czwartek, 26 września 2019

Warto zaglądać na blogi

Nierzadko zyskuję w ten sposób inspirację do tras, a czasem zdarza się prawdziwa gratka – dowiaduję się o zupełnie mi nieznanych miejscach. Taką gratkę zgotowali nam niedawno Poszukiwacze Przygód pokazując na blogu świetne skałki na zboczu Góry Miejskiej (tu link). Dostałam od nich namiary na skałki i ruszyliśmy na poszukiwanie tego, co przez lata całe było na wyciągniecie ręki, a wciąż omijane. 


Pierwsze podejście w lipcu spaliło na panewce – deszcz nas wystraszył i wycofaliśmy się.
Potem busy do Bodzentyna wycofano w niedziele. I wreszcie trzecia próba miała szanse powodzenia, chociaż pogoda zapowiadała się w środę raczej niespecjalna.
Wystartowaliśmy w Bodzentynie szlakiem niebieskim na Miejską. Widoczność na okolicę raczej słaba – wszystko spowite mgiełką. 

 widok na Bodzentyn z podejścia na Górę Miejską 


nasza grupka w nieładzie przy pomniku na skraju lasu

Potem marsz lasem aż do miejsca, gdzie szlak ostro skręca w lewo. Jest tam słabiej widoczna ścieżka, którą poszliśmy dalej prosto i od niej zaczęliśmy schodzić w dół cały czas posługując się kompasem, żeby znaleźć podane przez Poszukiwaczy współrzędne.


las na zachodnim zboczu Góry Miejskiej
 
Różnie z tym było – kompas co chwila zmieniał zdanie, ale trafiliśmy na nawigację z najwyższej półki. To oczywiście grzybiarze (nasza wersja GPS - Grzybiarze Poszukujący Skarbów). Potwierdzili, że dobrze idziemy, udzielili drobnych wskazówek i trafiliśmy najpierw na grupę niewielkich skałek malowniczo rozrzuconych na zboczu.



na początek skalne maluchy 
 
To jednak ewidentnie było „nie to”.
Przeszliśmy nieco w lewo i wreszcie je zobaczyliśmy – spore skałki leżące oddzielnie i grupa dużych. Są to piaskowce dolnego dewonu.




grupa dużych skałek z bliska
 
Spędziliśmy tu sporo czasu na zaglądaniu w różne szpary, łażeniu po skałach (ostrożnie), podziwianiu różnorodnego mchu porastającego ich powierzchnie.  

nie ma lekko

 A kuku! 


różne gatunki mchu
 
Jeśli zajrzeliście na blog Poszukiwaczy, wiecie, że skałki skrywają 3 jaskinie, z których najdłuższa jest Bodzentyńska Szczelina (5 metrów). Obejrzyjcie je sobie na tamtym blogu – my nie mieliśmy ani odwagi ani sprawności, żeby je penetrować. 

wejście do jaskini


ślady na tej skale świadczą o próbach rozbijania skał, może ich przeniesienia gdzieś na plac budowy  
  
Żal było ruszać dalej w drogę, ale nie zabraliśmy sprzętu biwakowego i wypadało jakoś wrócić do domu. 




pożegnalny rzut oka na skałki 
 
Dotarliśmy znów do szlaku, a nim przez Łąki Miłości szliśmy dalej. Mieliśmy nawet niedługi postój.

powalony dąb



pomosty dla pieszych i kolarzy

na niebieskim szlaku
 
Potem jakoś nas zniosło na prawo w stronę szosy bodzentyńskiej i leśnych dróg, którymi wyszliśmy w okolicy Psar Kątów. Mamy tu swoje ulubione polne drogi, którymi dawno już nie chodziliśmy.  Tym razem pojawiła się myśl, że coś te drogi za bardzo porządnie wyglądają – chyba gmina szykuje tu asfalcik.

 pierwsze jesienne barwy

a tu przykład, jak można skutecznie oszpecić starą kapliczkę nowymi oznakowaniami

Pola Psar w tej okolicy zwykle prezentują się malowniczo. Tym razem były zamglone, siąpił drobny deszczyk. Mokre trawy moczyły nam buty. 




Mimo to wdrapaliśmy się na Lisi Ogon, z którego znów prawie niewidoczne widoki.

zamglona Łysica widziana z zielonego szlaku


deszcz zmoczył i owoce róży i marcinki  

 przydrożny słodziak
 
Potem kawałek drogi szlakiem przez pasmo Klonowskie i zejście do Huciska. Tu już mieliśmy tak mało czasu do odjazdu busa, że trzeba było podkręcić tempo marszu.

przekroczyliśmy Psarkę 
Naszą wyprawę zakończyliśmy na przystanku we Wzdole. Licznik wskazał przejście 17,3 kilometra.  

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

10 komentarzy:

  1. Być może skałki się wypiętrzyły dopiero co ? :)
    Ciekawa wycieczka... i foty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z opinią mojego znajomego geologa wypiętrzyły się w dolnym dewonie, czyli lekko licząc ponad 400 milionów lat temu. Mamy spore opóźnienie w odkrywaniu. Lepiej późno niż wcale.

      Usuń
  2. Faaaaaaaajne! Też bym tam poszperał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodzieńcy z grupy Poszukiwaczy wleźli nawet do jaskiń, my już bardziej ostrożni jesteśmy. Ale poszperać w terenie lubimy.

      Usuń
    2. Wiem, też im bloga lustrowałem ;)

      Usuń
  3. W końcu się udało, zresztą do trzech razy sztuka :) Bardzo nam miło, że mogliśmy dać inspirację do kolejnej trasy. Mam wielką nadzieję, że w przyszłym roku uda nam odnaleźć się znów coś ciekawego. Do sprawdzenia mamy jeszcze kilka intrygujących miejsc, a w tym jedno całkiem niedaleko Bodzentyna ...
    Pozdrawiamy serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz jeszcze dziękuję za podpowiedź. Nie tylko nas zaskoczyły te skałki. Warto było się tam wybrać.
      Jeśli podzielicie się kolejnymi odkryciami, będziemy kopiować. Oczywiście bez włażenia do jaskiń ;-).

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o nazwy jaskiń na Górze Miejskiej, z wydanych w tym roku publikacji wynika, że to co uznałem za Podgórski Okap to tak naprawdę najdłuższa Szczelina Bodzentyńska, więc z góry przepraszam :)

      Usuń
    3. Nie ma sprawy, gdyby były tabliczki z nazwami, to inna rzecz, a tak to tylko kwestia interpretacji. A ja po prostu usunę nazwę z podpisu i po kłopocie.

      Usuń