Nierzadko
zyskuję w ten sposób inspirację do tras, a czasem zdarza się prawdziwa gratka –
dowiaduję się o zupełnie mi nieznanych miejscach. Taką gratkę zgotowali nam
niedawno Poszukiwacze Przygód pokazując na blogu świetne skałki na zboczu Góry
Miejskiej (tu link). Dostałam od nich namiary na skałki i ruszyliśmy na
poszukiwanie tego, co przez lata całe było na wyciągniecie ręki, a wciąż
omijane.
Pierwsze
podejście w lipcu spaliło na panewce – deszcz nas wystraszył i wycofaliśmy się.
Potem busy
do Bodzentyna wycofano w niedziele. I wreszcie trzecia próba miała szanse
powodzenia, chociaż pogoda zapowiadała się w środę raczej niespecjalna.
Wystartowaliśmy
w Bodzentynie szlakiem niebieskim na Miejską. Widoczność na okolicę raczej
słaba – wszystko spowite mgiełką.
widok na Bodzentyn z podejścia na Górę Miejską
Potem marsz
lasem aż do miejsca, gdzie szlak ostro skręca w lewo. Jest tam słabiej widoczna
ścieżka, którą poszliśmy dalej prosto i od niej zaczęliśmy schodzić w dół cały
czas posługując się kompasem, żeby znaleźć podane przez Poszukiwaczy
współrzędne.
las na zachodnim zboczu Góry Miejskiej
Różnie z tym było – kompas co chwila zmieniał zdanie, ale
trafiliśmy na nawigację z najwyższej półki. To oczywiście grzybiarze (nasza wersja GPS - Grzybiarze Poszukujący Skarbów). Potwierdzili,
że dobrze idziemy, udzielili drobnych wskazówek i trafiliśmy najpierw na grupę
niewielkich skałek malowniczo rozrzuconych na zboczu.
na początek skalne maluchy
To jednak
ewidentnie było „nie to”.
Przeszliśmy
nieco w lewo i wreszcie je zobaczyliśmy – spore skałki leżące oddzielnie i
grupa dużych. Są to piaskowce dolnego dewonu.
grupa dużych skałek z bliska
Spędziliśmy
tu sporo czasu na zaglądaniu w różne szpary, łażeniu po skałach (ostrożnie),
podziwianiu różnorodnego mchu porastającego ich powierzchnie.
nie ma lekko
A kuku!
różne gatunki mchu
Jeśli
zajrzeliście na blog Poszukiwaczy, wiecie, że skałki skrywają 3 jaskinie, z
których najdłuższa jest Bodzentyńska Szczelina (5 metrów). Obejrzyjcie je sobie
na tamtym blogu – my nie mieliśmy ani odwagi ani sprawności, żeby je
penetrować.
wejście do jaskini
ślady na tej skale świadczą o próbach rozbijania skał, może ich przeniesienia gdzieś na plac budowy
Żal było
ruszać dalej w drogę, ale nie zabraliśmy sprzętu biwakowego i wypadało jakoś
wrócić do domu.
pożegnalny rzut oka na skałki
Dotarliśmy
znów do szlaku, a nim przez Łąki Miłości szliśmy dalej. Mieliśmy nawet niedługi
postój.
powalony dąb
pomosty dla pieszych i kolarzy
na niebieskim szlaku
Potem jakoś
nas zniosło na prawo w stronę szosy bodzentyńskiej i leśnych dróg, którymi
wyszliśmy w okolicy Psar Kątów. Mamy tu swoje ulubione polne drogi, którymi
dawno już nie chodziliśmy. Tym razem
pojawiła się myśl, że coś te drogi za bardzo porządnie wyglądają – chyba gmina
szykuje tu asfalcik.
pierwsze jesienne barwy
a tu przykład, jak można skutecznie oszpecić starą kapliczkę nowymi oznakowaniami
Pola Psar w
tej okolicy zwykle prezentują się malowniczo. Tym razem były zamglone, siąpił
drobny deszczyk. Mokre trawy moczyły nam buty.
Mimo to
wdrapaliśmy się na Lisi Ogon, z którego znów prawie niewidoczne widoki.
zamglona Łysica widziana z zielonego szlaku
deszcz zmoczył i owoce róży i marcinki
przydrożny słodziak
Potem
kawałek drogi szlakiem przez pasmo Klonowskie i zejście do Huciska. Tu już
mieliśmy tak mało czasu do odjazdu busa, że trzeba było podkręcić tempo marszu.
przekroczyliśmy Psarkę
Naszą
wyprawę zakończyliśmy na przystanku we Wzdole. Licznik wskazał przejście 17,3
kilometra.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Być może skałki się wypiętrzyły dopiero co ? :)
OdpowiedzUsuńCiekawa wycieczka... i foty.
Zgodnie z opinią mojego znajomego geologa wypiętrzyły się w dolnym dewonie, czyli lekko licząc ponad 400 milionów lat temu. Mamy spore opóźnienie w odkrywaniu. Lepiej późno niż wcale.
UsuńFaaaaaaaajne! Też bym tam poszperał.
OdpowiedzUsuńMłodzieńcy z grupy Poszukiwaczy wleźli nawet do jaskiń, my już bardziej ostrożni jesteśmy. Ale poszperać w terenie lubimy.
UsuńWiem, też im bloga lustrowałem ;)
UsuńFajne chłopaki!
UsuńW końcu się udało, zresztą do trzech razy sztuka :) Bardzo nam miło, że mogliśmy dać inspirację do kolejnej trasy. Mam wielką nadzieję, że w przyszłym roku uda nam odnaleźć się znów coś ciekawego. Do sprawdzenia mamy jeszcze kilka intrygujących miejsc, a w tym jedno całkiem niedaleko Bodzentyna ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie !
Raz jeszcze dziękuję za podpowiedź. Nie tylko nas zaskoczyły te skałki. Warto było się tam wybrać.
UsuńJeśli podzielicie się kolejnymi odkryciami, będziemy kopiować. Oczywiście bez włażenia do jaskiń ;-).
Jeśli chodzi o nazwy jaskiń na Górze Miejskiej, z wydanych w tym roku publikacji wynika, że to co uznałem za Podgórski Okap to tak naprawdę najdłuższa Szczelina Bodzentyńska, więc z góry przepraszam :)
UsuńNie ma sprawy, gdyby były tabliczki z nazwami, to inna rzecz, a tak to tylko kwestia interpretacji. A ja po prostu usunę nazwę z podpisu i po kłopocie.
Usuń