Od
pewnego czasu „ciągnie” mnie w okolice raczej górskie. Oczywiście na nasze,
świętokrzyskie możliwości.
Tym
razem zapragnęłam zajrzeć na początek czerwonego szlaku im. Edmunda
Massalskiego.
W gruncie rzeczy, mam ochotę i na drugi koniec tego szlaku, ale
tam to już pojedziemy, jak się cieplej zrobi, bo trzeba wyjechać z domu o
nieprzyzwoicie wczesnej porze.
W
ładny październikowy dzień startujemy w Kuźniakach. Jak się okazuje, tak dawno
tam nie byłam, że widok osiemnastowiecznego pieca zupełnie mnie zaskoczył.
Zarósł, biedaczek, już mocno.
ruiny wielkiego pieca z roku 1782
Nie
rozczulamy się, pora na szlak. Podczas podejścia na Kuźniacką jest jeszcze
chłodno, a i słońce słabo świeci. Z mroków niepamięci wynurzają się skałki na tym odcinku szlaku. To znaczy –
wcale ich już nie pamiętałam.
skałki na Górze Kuźniackiej - część rumowiska (prawdopodobnie pomnik przyrody, ale tablica informacyjna mocno wypłowiała i brak pewności)
skałki w obniżeniu między górami Kuźniacką a Perzową
Następna
góra – Perzowa, na której byliśmy rok temu (tu można sprawdzić). Na niej ładnie
jesiennie. I coraz cieplej.
jeszcze łagodnie (za kilka chwil zacznie się bardzo ostre podejście)
w rezerwacie Perzowa Góra
skalna kaplica św. Rozalii (bez takiego zdjęcia nie ma relacji z Perzowej Góry, to tak, jak by się tu nie było)
Odpoczywamy
w marszu na odcinku od Perzowej w stronę Siniewskiej, która nieśmiało wyłania się z
mgły. A samo podejście nieźle rozgrzewa. Cóż, jest to w końcu najwyższy szczyt
Pasma Oblęgorskiego.
zamglona Siniewska na horyzoncie
pola między Perzowa a Siniewską
W trakcie podchodzenia robimy postój w pobliżu platformy widokowej. To mogło
być miejsce z rewelacyjnymi widokami na okolicę, ale widoki akurat zrobiły
sobie wolne. Cała okolica zakryta lekką jesienną mgłą.
platforma widokowa chwilowo bez widoków
Teraz tylko wejść na szczyt i możemy zacząć kolejne radosne schodzenie.
jesiennie czerwony szlak na Siniewską
Przed
nami Barania Góra. Nawet się człowiek nie zmęczył podejściem. I już schodzimy.
w drodze na Baranią Górę
tyle słońca w całym lesie
Na zejściu z Baraniej jest trochę lepiej z widokami. Te jakby mniej zamglone. I w tym miejscu najbardziej rozległe.
widoki na północ ze zbocza Baraniej Góry
Docieramy
do szosy, za którą już planowane przejście na Wzgórza Tumlińskie. I one mogą
być niebrzydkie w jesiennych barwach. Okazuje się jednak, że większość grupy ma
inne plany wycieczkowe.
Nastąpiła
zmiana prowadzącego oraz trasy. Prowadzący wybrał rewelacyjny odcinek asfaltem
w kierunku Bobrzy (wsi). Główna atrakcja – intensywny marsz. To zamiast
kamieniołomu na Ciosowej.
Później
zrobiło się trochę lepiej, bo asfaltu chwilowo zabrakło. Mieliśmy nawet
przyjemne miejsce nad Bobrzą (rzeką) i malownicze rozlewiska jej dopływu w
okolicy Miedzianej Góry.
Bobrza
rozlewisko na Młynku
No
i zaliczyliśmy przemarsz po okolicy toru samochodowego.
morze asfaltu, czyli tor samochodowy Miedziana Góra
Potem
wędrujemy lasem u podnóża Wykieńskiej. Idziemy szybko. No, bo czym się tu
zachwycać, a pociąg niedługo.
Została
jeszcze jedna góra z mojego planu – Grodowa. No, tu to nawet mnie się nie chce
włazić. Niby po co? Żeby zobaczyć kamieniołomy w jesiennej szacie? Nie ma
takiej potrzeby. Przemykamy u podnóża i tej góry.
las u podnóża Grodowej
W
Tumlinie znów widoki – i te zamglone.
każdy, kto chodzi czerwonym szlakiem, zna to drzewo nad chodnikiem przy skrzyżowaniu w Tumlinie
Tumlin Węgle - widok na Pasmo Dymińskie
Zdążamy na pociąg o 14:14! Skorygowana trasa liczyła 23,6 kilometra. I mogła
być zupełnie inna, ale widocznie musiała być taka. A przecież późniejsze
pociągi też kursują. I to co godzinę.
Zdjęcia – Edek i ja
Mocne foty... Rozalia - koniecznie.
OdpowiedzUsuńOczywiście. To teraz moja patronka wycieczkowa. Dawniej czekała przy oknie, aż wrócę, a teraz z góry pilnuje.
UsuńNa jednej ze skałek na Kuźniackiej Górze jest wyryty herb. Mnie się nie udało go wypatrzyć, ale widać go na pożyczonej fotce
OdpowiedzUsuńhttps://opencaching.pl/upload/4E826077-8C45-0F63-2207-09E08EA577EF.jpg
Chodzi o skałki, które są w pobliżu skrętu w lewo (na północ) szlaku.
Mniej więcej takie współrzędne 50.976450 20.374600
Byliśmy przy tych skałkach, ale tempo marszu nie pozwoliło na szukanie takich ciekawostek, a szkoda. Następnym razem muszę lepiej zaplanować trasę, żeby nie było takiego pośpiechu, bo sprawa herbu bardzo ciekawa.
UsuńJak zwykle wrzucasz niezwykłe ciekawostki! Brawo!
UsuńMam wrażenie, że nasz parlando ma całe archiwum takich ciekawostek i ciągle nas inspiruje. czekam na kolejne. A na razie informacja, która uzyskałam wczoraj na wieczorku poetyckim, gdzie poeta spod Perzowej Góry opowiadał, że tam na skałkach młodzież okoliczna zostawiała wyryte wyznania miłosne. Może warto poszukać serc przebitych strzałą ze sto lat temu?
UsuńMam nieprzepartą chęć dołączyć do waszych "włóczęg". Zwłaszcza jak widzę te zdjęcia... Wijąca się droga wręcz zaprasza... Pozdrawiam serdecznie!
UsuńBardzo proszę dołączyć. Kontakt przez formularz kontaktowy na pasku po prawej stronie. Jeśli będzie podany adres mailowy, odpowiem. Taka wiadomość nie jest wyświetlana na blogu.
UsuńA mnie nikt nie powiadomił...;(
UsuńA napisałeś do mnie na formularzu kontaktowym?
UsuńW razie konieczności do Ciebie mogę pisać na Berdyczów. ;)
Mimo wszystko ciekawa trasa,nawet bardzo ciekawa. Grupa ma swoje dobre i złe strony. Ja zazwyczaj wędruję sam,taki mus wynikły z pracy na zmiany.
OdpowiedzUsuńA po tych skalkach mozna by poskakac spory szmat czasu.
Z czasem to jest tak - Ty musisz zdążyć do pracy, my mamy przesiadki.
UsuńW obu przypadkach trzeba wybierać, co obejrzeć, a co zostawić na inny wypad.
Dokładnie - wiesz co boli najbardziej - świadomość opuszczonych miejsc w terenie do którego być może już nigdy się nie wróci.
UsuńCzęsto sobie obiecujemy, że wrócimy za miesiąc, dwa, a życie planuje inaczej. W takich Kuźniakach 5 lat nie byłam.
Usuń