył bliskie spotkanie trzeciego stopnia z wodą. Ale zdjęcia są – oto postawa godna wytrwałego turysty.

mały staw z wysepką w pradolinie Kamiennej

Kamienna w Wołowie

Po wyżęciu garderoby ruszyliśmy dalej. Teraz nastąpił marsz szlakiem rowerowym. Znów sami siebie zaskoczyliśmy, bo nikt z nas jeszcze tędy nie wędrował, a idzie się ładnym lasem, droga szeroka, średnio śliska (to teraz przy roztopach norma), zza drzew przeziera Kamienna. A droga doprowadza nas do pomnikowego dębu w pobliżu ulicy Kilińskiego.

 na szlaku rowerowym

mały strumyk też nam się trafił

dąb w pobliżu ul. Kilińskiego

My zaś zawracamy wzdłuż rzeki na Bór. Teraz dodatkowo świeci nam słońce i idzie się raźniej. 

 Kamienna w okolicach Boru

Kolejny odcinek trasy to moja osobista porażka – co to za kierownik trasy, co nie umie znaleźć drogi! No, ale jak ją znaleźć, kiedy na mapie widzi się ścieżkę na skraju lasu, a iść trzeba w głąb tegoż? Skąd taka zmiana? Z siły przyrody – las się rozrasta, pola ustępują, bo ich nikt nie uprawia, a kartografowie nie mają o tym pojęcia. Dzięki pomocy Edwarda udało się jednak trafić do domu. 

 ścieżka na skraju lasu

Ale trzeba przyznać, że wycieczka, choć krótka, okazała się bardzo męcząca, bo wysoka temperatura i śliskie podłoże nie ułatwiały wędrówki.  

Zdjęcia – Edek i ja

6 komentarzy:

  1. Sporo śniegu w lesie.Ale szlaki przedeptane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej wyślizgane, śnieg topniej i zamarza, więc bywa ślisko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że bliskie spotkanie nie skończy się zapaleniem płuc... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie. Niektórzy mają więcej odporności niż ostrożności.

      Usuń
  4. Czy zimą, czy latem dla mnie ta rzeka jest magiczna. Pozdrowienia dla wytrwałych i odważnych :) http://www.youtube.com/watch?v=D90UXQlXPHI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za link do filmu. Świetny pomysł na wędrówkę w taki deszczowy dzień jak dzisiaj.

      Usuń