Tym
razem start na północ od pasma – w Grzymałkowie. I wędrówkę kończymy w
Oblęgorku.
widok z Grzymałkowa na Pasmo Oblęgorskie
Dlaczego?
Bo chciałam zobaczyć znajdujący się w Grzymałkowie stary kościół pod wezwaniem
św. Michała Archanioła. Nie jest to jakoś specjalnie wiekowa budowla –
neogotycki kościół zbudowano w roku 1859; był używany ponad sto lat, a od lat
siedemdziesiątych ubiegłego wieku stoi nieużywany i popada w ruinę. Mnie się podoba,
a jak wam – nie wiem. Tu kilka zdjęć zrobionych zza niedostępnego kościelnego
muru.
kościół św. Michała Archanioła w Grzymałkowie
Niedawno
przeczytałam, że na grzymałkowskim cmentarzu znajdują się nagrobki Kołłątajów,
ale jakoś tak nam nie po drodze było na ten cmentarz. Może innym razem…
Potem
wędrujemy na południe. I to, zdaniem Janka, cały powód pewnych późniejszych niepowodzeń
wycieczkowych, bo ja idąc trzymam mapę „do góry nogami”, co skutkuje pomyleniem
zachodu ze wschodem i tak dalej.
Ale
dotarcie do podnóża Perzowej wychodzi nam nadspodziewanie dobrze – znajdujemy ładne
leśne drogi, jedną malutką wioskę, a w niej ciekawą kapliczkę.
kapliczka w stylu "zrób to sam"
W
końcu jednak trzeba się wspiąć na Perzową. I to bez szlaku. Stromo jest. No,
trochę. Ale w końcu lekko zziajani zdobywamy szczyt i odpoczywamy w okolicy skalnej
kaplicy świętej Rozalii.
lilia złotogłów - chluba Rezerwatu Przyrody Góra Perzowa
szlak prowadzący na szczyt Perzowej
skalna kaplica św. Rozalii
mroczne wnętrze kaplicy
przecudnej urody portret świętej
Najważniejszym
punktem programu jest zdobycie Siniewskiej – najwyższej góry Pasma
Oblęgorskiego. To idzie nam bardzo sprawnie, choć na skutek strajku
śniadaniowego musimy zrobić sobie dłuższą przerwę na posiłek. Szczyt zdobyty,
ale lekki niedosyt pozostał – nie wyróżnia się on jakoś szczególnie – ani tabliczki,
ani nawet znaku.
Siniewska przed nami, za nią Barania
pola na północ od Huciska
jęczmień
Po zejściu z Siniewskiej znów podziwiamy widoki na południe. Tym razem oglądamy okolice Strawczyna.
widok na Padół Strawczyński
A potem znów w las. czerwony szlak prowadzi na Baranią Górę, gdzie zamierzamy się z nim rozstać i przejść na czarny.
jeszcze na czerwonym szlaku
Siniewska przed nami, za nią Barania
pola na północ od Huciska
jęczmień
Po zejściu z Siniewskiej znów podziwiamy widoki na południe. Tym razem oglądamy okolice Strawczyna.
widok na Padół Strawczyński
A potem znów w las. czerwony szlak prowadzi na Baranią Górę, gdzie zamierzamy się z nim rozstać i przejść na czarny.
jeszcze na czerwonym szlaku
Na
Baraniej Górze dochodzi do głosu moje odwrotne trzymanie mapy. Wydaje mi się,
że przegapiliśmy zejście na szlak czarny. Jak to możliwe? Przecież to bardzo
wyraźnie oznakowane miejsce. Moja panika udziela się grupie i wszyscy
opuszczamy zgodnie szlak czerwony i maszerujemy do lasu szukać czarnego. O, się
naszukaliśmy. Im bardziej go szukaliśmy, tym bardziej go nie było. Ale za to
trafiły się ładne wąwozy, trudne do przejścia ścieżki – trochę przygód.
gdzieś na zboczu góry
gdzieś na zboczu góry
W
końcu wyszliśmy z lasu. Ale nie w Oblęgorku, nie. W przysiółku Studzianki
(teraz to raczej ulica). I zapychaliśmy dwa kilometry asfaltem. Karą za
gapiostwo było palące słońce.
Oblęgorek
też się w końcu znalazł. Pomaszerowaliśmy do pałacyku.
pałacyk Sienkiewicza - południowa weranda
chwila spokoju tuż przed atakiem gromady dzieciaków, które właśnie wychodzą z muzeum.
okazały jesion przy drodze do pałacyku
My zaś chcemy obejrzeć wystawę przygotowaną na Rok Henryka Sienkiewicza. Nosi ona tytuł „Czas mierzony szwajcarskim zegarkiem” i jest poświęcona dwóm ostatnim latom życia pisarza spędzonym w Szwajcarii. Można tu zobaczyć ostatnie fotografie pisarza, wysyłane przez niego listy i kartki, dokumenty świadczące o jego zaangażowaniu w działalność Generalnego Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, którego pracami kierował mimo coraz słabszego zdrowia i wieku.
widok ogólny ekspozycji
przybory piśmienne pisarza
popiersie Henryka Sienkiewicza
Tyle zwiedzania na razie. Więcej obiektów i informacji z wystawy pokażę w specjalnym wpisie na rocznicę śmierci pisarza.
pałacyk Sienkiewicza - południowa weranda
chwila spokoju tuż przed atakiem gromady dzieciaków, które właśnie wychodzą z muzeum.
okazały jesion przy drodze do pałacyku
My zaś chcemy obejrzeć wystawę przygotowaną na Rok Henryka Sienkiewicza. Nosi ona tytuł „Czas mierzony szwajcarskim zegarkiem” i jest poświęcona dwóm ostatnim latom życia pisarza spędzonym w Szwajcarii. Można tu zobaczyć ostatnie fotografie pisarza, wysyłane przez niego listy i kartki, dokumenty świadczące o jego zaangażowaniu w działalność Generalnego Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, którego pracami kierował mimo coraz słabszego zdrowia i wieku.
przybory piśmienne pisarza
popiersie Henryka Sienkiewicza
Tyle zwiedzania na razie. Więcej obiektów i informacji z wystawy pokażę w specjalnym wpisie na rocznicę śmierci pisarza.
Wycieczkę zakończyliśmy na
niewidzialnym przystanku (jest, ale bez oznakowania) w Oblęgorku, gdzie podliczyliśmy
długość trasy – 16 kilometrów. Podjechał bus z tym samym kierowcą, który wiózł
nas rano za 6 zł do Grzymałkowa; powrót wypadł za 4,50 zł. Czyli marny zysk na wędrowaniu –
wyszło nam ok. 10 groszy oszczędności na kilometrze. To może taniej wyjdzie siedzieć
w domu?
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Inwencji Wam nie brakuje,fajna fotorelacja... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńStaramy się o jakieś urozmaicenie. Dla kogoś, kto wieki całe wędruje, wszystko już było.
UsuńBłądzić rzeczą ludzką jest (jedna z firm która wykonywała prace w moich zakładach, przysłała jako kierownika faceta o imieniem Lucjan - dość szybko przyjęło się powiedzenie "błądzić to rzecz Lucka")
OdpowiedzUsuńRajd znakomity - opuszczony kościół to dla mnie nowym - jeszcze takich w Polsce nie widziałem - no poza Trzęsaczem ale to inny przypadek.
Rożne obiekty spotykamy podczas wędrówek. Nieoczywiste też się trafiają.
UsuńA, Lucek to ja! Zwłaszcza z mapą w ręku.
Usuń