Tyle
razy już się tam było, że trudno się doliczyć. Niektóre szczyty zdobywane po
kilka razy, bo mają różne możliwości podejść. Czyli – nic nowego.
Czyżby?
Czyżby?
Góry,
jakie są, każdy widzi. Ale można spróbować popatrzeć na nie z innego punktu
widzenia. Zwłaszcza, że jest bus, który wiezie człowieka komfortowo (w radiu
wreszcie „trójka”!) aż do Koniakowa. A tam szlaczek turystyczny łatwiutki,
widokowy.
Ochodzita - ileż razy na nią patrzyliśmy z różnych perspektyw!
okolice Koniakowa
obserwatorzy
Są
i inne trasy z widokami. No może nie nazbyt łatwe, ale odrobina wysiłku nawet
zaawansowanemu turyście nie zaszkodzi.
widoki na Kopę Skrzyczańską
rzut oka na Stożek Wielki (już po zejściu z niego)
widok z Krzakowskiej Skały na Pasieki
góry za płotem - widok na rozwidlenie Wisła Malinka i Wisła Czarne
Poza
tym głupio tak pojękiwać ze zmęczenia, jak na ten sam szczyt młodzież wjeżdża
rowerkiem.
Kiczory
Ostatecznie
można spróbować włazić na górę bez szlaku. Czasem się uda bez problemu (tak
mieliśmy z Kiczorami), a czasem pnie się człowiek mozolnie po stromiźnie od
trawki do trawki, żeby dostać się na Równicę, która z drugiej strony pełna
zmotoryzowanych zdobywców. Co kto lubi.
w lesie na Równicy (bez szlaku)
były strumyk przy szlaku czerwonym na Równicy
Zdarza
się też niezapomniane schodzenie po stromiźnie. Niby znamy takie stromizny i z
naszych gór. Ale tam jakby dłuższe i bardziej strome te zejścia.
zejście z Zebrzydki (Znacie taką górę?)
Zebrzydka we mgle
niebieski szlak ze Stożka Wielkiego
Dla
urozmaicenia życia turysty zaawansowanego namnożyło się teraz ścieżek
dydaktycznych co nie miara. O, te to potrafią sprawić niespodziankę – na
prostym odcinku znak koło znaku, ale niech no się tylko jakie skrzyżowanie
trafi – tu już sobie samemu trzeba szukać drogi. Logika taka.
Czupel, na który prowadzi "Szlak Myśliwski" (więcej o nim później)
Przy
okazji wyjazdu w nasze ulubione góry warto zajrzeć do paru
rezerwatów przyrody. Wypada się czasem
oderwać od maszerowania.
buki w rezerwacie Zadni Gaj
rezerwat Czantoria
No
i roślinki górskie znów nam się pchały w obiektyw. A czasem i żuczka się napotkało.
starzec Fuchsa
naparstnica purpurowa
ta naparstnica już przekwitła
niecierpek Roylego
galas na liściu buka
biegacz zielonozłoty (leżał, biedak, brzuszkiem do góry, więc go odwróciłam delikatnie i jaki się piękny okazał)
I
tak nam minął tydzień w Beskidzie Śląskim. Kilka ciekawostek pokażę wam w
następnych wpisach. A nuż okażą się warte obejrzenia? Kto wie …
Zdjęcia - Edek i ja
Ciekawa relacja... a już myślałem ,że znam Beskid Śląski ? :)
OdpowiedzUsuńMnie też się wydawało, że nic tam nowego nie znajdziemy. Ale skoro nasze okolice potrafią zaskoczyć czymś nowym, to co dopiero taki Beskid. Mogę się założyć, że przy następnej wyprawie znów się nowości znajdą.
UsuńPiękne miejsca . Wspaniale zdjęcia , które podkreślają ich urodę i zwracają uwagę na szczegóły .
UsuńDziękuję.
Usuń